Nie rozmieszaj mnie.
Sytuacja z życia - stare czasy. Znajomi handlarze gorzały - generalnie szemrane towarzystwo z dużego bazaru, nagabywanie każdego przechodnia i inne cuda na kiju (lata w "biznesie").
Obok staruszka (było ich sporo) handlująca jakimś koperkiem i innymi cudami z działki, płacz, lamenty i dramaty, bo już na leki nie starczy, a typy bez litość, empatii nic, zero k.. null. Siłą wypieprzali i tak każdego dnia. Babcie zawsze grzeczne, miłe, nikomu nie wadziły, a co najważniejsze nie kradły jak cała reszta, tylko tyrały zima, lato, zawsze byle co do gara włożyć. Zał było patrzeć.
Za to goście od gorzały i spirolu przy "interwencji" obok, bo NIKT do nich nie zamruczy i tak lata, kumasz?
Oni sami nie mieli do nich szacunku, w przeciwieństwie do Policji z którą zawsze szło się dogadać.
Dla jasności, ja rozumiem, przepisy i prawo, ale trochę empatii nie zaszkodzi, a jak robić porządek, to po równo i sprawiedliwie.
Zresztą co ja mam Ci tłumaczyć, nie jesteś chyba z pierwszej łapanki i wiesz jak to działa.
Nic już nie piszę, bo zaraz będzie, że nie na temat.