Nie wgłębiałem się w to...Później zerknę...
Sorry. To moja wina. Wybralem zly przyklad, bo pomyslalem ze moze byc dla wiekszosci ciekawostka.
Moze w takim razie cos "bardziej oczywistego", o czym wszyscy mieli okazje juz dawno temu uslyszec i miec wielokrotnie szanse poznania i zrozumienia szczegolow dotyczacych tego fenomenu.
Komputery kwantowe.
Mimo tego, ze komputery otaczaja nas zewszad, 99.99 procent populacji nie ogarnia zasady ich dzialania i ich mozliwosci, traktuje jako SF. A jednak istnieja, dzialaja i sa rozwijane.
SF?
Edit
Dobra widzę, że za późno na dyskusję.
W takim razie przejdę do sedna. Chodzilo mi tylko i wyłącznie o to, żeby tak kategorycznie nie zawłaszczac sobie racji, co do tego co jest SF, a co nią nie jest. Możemy odwołać się do jakieś klasycznej definicji, którą większość zgadza się przyjac, tylko że definicje mają do siebie to, ze się zmieniają w czasie. Tym bardziej jeśli chodzi o dziedziny nauki, których szary człowiek nie ogarnia, mimo iż wypracowane koncepcje, nie istnieją wyłącznie w formie abstraktu, modelu, ale są często udowodnione empirycznie, czy namacalne w fizycznej postaci, bowiem dzisiejsza technologia pozwala na ich wykonanie.
Czy to jeszcze SF skoro 99,99% o nich nie słyszało, albo nie rozumie pryncypiow na których są oparte, czy już nie? Albo dla nacji żyjących w 3 świecie, dla których idea podróży kosmicznych, choćby obecnych w ich wierzeniach, czy podaniach ludowych, to SF, czy może motyw religijny?
Nie sugeruje bynajmniej ze Kolega Pantomima jest dzikusem, ani też że powinniśmy uwzględnić w naszych rozwazaniach, amazonskie, czy papulaskie plemiona, które nie widziały jeszcze białego człowieka z broda, bo ich świat, nie mienia się tak dynamicznie jak nasz, Nasza świadomość zaś zmienia się jeszcze szybciej niż świat wokół nas i to jest główny problem dla zasady "co jest znanym faktem, nie może być SF", jeśli dobrze zrozumiałem intencje kolegi Raccoona.
Mysle, ze zamiast wyznaczać ostre granice, lepiej byloby polegać na kluczach, warunkach wystarczających, nie zaś koniecznych. Ustalając zaś listę wykluczen, bo tak rozumiem element klasyfikacji Kolegi Raccoona, mozemy wpaść w pułapkę, bowiem to co dzisiaj uważamy za SF jutro już , w naszej swiadomosci może nia nie być. I do tego mialy zmierzac moje przykłady.
A prywatnie klasyfikuje Apollo 13 jako film SF i nie widzę powodu aby tego nie robić, bez względu na to ze scenariusz powstał długo po zakończeniu misji Apollo. Jest to bowiem Space movie, a te dla mnie na zawsze pozostana w gatunku SF. Moge wejsc na szczyt swiata, wyobrazic sobie genetyczne ludzkie hybrydy, czy ze spotkam androida obdarzonego AI uniemozliwiajaca jego latwe rozpoznanie. 3 wojna swiatowa, upadek agrokultury, swiatowy kataklizm, inteligentne zycie pozaziemskie, to dla mnie potencjalne wydarzenia, ktorych prawdopodobienstow wystapienia nie jawi mi sie jako mniejsze od moj szans wygrania w lotto, a w to czasem obstawiam.. Nie spodziewam sie natomiast wogole, ze w swoim zyciu kiedykolwiek polece w kosmos. Stad pomimo iz film opisuje faktyczna historie, pomimo Hermaszewskiego seteki innych astronautow z Clooneyem i Bullock na czele, dla mnie space movie = SF, bez wzgledu na to jaka nomenklature stosuje caly swiat. Nie rozumiem tez tego, dlaczego komukolwiek inteligentnemu, mialoby to przeszkadzac.
Czy dziecku nalezy zabronic uzywac okreslenia "mama", na kobiete ktora daje mu wszystko, co matka zapewnic powinna, ale nie jest jego biologiczna matka?