No więc kupiłem tkaninę z Aversa i jestem trochę zły na sprzedawców, bo polecili mi tkaninę White Black, choć ta jest raczej przeznaczona do prezentacji, zamiast Matt White przeznaczoną do kina domowego (projektorów o ciemniejszej lampie). Przyszła, rozpakowałem, wygląda jak zwykła cerata, bez jakiejś specjalnej faktury materiału. O tą fakturę mi właśnie chodziło bo moje doświadczania dotychczasowe z ekranami i projektorami sprowadzają się oczywistych i prostych sformułowań, z którymi pewnie nie wszyscy się zgodzą.
Otóż powierzchnia projekcyjna musi być równa, stąd nigdy nie zaufam rozwijanym ekranom, bo zawsze się będzie marszczyć lub fałdować. Po drugie musi mieć odpowiedni kolor, z tym że nie ma złotego środka. Na szarym czerń będzie fajna, za to biel gorsza, na białym odwrotnie. Co kto lubi. No i po trzecie powierzchnia winna być matowa lub mieć takie właściwości by ekran odpowiednio „świecił” tj. jednolicie, bez efektu halo czy różnych odbić. Tu sprawa jest najtrudniejsza, bo na dziś nie potrafię odpowiedzieć czy matowa jest lepsza czy jednak lekko refleksyjna. Ale jestem niemal pewien, że wszystkie soczewki, otworki, pierdułki to tylko wiatr w oczy producentów. Nie wiem, może źle zrobiłem że zamiast wydawać 540 zł mogłem wydać 120 zł na materiał podgumowany do rolet. Przekona mnie ktoś, że np. nad takim płótnem Aversa siedzą inżyniery i sprawdzają jaka powierzchnia najlepiej będzie odbijać światło dla celów projekcji? Nie sądzę
Ekran robię, bo się przeprowadziłem, w starym miałem naciągnięty na ramie ekran zrobiony na bazie jakiegoś rozwijanego kupionego 6 lat temu. Choć ten rozwijany kosztował ze 200 – 300 zł miał przyzwoitą, równą powierzchnię z fakturą drobnej krateczki. W nowym lokum od trzech miesięcy oglądamy na ścianie elegancko wyszpachlowanej i pomalowanej farbą lateksową na kolor ‘naturalny wapień’ (Greinplast). Jest to bardzo jasny szary. Wrażenia ok. Oczywiście pewnie pozostałbym przy szarej ścianie (żona postulowała) ale mam do dupy akustykę w pokoju i ta ściana bardzo przeszkadza. Zatem postanowiłem zdławić odbicia właśnie płótnem projekcyjnym a wokół ekranu przykleić gipsowe imitacje białej cegły (półśrodek zamiast profesjonalnych ustrojów akustycznych, płytki te są bardzo nieregularne i pokrzywione więc na pewno zniwelują odbicia dźwięku).
No ale że nie byłem przekonany do tej tkaniny Aversa wczoraj robiliśmy długo eksperymenty, fajnie że żona na siłownię chodzi i wytrzymała trzymając rolkę płótna tak długo

Jeśli chodzi o ostrość czy inne aspekty nie było ŻADNEJ różnicy pomiędzy ścianą a płótnem projekcyjnym. Oczywiście na szarawej ścianie czarny był głębszy, na białym płótnie czarny był mniej nasycony, jednak biały był bielszy a pozostałe kolory też jakby bardziej nasycone. Zdecydowałem się na płótno, bo nie jestem aż takim ortodoksem czerni, wolę jaśniejszy obraz, nasycenie czy fajną biel, zresztą pomimo że czerń mniej głęboka to jednak szczegóły wyraźniejsze (np. na czarnym łbie widać włosy na białej tkaninie a na szarej ścianie nie było). Za płótnem przeważył ponadto argument poprawy akustyki a przy bieli mogę dać projektor na najniższe chłodzenie co powoduje że jest cichszy (dla mnie ważne) no i lampa dłużej pociągnie. Mój projektor to Sanyo Z-5 z jedynymi 1100 lumenami, ale wystarcza. Jak kiedyś mnie najdzie to zmienię na Epsona TW 3200 (może kupie używanego

ale na razie Sanyo wystarcza. Oczywiście w ww. porównaniach i opiniach nie uwzględniam tych wszystkich srebrnych domieszek, nie wiem po co one i co dają. 3D nie oglądam bo mnie denerwuje
Tak że kieruję zapewnienia do rozpoczynających przygodę z projekcją, aby nie wydawali zbędnej gotówki na cuda nie widy, tylko zrobili sobie ekran na ścianie, pomalowany dobrą farbą lateksową, jak ktoś musi to na płycie jakiejś czy innym sztywnym materiale, lub jak ja na płótnie ale naciągniętym (ryzyko bo się może kiedyś zacząć marszczyć). Wszelkie inne zapewnienia znawców, no cóż… pominę milczeniem

Albo przypowieść taka, ostatnio gość w sklepie dla audiofilów z obrzydzeniem popatrzył na mnie gdy powiedziałęm o głośnikach Jamo S606. Stwierdził te głośniki do niczego się nie nadają. Ale okazuje się że NADAJĄ SIĘ, nawet bardzo ładnie grają dla mojego słuchu (tylko filmy). Nie wiem jak bardzo taki pan ma wyczulone ucho albo ja mam dębowe by twierdzić że na tym się nie da słuchać… I tak samo z ekranami. Konia z rzędem temu, kto mi pokaże różnicę między ścianą czy płytą pomalowaną farbą lateksową a ekranem za 4000 zł czy pomalowaną ścianą farbą za 1000 zł za litr.