Ja bym nie wychodzil i nigdy nie wychodze, chociaz tez czasem wpadam w zlosc i bywam agresywny za kolkiem, ale wydaje mi sie, ze w przypadku konfrontacji, najdalej po pierwszej obeldze, dalbym sobie juz spokoj. Tymczasem tamten gosc sie prosil o nauczke.
Niedawno mialem taka sytuacje, w ktorej malo co nie spowodowalem wypadku, zjezdzajac z ulicy, tuz przed nadjezdzajacycm z przeciwka gosciem, tj przecinajac jego pas. Nie jestem chancerem (nie mam klopotow z nadmieram testoteronu, nie szukam adrenaliny na ulicy), tzn nie liczylem na to ze mi sie uda, po prostu goscia nie widzialem, przez ulamek sekundy myslami bedac gdzie indziej. 100% mojej winy i odpowiedzialnosci. Gosc, w zlosci, wykrecil na tej waskiej drodze (jechal stara fiesta) i bardzo energicznie wjechal za mna na firmowy parking, stajac bezposrednio za moim autem i najwyrazniej chcac mnie zdyscyplinowac. Mlody dobrze zbudowany czowiek, ciagle w szoku. Wiedzac jak bezmyslnie i niebezpiecznie sie zachowalem, bardzo grzecznie go przeprosilem, mowiac, ze jest mi bardzo glupio, bo w pospiechu do pracy sie zagapilem i ze ciesze sie, ze nikomu sie nic nie stalo. Rozstalismy sie w dobrej komitywie, bez obelg. Gdybym jednak nie wiedziel, ze zrobilem cos zlego i nie czul sie winny, nie stal w bezpiecznym miejscu, tj na odgrodzonym parkingu z elektryczna brama, kamerami i dwojka straznikow, a mialoby to miejsce, na drodze, czy na jakims ciemnym parkingu i gosc po inicjujacym WTF, zachowywalby sie coraz bardziej agresywnie, albo do tego wysiadl z samochodu, to nie zastanawialbym sie dlugo, tylko wzial bym moja wierna gasnice i nie czekal czy za inwektywami agresor zechce wyciagnac noz, czy inna bron zza pazuchy. Zwlaszcza, ze w moich stronach nie wyciaga sie klamki, zeby Ci ja pokazac, tylko zeby Ci odstrzelic rzepke.
Tak sie rodzi agresja, a za nia przemoc na drodze. Lepiej wiec blyskawicznie zdusic zlosc i agresje i nie nakrecac konfrontacji, zanim sytuacja nie stanie sie brzemienna w nieodrwacalne skutki.
Nie wiem jaki final miala sytuacja w Krakowie, ale chyba wszyscy wiedza, ze moglo sie zakonczyc to o wiele bardziej dotkliwie, niz ogolnopolskim obciachem na internecie.