Nie przepadam za musicalami, ale ten obejrzałem dwa razy. Rewelacja pod każdym względem, a ścieżka dźwiękowa do tego stopnia kapitalna, że kupiłem sobie CD.
Też nie jestem wielkim fanem, ale niektóre uwielbiam. Na Tidalu całą płytkę mam w ulubionych.
Podobnie jest z Rock of Ages, ideał jeżeli chodzi o muzykę. Moje klimaty, a sam film łatwy i przyjemny, ale nie o to chodzi. To ma być tło.
Nędzników jakoś nie przetrawiłem, repertuar nie mój.
LaLa Land, nawet nie dokończyłem, ale dam mu kiedyś jeszcze szanse.
Tak na marginesie, wy tu piszecie o jakimś "Królu rozrywki", a ja o "The Greatest Showman", teraz zorientowałem się, że to przecie ten sam film i piszemy o tym samym ; )
Tak czy inaczej, świetna pozycja.