Zaliczyłem Into the Storm, czyli Epicentrum (nie wiem skąd oni te nazwy biorą)
Epicentrum (2014) - IMDb
Co prawda przeleciałem na przewijaniu, zostawiając te bardziej widowiskowe momenty, w sumie jakieś 30-45min filmu, ale ja nie o fabule, a o audio.
Cóż mogę powiedzieć... MIAZGA!
Wypromowaliśmy tu Transów jako absolutny must have do testowania kina, ale od dzisiaj Transy w moim rankingu spadają oczko niżej, no może pomijając efekty surround.
Audio to absolutna rozpierdziucha, coś niesamowitego.
Nie ma chyba nic lepszego, jak odgłosy tłukących się szyb, rozbijających się aut i oczywiście - najistotniejsze: dźwięki zamiatającego tornada.
Już pierwsze kilka minut wbija w fotel (audio). Oczywiście skala na potencjometrze 60.
"2012" przy tym daleko w tyle, nie wspominając już o innych katastroficznych pozycjach. Różnorodność dżwięków może i większa, ale żadne z nich nie są tak ekscytujące jak w Epicentrum. Pomijam już fakt, że "2012" to irytująca bajeczka, ale pomińmy już fabułę. Jeżeli chodzi o "wizje", to całość (efekty) w połączeniu z audio dają rade i tylko w takim połączeniu można ten film oceniać.