Chodziło mi raczej o zestawienie z poprzednim Onkyo które miałes
No od 3030 to on gra całkowicie inaczej i jakbym potrzebował mocnej maszyny do sporego salonu z misją zagrania na ostro (szczególnie muzykę), to jak dla mnie 3030 jest bezdyskusyjnie najlepsze. Ewentualnie flagowe AV ze stajni CA mogą z nim rywalizować (miałem Azura 7xx). Ma nieprawdopodobNą siłę i dynamikę. Poczucie mocy jest jakby był dwa razy mocniejszy od Pionka 901, Yamahy 3040, nie wspominając już o Arcamie 6xx. Te właśnie parametry urzekły mnie w ONKYO już drugi raz (wcześniej, gdzieś tak w połowie nowego milenium kilka lat męczyłem 905-tkę).
Natomiast 3030 bardzo przykro łagodnieje (JAK DLA MNIE!) przy cichym słuchaniu, robiąc się takie trochę mdłe i wąsko zakresowe. Bas robi się zbyt delikatny (a przerzutka "BM" wprowadza tylko dudnienie), natomiast wysokie grzęzną jakoś w głośnikach i przestają lśnić (nawet przy moim zestawie Klipschowym). Pozostaje praktycznie tylko średnica z mizerną sceną przestrzenną (przestrzeń niesamowicie budowl Ażur CA!).
Pinek natomiast nie ma kompletnie siły do mocnego uderzenia dźwiękiem, a gdzieś w okolicy 80% mocy (mam nadzieję, że Kolega, który skrytykował moj sentyment do tak głośnego słuchania wybaczy i dopuści do swojej świadomości moje ochoty na wysłuchanie bardzo głośno koncertu pod buteleczkę dobrego whisky
, a przedświąteczny nastrój wyzwoli nieco tolerancji dla innych) robi straszy bałagan i wg mnie brakuje mu mocnego środka muzyki, a pozostaje tylko konturowy i przepompowany bas oraz zdecydowany nadmiar wysokich, cykających i efekciarskich ale dla ucha mojego zdecydowanie niechcianych. Być może jest to w jakimś stopniu "zasługa" specyfiki moich kolumn Klipscha? Nie wiem.
Jest jednak fenomenalny do cichego słuchania, kiedy wszystko jest jak lubię: dynamiczny i wyraźny basik, niezbyt natarczywa średnica i wokal oraz piękne efektowne wysokie (bardzo efektywnie budujące scenę przestrzenną i efekty pogłosowe). Grając bardzo cicho (-70 do -60 dB) oddaje całą pełnię utworu. To mnie w nim urzekło.