Soundtrack z Tenet też sam w sobie jest rewelacyjny, odsłuchuje niezależnie w wolnych chwilach, natomiast w duecie z filmem, to już majstersztyk. Pięknie buduje napięcie w scenach i świetny przykład, jak ogromne ma znaczenie dla poszczególnych scen/filmu odpowiednio dobrana muzyka.
Ludwig Goransson odwalił tutaj kawał dobrej roboty.
Równie dobry, jak Johann Johannsson twórca chociażby muzyki z Sicario, a to tylko kropla w morzu.
Widać tutaj klasę reżyserów Nolana i Villeneuve, nie dość, że robią dobre filmy, to co równie dla mnie istotne, dobierają najlepszych twórców muzyki.
Podobnie było z filmem Arrival (Villeneuve), tam soundtrack Johannsona robi połowę roboty, coś pięknego.
Może dlatego, nie mogę o tym filmie zapomnieć. Mam wrażenie, że przeszedł bez większego echa (?), a mi siadł niesamowicie.