Odświeżyłem "Wojne Swiatów" z Tomciem.
Lata filmu nie widziałem, pomijając wałkowany początek (jako demo), ale tu wiadomo, dlaczego i po co. Kto słyszał na sprzęcie wie o co chodzi.
Sam w sobie film daje radę, szczególnie na tle tych cukierkowy gniotów.
Obcy wciągają, mielą i wypluwają, krew bryzga na lewo i prawo.
Mimo, że to Spielberg (czyli z natury soft), to i tak o niebo bardziej dosadny jak te truchła z Marvela.
Widać na tle tej pozycji, jak wszystko zeszło na psy.
Natomiast co mnie urzekło, to audio! Wymiata, dosłownie.
Nie trzeba Atmosa, DTS-X'a, wystarczy dobre przyzwoite żródło, a takim niewątpliwie jest Wojna Światów.
Obejrzałem chyba wszystkie, a na pewno większość Atmosowych pozycji i tutaj nie jedną zawstydziłaby Wojna Światów.