Postanowiłem wczoraj nie przebierać w środkach i podjechałem do sklepu zakupić jakiś film na Blu. Oczywiście na potrzeby najsilniejszych wrażeń estetycznych sprawiłem sobie Avatara. W tym filmie jest chyba wszystko co potrzebne do jednoczesnego analizowania jakości TV i podniecania się w przypadku, gdy TV okaże się dobry. Tak więc:
- ostrość żyleta
- kolory przepiękne (inna sprawa, że chyba nie ma dzisiaj telewizora, który miałby brzydkie)
- czerń na znakomitym poziomie, choć oczywiście OLEDY potrafią więcej
- płynność obrazu w scenach akcji - bardzo dobra i to bez włączania IFC. Po włączeniu na minimum jest jeszcze lepiej, ale ja nie przepadam za czymś takim (uwielbiam kinowy efekt 24p). Przy ustawieniu na maks mamy efekt opery mydlanej ze sporadycznymi artefaktami, ale nie sądzę bym kiedykolwiek wykorzystywał takie ustawienie.
Co do płynności - podejrzałem wczoraj jakiś mecz na NC+ i kilka innych losowo wybranych dyscyplin. Dla mnie jest zupełnie normalnie nawet bez IFC. Może to dlatego, że zajmuję się filmowaniem i obróbką obrazu i pewne rzeczy są dla mnie naturalne takie jakie są i od razu razi mnie w oczy nawet minimalne upłynnianie, które odbieram jako "poprawianie natury"

Po prostu od razu widzę te kilka dostawionych klatek, nawet jeśli nie da się stwierdzić efektu Soap Opera. IFC wyłączone lub minimalne robi robotę.
Oznacza to, że w dalszym ciągu nie stwierdziłem żadnych niemiłych niespodzianek.