Skóra, fura i komóra :) Czyli luzne rozmowy o motoryzacji.

zochu91

Klub HDTV.com.pl
VIP
Z tym brakiem profesjonalizmu niektórych ASO to i ja mogę się śmiało podpisać.
Mnie serwis Bawaria Motors przy Czerniakowskiej 3 razy naprawiało MINI - za każdym razem nieskutecznie. Raz gdy padała pompa wysokiego ciśnienia, naciągneli nas na wymianę 4 cewek, co w ich przekonaniu miało rozwiązać problem, a skończyło się powrotem do serwisu. Ponieważ nie byli w stanie zdiagnozować usterki, kazaliśmy z powrotem wsadzić nasze cewki i pojechaliśmy do nieautoryzowanego serwisu MINI. Usterkę zdiagnozowano momentalnie, naprawa też błyskawiczna. Drugi raz przy wymianie termostatu, po prostu źle go podłączyli.... (no comment...) a za trzecim razem, zamiast diagnostyki komputerowej zrobili diagnostykę stanu auta i wypisali min. zalecenie wymiany amortyzatorów, klocków, tarcz, końcówek drążków itp, przy czym samochód miał 30 tys km przebiegu.... Oczywiście za tą zupełnie niepotrzebną diagnostykę policzyli sobie 450zł .... :)
 

blackninja

ninja
Pomagam
VIP
11902553_939162676155868_9175202237516157691_n_zpshx1c6eco.jpg
 

lolek126

Well-known member
Bez reklam
Powiedziałem że nie będę więcej pisał a tym aspekcie Henry ja kumam o co Ci chodzi a dobrze wiem że jesteś Fordziażem :) mi tam bardzo pasują te samochody ... ale pochwalę się mi raz też Forda przywieźli z serwisu pod pracę :) ale to po tej mojej akcji z nimi... Ale również nie czekam w serwisie jak mi zrobią auto, tylko podjeżdża służbowym samochodem kumpel i wracam z powrotem do pracy... :) szkoda czasu .... A żona moja też ma Toyote tylko suva :)




Armanig wszystko ok i zgadzam się że nie powinno się pisać Pan kaziu więc od tej chwili używam słowa warsztat bo obraża się ludzi, a często również są to dobrzy fachowcy co nie oznacza że wszyscy... tak jak i w ASO...
Ja napisałem to co wyżej ze swojego doświadczenia i niestety w moim wypadku wychodzą gorzej naprawy w warsztatach...


Napiszę o jednym zrobieniu mnie w wała...


Kupiłem swój pierwszy piękny najwspanialszy samochód skoda Felcia :) stare czasy ale jak piękne po dwóch latach pomyślałem sobie że założę gaz pojechałem do serwisu powiedzieli mi żeby tego nie robić bo będę miał problemy... Oczywiście pojechałem do warsztatu Pan zajmujący się instalacjami gazowymi powiedział że w ASO to są tłuki i generalnie wszystko na NIe, on mi założy i będę jeździł x lat - silnik padnie a instalacja będzie działać.. przypominam to stare czasy instalacja kosztowała naprawdę dużo ... i pojeździłem całe 3 miesiące aż przyszedł listopad i pierwsze mrozy i zaczęło się ... nie będę opisywał bo to cala historia z tym gazem była generalnie chodziło o to że kiedy mróz był to jazda na gazie to był koszmar bo żeby włączyć instalacje to trzeba było dobre 15 km przejechać żeby ona w miarę poprawnie działała już nie wspomnę a różnych głasnięciach na światłach itp... mnie wspomnę że raz przy ruszaniu z pracy gdzie wtedy pracowałem i wyjeżdżając z bramy wjeżdżając na drogę dosyć ruchliwą szczególnie po 16 właśnie instalacji się zachciało wyłączyć, a z lewej strony jechał Tir który zatrzymał się o niecałe 2m od mojego ukochanego autka... I tak mnie zrobił pierwszy raz w warsztacie. Oczywiście Pan który zakładał gaz ręce umywał od tych wszystkich awarii gazu wiec musiałem kolejne pieniądze wywalać u innych mechaników w warsztacie na to żeby przez okres zimowy jakoś funkcjonować z tym samochodem a właściwie z tą instalacja gazową - której ASO przypomnę mówiło żebym nie zakładał.. Potem to malowanie jednego elementu w warsztacie ... też masakra na szczęście to mała kratka wlotowa ale przy sprzedaży było to trochę widać..


I takich różnych przykładów z warsztatów zebrałoby się trochę...następne były z Cytryną... Potem już się nauczyłem że jeśli w warsztacie pracownik mówi na ASO że tam to sami durnie , naciągacze itp pracują to już z daleka omijałem takie warsztaty.. Miałem tez przyjemność w dwóch a nawet chyba w trzech warsztatach z takimi mechanikami robić co pracowali wcześniej w ASO i jeśli spotka się ludzi którzy pracowali w ASO i oni nie wieszali psów na ASO a wolą pracować u kogoś w warsztacie bo jest więcej luzu i wiadomo o co chodzi to w takich warsztatach zostawiałem samochód... choć niestety nie byli omylni... ale nie będę pisał kolejnych ekscesów..


Co do ASO to miałem dwie akcje na 4 samochody ( niby z obydwóch wyszli z twarzą ale niesmak pozostał i na pewno do tego jednego ASO od cytryny noga moja nigdy nie powstanie jakby raz jeszcze miał cytrynę) i tak jak pisałem tak około 7 iu lat tylko i wyłącznie korzystam z ASO i jestem zadowolony i na pewno nie czuje się że mnie naciągają na naprawy itp.. Tym bardziej że zawsze mi zostawiają stare części i widać jest czy mieli rację czy też nie..


Jedno jest pewne Koledzy nie ma idealnego warsztatu czy idealnego ASO tak samo jak nie ma idealnego serwisu rtv :) a do tego nasze ASO jeszcze muszą się długo uczyć od swoich kolegów z zagranicy, zresztą Ci od rtv również :)
 
Ostatnia edycja:

krzysiek1980

Active member
Bez reklam
Natomiast rozumiem te osoby które kupiły kilkuletnie samochody i z przyczyn różnych w tym najważniejsza finansowa robią to u Pana Kazia ... natomiast nie rozumiem i raz jeszcze powtórzę że śmieszą mnie takie osoby co kupują powiedzmy 7 letnie BMW i wiadomo w jakim one są stanie i ile kosztują potem te naprawy i jada po 150 km od Wawy i tam je naprawiają i naprawdę znam takich przykładów mnóstwo i szczególnie właśnie z BMW.. a do tego wyśmiewają na forach ludzi którzy kupują nowe samochody typu wspomniany Ford Mondeo czy innej marki tego typu samochód - pełne wariactwo bo okazuje się że taki samochód wg tych jegomości jest gorszy od ich 7-8 letnich BM-ek.. na które i tak ich nie stać... żeby było śmieszniej.

Dzięki Lolek za życzenia, ale na dzień dzisiejszy to raczej nierealne żebym miał auto za taką cenę;-) Co do aut, to trochę prawdy w tym jest że starsze auta były lepsze ( czytaj-trwalsze). Sporo czytam na różnych forach i sporo ludzi narzeka na nowe auta. Ja mam takie 9 letnie i jak porównam tą Mazdę z poprzedniczką, to uważam że starszą bym zrobil więcej km niż nowszą. Teraz to nawet nie zalecają mycia na myjkach automatycznych z uwagi na bardziej miekkie lakiery, blacha to już jak papier a wyżylowane silniki często po przekroczeniu 200 tys nadają się do remontu. Z jednej strony mamy mocniejsze silniki, bardziej komfortowe zawieszenia czy rózne bajery ułatwiające życie kierowcy, a z drugiej ta wlaśnie mniejsza trwałość. Też słyszalem sporo opinii że nie opłaca się kupować nówki z slaonu, bo już za rok to auto sporo traci na wartości i lepiej kupić takie roczne czy dwuletnie. Inaczej pewnie Ty na to patrzysz, bo powiedzmy Cię stać a inaczej patrzy ktoś dla kogo kupno 9 letniego auta to kilka czy kilkanaście lat odkładania.
 

lolek126

Well-known member
Bez reklam
Krzychu to jest tak że dzisiejsze auta są tak nafaszerowane elektroniką że jest co do psucia... ale i kilku letnie auta też się psują bo mają swoje przejechane jak już się kupi taki 5-6 letni samochód. Kupić powiedzmy roczny czy dwuletni samochód to też nie jest takie proste, generalnie mało kto sprzedaje dobry samochód w tym wieku, chociaż na pewno takie okazję się zdarzają.
To jaki się kupi samochód to nie podlega żadnej dyskusji -każdy kupuje za tyle ile uważa to za stosowne.... Co do kupowania nowych aut to wiesz generalnie wiadomo od dawna że jest to inwestycja słaba ale osobiście powiem Ci że wolę kupić za te nawet 40 tys nowy samochód niż używany za te 40 tyś pomimo że będzie to lepszy samochód... takie mam zdanie i jak widzisz od wielu lat się tego trzymam i na razie nie mam zamiaru zmieniać podejścia do tej sprawy. Za to na pewno jest istotne kiedy takie auto się sprzeda tak żeby jeszcze skasować za nie odpowiednie pieniądze i dokłada się kolejne i znowu kupuje się kolejne nowe "śmierdzące nowością" autko. Każdy kupuje to co lubi ... :) i nikomu nic do tego...
 
Ostatnia edycja:

armanig

Klub HDTV.com.pl
VIP
Ostatnio w którymś wywiadzie czytałem, jak to Polski przedsiębiorca właściciel znanej firmy, stwierdził, że nie kupuje nówek, a właśnie takie 1-2 latki z uwagi na dużą stratę zaraz po wyjeździe z salonu.
Założyciel IKEI również chyba ma podobne podejście, z tego co pamiętam jeździ kilkunastoletnim Volvo ;)
Podobnie jest z całą masą miliarderów, nie epatują bogactwem i wożą się skromnymi wózkami.
Zresztą panuje błędny mit, że jak ktoś się szarpnął na nówkę z salonu, to nie liczy już pieniędzy, a ja myślę, że takie ruchy są zarezerwowane dla nowobogackich, ew. tych którzy po "dobrej" szkole wskoczyli na dobry etacik (kilknaście tyś. zł) i ominęło ich dorabianie się od zera.
Takie moje skromne zdanie.
 

krzysiek1980

Active member
Bez reklam
Coś też w tym jest, bo u mnie prezes jeździ starym modelem Volvo gdzie stać by go było na kupowanie nówki salonowej co pół roku. Osobiście gdybym miał kasę, to nie wiem czy bym się nie pokusił o jakiegoś Camaro albo Mustanga Shelby, bo strasznie mnie kręcą te amerykańce z potęznymi silnikami.:)
 

lolek126

Well-known member
Bez reklam
Wiesz to tak różnie z tym jest wielu jeździ nowymi a też wielu jeździ używanymi a do tego też dochodzą firmowe bryczki a najlepszy to wiadomo jaki samochód - firmowy bez względu na markę.
Co do liczenia się z kasa to ja mam na to swoje zdanie i Ci co kupują naprawdę drogie samochody po 300 tys i więcej z dużymi sinikami i oczywiście prywatnie je kupują to na pewno z kasą się nie liczą bo spalając po kilkanaście litrów na 100 po mieście to raczej ciężko uwierzyć że ktoś patrzy po ile jest paliwo na stacji.. za to Ci którzy kupili swoje wymarzone nowe auto powiedzmy za te 40 tys na 100% liczą pieniądze a tym bardziej jak widzisz że ktoś samochód typu np. ford fiesta kupuje ropniaczka...
Każdy ma swoje życie i nikomu nie można zabronić spełniania marzeń jeśli takowe ma i jednym z nich jest posiadanie nowego auta... oczywiście takie żeby rodzina normalnie funkcjonowała, a nie żeby był wprowadzony reżim bo tatuś sobie kupił nowe autko :) Wszystko musi być na swoim miejscu... Przynajmniej ja mam takie podejście, a tym bardziej jak wielu z nas posiada dwa samochody w rodzinie, bo utrzymanie samochodów kosztuje fajne piniądze...
 
Ostatnia edycja:

krzysztofradio

Well-known member
Bez reklam
Ostatnio w którymś wywiadzie czytałem, jak to Polski przedsiębiorca właściciel znanej firmy, stwierdził, że nie kupuje nówek, a właśnie takie 1-2 latki z uwagi na dużą stratę zaraz po wyjeździe z salonu.
Założyciel IKEI również chyba ma podobne podejście, z tego co pamiętam jeździ kilkunastoletnim Volvo ;)
Podobnie jest z całą masą miliarderów, nie epatują bogactwem i wożą się skromnymi wózkami.
Zresztą panuje błędny mit, że jak ktoś się szarpnął na nówkę z salonu, to nie liczy już pieniędzy, a ja myślę, że takie ruchy są zarezerwowane dla nowobogackich, ew. tych którzy po "dobrej" szkole wskoczyli na dobry etacik (kilknaście tyś. zł) i ominęło ich dorabianie się od zera.
Takie moje skromne zdanie.
Dokładnie tak samo robi znajomy dyrektor pewnego szpitala. Kupuje pół-półtora roczne autka na rok - dwa i tak w kółko, tylko Rover, Volvo, itp.
 

[Raccoon]

New member
Bez reklam
Ale temat spuchł :)

Armanig: do Ciebie dwa pytania:

1. Który to przykładowo serwis nieASO (zgodnie z prośbą, nie nazywam już p. Kaziem) jest taki super. Rozumiem już, że nie garaż z młotkiem. Ale jakiś konkret. Pytam z ciekawości. Bo ja podobnie jak lolek nie spotkałem się z lepiej wyposażonym serwisem, niż ASO.

2. Skąd ta teoria o nowobogackich? Pytam, bo jest w połowie mylna. Jest taka grupa "aspirujacych do luksusu". Owszem. Ale wśród nabywców nowek jest kilka innych grup. I każda jest o wiele liczniejsza. I piszę jako praktyk.

Ps. WAŻNE: osobiście, siedząc mocno w branży, nie kupiłbym nowki (chyba ze kasy miałbym za dużo wzgledem potrzeb) ALE na pewno byłby to samochód demo/premium selection/ex-AG lub inny na podobnych warunkach z salonu. I tylko po jeszcze dodatkowych negocjacjach. Można zrobić super interes, tylko trzeba wiedzieć jak.

Ps2. Ktoś pisał coś o Bawarii. Na dole siedzi Dyr Zarzadzajacy dealerstwa i dyr. Serwisu. Na gorze prezes całej grupy PGA. Do tego dochodzi możliwość maila do importera. To są rozsadni ludzie. Zakładam że chodzi o nowke z salonu.
 

lolek126

Well-known member
Bez reklam
Raccoon odnośnie wyposażenia serwisów i ASO podam przykład z życia mojego :
jak miałem cytrynę na gwarancji poelciała mi w czasie podrózy jakaś "popierdułka" polegajaca na tym że samochód kiedy chciał to zapalał.. Nie za duże miasto jedno ASO ściągneli mnie naprawiali powiedzieli że ok wyjechałem z salonu - pojechałem na stację zatankować i z powrotem to samo... także ASO tak jak pisałem nie wszystkie są boskie...:) znowu samochód na serwis ja już wrócielm do siebie reperowali ze dwa dni i powiedzieli że muszą jechać tym samochodem do Warszawy bo tylko tam w ASO jest takie urządzenie żeby dokładnie zobaczyć o co chodzi i żeby być pewnym że problem jest rozwiązany na 100% ... spytałem się chwila ale jak to ASO i nie ma takiego urządzenia ? Pan odpowiedział że to tak drogie urządzenie a to co mi sie stało to jest raz na 1000 samochodow a pewnie w praktyce i mniej, więc nie opłaca się kupować bo koszta większe jak zysk z tego urządzenia... więc teraz patrząc na to jeśli ASO nie bardzo było stać w średnim mieście na takie urządzonko to warsztat tym bardziej... i pewnie tego typu róznych urządzeń w róznych ASO w różnych markach jest więcej... Na koniec się okzało że ta popierdułka to kosztowała 3000( pamiętajmy że to stare czasy i wartość 3 tys zupełnie inna niz dzisiaj) plus robocizna, diagnostyka itp - u mnie na szczęście za darmo to było .... więc zapewne chcieli być pewni że ta część poszła a na zwykłym komputerze nie mogli tego sprawdzić tak żeby być pewnym na 100%.
 
Ostatnia edycja:

krzysiek1980

Active member
Bez reklam
Panowie, jest sporo dobrych warsztatów poza ASO. Nawet w Łodzi jest serwis aut japońskich ( nie będę robil reklamy) gdzie pracują goście którzy wcześniej sporo lat robili w ASO Toyoty. Kwestia jest taka, że kto ma kasę i stać go niech jeździ po ASO, a ten kto jest mniej zamozny niech jeżdzi do dobrych warsztatów nieautoryzowanych. Ja podam swój przykład. Spaliła mi się żaróweczka od podświetlenia panelu klimatyzacji, oczywiście żeby ją wymienić należy zdemontować cały tunel środkowy i środkowy panel. W typowym ASO mi krzyknęli 400 zł, a w nieautoryzowanym 100zł i wyminiają od razu wszystkie 5 żarówek w całym panelu, więc wnioski nasuwają się same. Ja nie zamierzam płacić 300zł więcej bo to ASO, gdzie w innym dobrym warsztacie zrobią to samo za 1/3 tej ceny. Podobna jest sprawa z innymi rzeczami, gdzie od wejście płacimy za uśmiech mechanika. Ja nie mówię żeby jeździć gdzieś po stodołach w których mechanik zaczyna od wzięcia w rękę młotka i przecinaka, ale o dobrych warsztatach w których płacimy "normalne" pieniądze za wykonanie roboty. Podam może jeszcze jeden przykład. Jestem na forum Mazdy i koleś pisze że mu Mazda przepala olej ( prawdopodobnie pierścienie do wymiany i uszczelniacze), a poza tym z pewnością uszczelki, planowanie głowicy itd.. Teraz tak, u kumatego gościa co zna się na tych autach kwota remontu - 2,5-3k, jak dzwonił do nieautoryzowanego serwisu aut japońskich - 4 k, a w ASO gościowi krzyknęli - 12 k, a samochód wart delikatnie ponad 20 k :razz:, gdzie za 2k można kupić drugi silnik. Niektóre ceny są z kosmosu i do ASO będą jeździć tylko ludzie którzy mają nowe samochody i nieźle stoją finansowo. Ja ogolnie proste naprawy staram się sam przeprowadzac, bo wtedy wiem co robię i robię to dokładnie.
 
Ostatnia edycja:

lolek126

Well-known member
Bez reklam
Każdy niech robi tam gdzie mu to odpowiada - ja na szczęście w 98% moich napraw to kwestia zwykłego przeglądu więc nie odczuwam bajońskich różnic w cenie warsztat, a ASO i oby tak bylo dalej żeby tylko na tym się kończylo ewentualnie klocki czy tarcze ... :) Nikgo nie mialem zamiaru namawiać na ASO a chodziło mi przede wszytskim o właścicieli super 7-8 letnich (a czasem i starszych) np BMW czy też "Golfiarzy" wyśmiewajacych się z właścicieli nowych samochodów za przyzwoite pieniądze, tylko dlatego że te samochody to np Ford , Citroen itp... jakoby te nowe z tego powodu miałby być gorsze z jakiegoś nie wiadomego mi powodu...oczywiście patrząc na tę samą klasę samochodu.. a do tego naprawiać po 100-150 km od wawy bo ich nie stać na naprawę choćby w dobrym warszacie bo tam przecież też za pewne rzeczy swoje mechanik weźmie...
 
Ostatnia edycja:

sentyzibi

Well-known member
Lolek, ja jednak będę obstawał przy swoim zdaniu, by nie wrzucać wszystkich do jednego wora. Chyba z racji przeżytych lat nabrałem trochę dystansu do pozorów i nie osądzam ludzi na podstawie stereotypów ( 7 letnie BMW czy S Class ). Pewnie są też tacy jak opisujesz, ale są też tacy których stać na ceny w ASO, jednak potrafią liczyć i szanują swoje pieniądze, bo na dużą kasę też trzeba zapracować, więc proszę nie uogólniajmy, że tylko cwaniaki którzy przeliczyli się z wydatkami szukają oszczędności w warsztatach na prowincji.
Dlaczego tak upieram się przy swoim zdaniu? Kilka przykładów z mojego życia.
Od kilku lat mieszkam w Wielkiej Brytanii. Tak wyszło. A że motoryzacja jest fajna, to i samochody zawsze też muszą być. Najpierw było stare A4, potem była kilkuletnia Avensis... i np. zbliżał się czas przeglądu. Dowiaduję się w serwisie Toyoty, że przegląd przy moim przebiegu to koszt około 300 funtów. Ok, luzik pieniądze na to są, ale dwie ulice dalej jest sieciówka KwikFit i reklamuje się przeglądami za 150. O co chodzi? Pojechałem się spytać. Odpowiedź: normalny przegląd wynikający z książki serwisowej ( czyli punkt po punkcie jak w serwisie fabrycznym ) niestety Toyota wymaga specjalnego oleju, więc dla mnie to koszt 200 funtów. No ale i tak stówa w kieszeni. Jedyna różnica, to tutaj nie myli auta, ale że trochę interesowałem się detailingiem, to i tak wolałem myć sam.
Takie sieciówki są nie gorzej wyposażone niż Autoryzowane Serwisy, a pracownicy po podobnych szkołach i szkoleniach ( nawet organizowanych przez producentów ). Zaobserwowałem też, że w sieciówkach tego typu ( KwikFit, Halfords, ATM itp. ) stały nie tylko auta średniej klasy, ale również Range Rovery, Jaguary czy Q7. Normalnie tubylcy też potrafią liczyć pieniądze i dlatego mają dobre auta.
Kolejny przykład. Co roku wakacje spędzam w Polsce, a czasem nawet kilka razy w roku jestem w kraju. Bo tęsknię. Tak się składa, że zwykle podróżuję swoim samochodem. Akurat mniej więcej tuż po wakacjach, po powrocie do UK miał wypaść przegląd. Ponieważ w naszym ukochanym kraju przeżyłem sporo lat to i znajomości się nazbierało sporo. Mam kolegę, który ma warsztat, znam też jego pracowników... to są wręcz pasjonaci. I u tego kolegi przegląd według książki kosztował mnie równowartość niewiele ponad 100 funtów. Są pieczątki, są faktury, jest zaufanie, to i napiwek się znajdzie, a i tak było taniej. A to wszystko wcale nie dlatego, że się przeliczyłem z kosztami użytkowania samochodu, ale dlatego że się opłacało!!! No i staram się zawsze "wytransferować" do Ojczyzny ile tylko mogę.
Minęło kilka lat i kilka samochodów. Teraz jeżdżę nowym Cherokee, no prawie nowym, bo właśnie zrobiłem pierwszy serwis gwarancyjny po pierwszym roku użytkowania i by nie być posądzonym o obłudę, przyznaję, że robiłem go w Autoryzowanym serwisie Jeep, bo taki deal już przy zakupie był, więc jestem zobowiązany. Dostałem za to spory rabat na akcesoria itp., ale ... normalnie deja vu.
Żyjąc jeszcze w naszej umiłowanej Ojczyźnie ( to nie jest sarkazm ), często miałem do dyspozycji auto służbowe. Oczywiście zawsze serwisowane w ASO. I obojętnie czy to była Astra, Focus, czy topowa wersja... Seicento Van, na fakturach zawsze była słynna pozycja z płynem do spryskiwaczy i teraz tutaj to samo. Kasa żadna, ale śmiech mnie ogarnął, bo przed wyjazdem z domu uzupełniłem do pełna zbiornik " bajeranckim" płynem detailingowej firmy, który sami mi kiedyś dali. Pytam się więc jak im to się zmieściło skoro było full? A oni, że dużo się zużyło na sprawdzenie działania, bo to przednia szyba, szyba z tyłu, ksenony... a oni dokładnie musieli sprawdzić... 4 litrami. Tak więc standardy wyciągania kasy od klienta są takie same na całym świecie.
Ale wracając... powtarzam. Moim zdaniem nie wszyscy, pomimo że ich stać, lubią szastać pieniędzmi na lewo i prawo. Tym bardziej, iż nie każdemu manna spadła z nieba, a normalnie ciężko zapracowali na swój sukces i bez różnicy czy to lekarz, manager, czy płytkarz. I chwała im za to, że potrafią wykorzystać konkurencyjność różnych firm lub usług. Oczywiście wszystko w granicach zdrowego rozsądku, by ta pogoń nie stała się priorytetem ich bytu, ale pozwoliła na realizację kolejnych celów czy marzeń.
Pozdrawiam z burzowej właśnie północnej części Anglii. A na koniec jeszcze fotka z mojej tegorocznej wizyty w kochanej Polsce.
 

Attachments

  • DSCN63072.jpg
    DSCN63072.jpg
    44,7 KB · Wyś: 34
Ostatnia edycja:

bubafat

Well-known member
Bez reklam
Boże broń przed "sieciowkami". Można co najwyżej koła wywazyc, czy wymienić klocki, albo wydech. Takie punkty specjalizują się w takich rzeczach i swiadomi konsumenci po nic więcej do nich nie przyjeżdżają. Mysle, ze jakiekolwiek wypasione samochody tam widziane przyjechały właśnie na tego typu usługi. U nas W ROI mamy taki nie sławny FastFix.
No owszem zrobia przegląd za polowe tego co niemiec ale nie ma gwarancji ze nie zakończy się to katastrofa. Mam niewyobrazalna wrecz historie.
 

lolek126

Well-known member
Bez reklam
Sentizybi więc tak po pierwsze ja nigdzie nie napisałem że ludzie posiadający 7 letnie auta są gorsi czy coś w tym stylu napisałem o konkretnych przypadkach gdzie tacy ludzie śmieją się z ludzi innych którzy kupują nowe auta za przyzwoite pieniądze a tamci uważają że jak coś jest innego niż ich wspaniale 7 letnie BMW to pomimo że tamte samochody są po 2-3 razy droższe to i tak są guw.... bo to jakiś marny ford, cytryna czy inne "badziewie" ....
Oczywiście też nie mówię że wszyscy są tacy właściciele tychże samochodów... Odnośnie czy ich stać czy nie - to nie mów mi KOlego że jak ktoś jedzie 150 km w jedną stronę - znam takich przykładów masę to go stać na naprawę w Warszawie - jakby było go stać to nie jechałby 300 km i nie zostawiałby samochodu na miesiąc - bo często tak bywa bo musi poczekać na swoją kolejkę... mało tego w tym konkretnym warsztacie oni sami się przyznają że nie będą płacić większej kasy "darmozjadom - mechanikom z warsztatów z Wawy). A ten mechanik z Wawy (nie mówię o ASO), Kolego też chce żyć i swoje również weźmie - za darmo to dobrze w łeb dzisiaj nawet nie można dostać ....
Co do sieciowek to takie samo mam zdanie jak Kolega Bobufat i pomimo że żyję w RP to wielu znajomych żyjących i tu i tam to samo mówią co i Bubufat... na 100% wolałbym oddać do normalnego znanego mi warsztatu..
Napisałeś że są ludzie których stać na ASO a potrafią liczyć bo na drogi samochód trzeba zapracować i wolą robić to w warsztatach - ok pewnie tacy są - choć ja nikogo z dużą kasą nie znam żeby jakoś specjalnie liczył pieniądze jeśli chodzi o samochód ... a osobiście uważam że na drogi samochód człowieka musi być stać w 100% bo nie wyobrażam sobie żeby kupić przysłowiową S-kę i patrzeć ile ona spala i podjeżdżając na stacje patrzeć na cenę paliwa .... bo to jest nie normalne - tacy ludzie nad czymś takim się nie zastanawiają... Albo kogoś stać na S klasę albo Nie.... To tak jak z domem nikt nie buduję 300-400 m domu a później oszczędza na ogrzewaniu i co dwa miesiące dostaje szoku jak ma przyjść rachunek za gaz ... na zbudowanie takiego domu musi być stać kogoś. I to samo jest z drogimi samochodami.


Oczywiście masz rację że nie można wszystkiego wrzucać do jednego wora i znajdą się tacy co różne opcje wybiorą bez względu jak drogi samochód kupią. Ale nie idźmy w paranoje że ludzie naprawdę bogaci patrzą przy przeglądach ile taki przegląd kosztuje w ASO a ile u mechanika czy też patrzą na rachunek za gaz, prąd w swojej willi ... bo to niedorzeczne jest...


A ludzie nieuczciwi którzy chcą na coś naciągnąć człowieka zawsze się znajda bez względu czy to będzie ASO czy warsztat samochodowy czy też wspomniane różne sieciówki.. bo to nie miejsce gdzie się pracuje z człowieka robi "złodzieja" - tylko to kwestia charakteru tego człowieka i jego sumienia.
 
Ostatnia edycja:

sentyzibi

Well-known member
OK Lolek. Choć diametralnie swojego stanowiska nie zmieniam, to z pewnymi Twoimi argumentami nie mogę się nie zgodzić i przyznaję Tobie rację. Skoro piszesz, to pewnie wiesz.
Ja naprawdę bogaty nigdy nie byłem, ale jakoś sobie radzę. Nigdy nie miałem "beemki" ani osobowego "mesia", a moją przygodę z czterokołową motoryzacją ( po wcześniejszych doświadczeniach z jednośladami ) zaczynałem jeszcze w latach osiemdziesiątych od starszego wtedy ode mnie Moskwicza 408, którego sam sobie serwisowałem, jak i kilka późniejszych wozów.
A co do charakteru... spotkałem przypadki, gdy presja na na wykonanie targetu w sprzedaży " płynu do spryskiwaczy" była silniejsza niż sumienie.
Pozdrawiam.
 
Ostatnia edycja:

lolek126

Well-known member
Bez reklam
Bo tu Kolego każdy ma po trosze racji nie ma ideału w tym temacie i jeśli napiszę że każde ASO to cacy itp to sam bym siebie oszukiwał bo tak nie jest i sam się o tym przekonałem. Ale też nie jest tak że ASO to wszystko jest na NIE...bo też tak nie jest a w chwili obecnej dobitnie się o tym przekonuje, a że to kosztuje to inna sprawa - ludzie porywający się na pewne marki samochodów muszą sobei zdawać sprawę ile to mniej czy więcej będzie kosztować... bo wmawianie za każdym razem że sa ludzie którzy umieją liczyć to nie jest patent na życie i na pewno mnie i wielu innych nie przekonuje taki tok myślenia..
To tak jak zwycieczkami można by sądzic że jak ktoś potrafi liczyć to zamiast samolotem polecieć np do Włoch to można jechać autokarem - pewnie że można taniej ale niech ktoś się przejedzie.... ja kiedyś to przetrenowałem - nadmieniam w super autokarze i powiedziałem żę nigdy więcej...
Podobny przykład ale to nie byłoby w temacie więc też nie będę się rozwodził tylko napiszę Ci jeden wyraz, a resztę sam sobie mysle dopwiesz - filmy :)...
 
Ostatnia edycja:

armanig

Klub HDTV.com.pl
VIP
Ja od lat myje/konserwuje nawilżonymi chusteczkami do skóry.
Oczywiście są o wiele lepsze sposoby o ile ktoś się interesuje auto detailingiem. W Twoim przypadku uderzyłbym właśnie do takiego zakładu.
 
Do góry