GP Stambuł by DrWredman
GP Stambuł
Kwalifikacje.
Kompletna klapa. Bolid jak zwykle zachowywał się inaczej niż na treningach

Więc tylko 8-me miejsce.
Wyścig.
Zaczynam na zielonych. nigdy nie wiem, które byłyby lepsze na start.

Jak się okazało lepiej było startować z ostatnich miejsc.
Pierwszy zakręt widać u mnie najlepiej, Woytas strzela Mayera, ten trąca Biksona, Kizior robi rodeo po wewnętrznej i też go wyrzuca.
W czołówce zostają Jakubus, Keyusu, Arek i na 4-tym miejscu JA

.
Myślę sobie nieźle, z 4-ego na 8-me miejsce, kto by pomyślał.
Ale ponieważ serducho zaczęło znów walić szybciej to wolniej zacząłem myśleć.
Szczęście trwało tylko do 7-ego zakrętu. Zbyt późne dohamowanie i zbyt dużo gazu na wyjściu = bączek. I spadam na 9-tą pozycję. Zdążyłem jeszcze wyjechać z trawki przed Biksonem, bo pewnie byłbym ostatni.
Za chwilę Tomi popełnia błąd i jestem 8-my. Jadziem więc dalej. Na horyzoncie Kizior walczy z Pawkaraku. Doganiam chłopaków i zyskuję na błędzie Pawkaraku. Niepotrzebnie zostawił wolne miejsce od wewnętrznej na 1-szym zakręcie i Kizior go wyprzedził. Pawkaraku na tyle wytracił prędkość, że z łatwością go wyprzedziłem i już byłem 7-my.
Ja gonię Kiziora a mnie jeszcze trzech pozostałych. Ale ten skutecznie powiększa przewagę, na szczęście ja też się oddalam od ostatniej trójki. Na jednym z zakrętów za bardzo wypadam na trawkę i już Bikson depcze mi po piętach.
A z przodu pojawia się Arek, chyba po jakiejś szturchance wraca z trawnika, ale zdążył wyjechać przede mną. Jedzie dziwnie wolno i znika

. Wtedy pojawia się info, że Mayer zrezygnował z dalszej walki. I tak wskoczyłem na 6-tkę. Chwilę później Arek znów pojawia się przede mną, ale jest niedościgniony (dla mnie przynajmniej). Tymczasem Bikson nie popuszcza. Za późno hamuję w pierwszym zakręcie i widząc białą strzałkę Biksona po lewej, myślami zaczynam się przyzwyczajać do pozycji nr 7, ale jednak udaje mi się utrzymać 6-tkę. Nasze czerwone kropki na mapie niemal zlewają się w jedną. Uciekam więc nadal. Kilka zakrętów dalej Bikson popełnia błąd i odskakuję mu na dobre.
Potem szczęśliwie mijam Kiziora odwiedzającego kumpli w PIT. Wskakuję wiec na 5-tkę.
Pomimo moich starań o jak najmniejszą ilość błędów Bikson znów mnie dopadł i naciskał. Jednak stwierdził, że wstąpi na łyczek czegoś zimnego do PIT i zmieni oponki wcześniej. Odpuścił pościg, bo może ja potem zjadę do PIT po oponki i wtedy mnie łyknie (myślę, że miał taki plan). A może zrobił to po prostu regulaminowo. Ja jadę jeszcze jedno kółko, oponki się trochę ślizgają, ale staram się trzymać kurs.
Tymczasem z PIT równo przy mnie wyjeżdża Woytas. Jednak ja jestem przed nim. Mam teraz 4-tą pozycję. Za chwilę Woytasa wyrzucają z wyścigu. Ale za mną drepcze już Kizior. Czasy są coraz gorsze więc odpuszczam ucieczkę i zjeżdżam po czarne gumy po 7-mym okrążeniu.
Z PIT wyjeżdżam 7-my

. Na 9-tym kółku Kizior miał jakieś spotkanie i łatwo go wyprzedzam. Jestem 6-ty.
12-te okrążenie, znów mijam kogoś w PIT, chyba to był Tomi, więc jestem 5-ty i taką też pozycję utrzymuję do mety.
Dla mnie wyścig był udany. Nie liczyłem na miejsce w czołówce. Moim celem było przynajmniej pokonać Tomiego i Pawkaraku. Udało się. W PIT byłem tylko raz i nikt mnie nie zdublował.
Przeskoczenie z 8-mej pozycji na starcie na 5-tą na mecie to dobry wynik.
Nawet zepsuty bolid Mayera nie pokrzyżował moich planów.

Wrzucam skrócony filmik, dobrze widać kto, gdzie i kogo... na pierwszym zakręcie

Ja już się nauczyłem podchodzić z rezerwą do pierwszego zakrętu. Zawsze wychodzi mi to na dobre i zyskuję na szarżach innych, tylko że potem popełniam błędy i muszę odrabiać straty.
YouTube - Liga F1 - GP Stambuł - PS3 - HDTV