A wiecie, ze sa takie, ponoc cywilizowane, kraje, w ktorych mozna jezdzic bez prawa jazdy. Mozna odjechac samochodem po niezdanym tescie do domu i wlasciwie jezdzic latami, mimo "braku szczescia" na egzaminie. wystarczy pasazer z prawem jazdy, odbytych 12h lekcji z instruktorem i nie dac sie zlapac na autostradzie, po ktorej nie wolno jezdzic.
U mnie tak jest. Wystarczy zaliczenie testu teoretycznego, aby moc ubezpieczyc samochod. A to co sie dzieje w ubezpieczeniach, to juz wogole jazda bez trzymanki. Rzeczy ktorych nawet nie chce pisac, bo zyjac w Polsce byscie w nie uwierzyli.