Zbyt piękne, aby było prawdziwe.
IP-Man 4 - zaliczony.
Ja tam zawsze z sympatią spoglądam na kitajców, szczególnie jak się łupią.
Bez rewelacji, ale przyjemnie się oglądało, aczkolwiek pamiętam lepsze części.
Co mi się nie podobało, a raczej już śmieszyło, to fakt obnażenia umiejętności wszystkich tych "mistrzów", każdy z nich dostał bęcki.
Wielkie klany, tradycje, medytacje, jęczenie przy stole, wydawać by się mogło, nie ma bata na tych kozaków, a tu jeden z drugim z US Army ze swoim karate poskładał wszystkich tych mistrzów. Dobrze, że IP-Man uratował honor, bo uznałbym, że to KungFu, przy Karate faktycznie nic nie warte ; )