Klibracja Suba ciąg dalszy
No i kolejne 3 godziny niedzielnego spokoju minęło na kręceniu gałkami w subie.
Ponieważ w filmach bywa różnie więc wziąłem na tapetę koncert Rogera Watersa - The Wall.
Jak to instrukcja forumowa mówi: sub volume na godz. 12 i odcięcie (LOW-PASS) na maksa.
Kalibracja przeszła jak zwykle. Znów musiałem dociągać odległość w lewej kolumnie frontowej i trochę w centralnym. Sub stoi nadal w rzędzie, razem z całym sprzętem przy frontowej ścianie. Kalibracja suba ustawiła chyba na -2dB.
No i tzw dupa z tego wyszła. Subwoofer walił basem i buczał przy każdym basowym dźwięku.
Aż łeb od tego bolał i ciśnienie rosło, nie tylko w salonie ale i w mojej głowie.
Przez 2 godz biegałem do suba, i co chwila skręcałem głośność albo częstotliwość (LOW-PASS). Kilka minut odsłuchu i znów zabawa. Jak już zszedłem pokrętłami do minimum to zaczynałem się zastanawiać po co mi to pudło, skoro to prawie nie gra. Jednak po całkowitym skręceniu głośności suba ciśnienie w salonie tak jakby opadło, jakby ktoś wyłączył część głośników. Nieeeee, jednak czegoś brakuje. Lekkie odkręcenie gałki i ciśnienie powracało.
Kolejny utwór i kolejne kręcenie gałkami, raz w górę raz w dół, aż znów zszedłem do minimum.
Próbowałem też przełącznik odwrócenia faz. Przy przełączeniu wydawało się OK, ale po chwili miałem wrażenie, że nic to nie zmienia.
Jednak pilot do subwoofera to nie taka głupia sprawa - oszczędza sporo irytacji. Jednak świadomie wybrałem takiego suba bez pilota więc trzeba biegać. No i tak sobie biegałem przez te dwie godziny z myśleniem, a może ten sub za duży, a może za mały, a może pie...ć to wszystko w diabły i pójść w stereo. Pewnie każdy z was miał podobne dylematy patrząc po tym ile nowych subwooferów się sprzedaje z drugiej ręki.
Aż tu nagle zapaliła się żarówka nad głową jak u
Wesołego Dobromira. Dobrze, że ta piłka nie waliła mnie w głowę.
Wymyśliłem, że skręcę decybele we frontach i centralnym do minimum, abym mógł słyszeć tylko bas. I tak też zrobiłem. Teraz dokładnie słyszałem sam bas z cicho grającymi pozostałymi dźwiękami.
Mogłem sobie ustawić dokładnie tak jak chciałem. Ocięcie LOW-PASS jest niewiele odkręcone, za to bardziej jest podkręcona głośność.
Zależało mi aby pozbyć się dudnienia, brumienia, buczenia i ustawić tak subwoofer aby czuć było podmuch uderzenia basowego, a nie jakieś drgania mebli i ścian. Nie da się tego opisać, ale ma to być takie głośnie
Puchhhhhh lub
Buchhhhh.
No i niemal prawie się udało.

Odpaliłem Furię bo tam jest sporo wybuchów. Już po pierwszej scenie, gdzie po uruchomieniu czołgu FURY odjeżdża z pola walki i zaczynają spadać bomby, banan pojawił się na twarzy. Nareszcie.
Jest już bardzo blisko tego co chciałem uzyskać. Jeszcze przy mocniejszych wybuchach pojawia się lekkie brumienie, co będę się starał wyeliminować przy kolejnym podejściu do tematu.
W moim odczuciu instrukcja kalibracji suba ma się nijak do rzeczywistości. Albo trzeba do tego mieć porządne narzędzia albo robić to na własny słuch. Akustyka naszych pomieszczeń jest bardzo różna, a wręcz niepowtarzalna, nie mówiąc o różnych subwooferach. U siebie w mieszkaniu czuję suba w korytarzu 3 pokoje dalej jeśli są otwarte drzwi.
Przetestuję jeszcze kilka ustawień suba w innych miejscach i jeszcze z nim powalczę.
Fajne jest to, że czasami, aż się boję podczas seansu już na samą myśl, że zaraz coś pier.... wybuchnie głośniej niż się tego spodziewam.
Sub, bez dwóch zdań, dodaje dramaturgii do filmów, a chyba o to chodzi. Jednak poprawne ustawienie to mega wyzwanie, do którego potrzeba sporo cierpliwości.