Jest trochę inaczej - właśnie czytam, to co wczoraj podpisałem - nową promocję na neta (kontynuacja umowy).
Jest tutaj osobny paragraf mówiący o warunkach przedłużenia. Streszczając: jeśli nie chcemy rezygnować, to nic nie musimy robić, automatycznie przedłuża się umowa na kolejny okres na warunkach promocyjnych.
Natomiast termin wypowiedzenia (40 dni) dotyczy wyłącznie przypadku, gdy rezygnujemy z tej usługi.
To jest tylko pozorne ulepszenie, a tak naprawdę kolejny myk MM, aby nie pozwolić klientowi odejść lub wycisnąć z niego kasę. W nowych umowach promocyjnych MM na sam internet (promocja "Internet bez ograniczeń") jest klauzula (paragraf 4), że jeśli nie złożymy innego oświadczenia woli minimum na 40 dni przed końcem obecnej promocji, to umowa automatycznie cyklicznie przedłuża się na rok na dotychczasowych warunkach promocyjnych (i na nowo udzielany jest rabat). Jeśli nieświadomy klient się spóźni i na przykład na 30 dni przed końcem promocji (lub później) będzie chciał zrezygnować, to już nie może, tylko musi siedzieć w MM jeszcze rok, bo umowa nie przechodzi w "zwykłą" umowę na czas nieokreślony bez promocji. Oczywiście zawsze można "na siłę" zrezygnować (z miesięcznym wypowiedzeniem ze skutkiem na koniec miesiąca - bo tak jest w regulaminie usług internetowych MM [3 miesięczny okres wypowiedzenia jest dla TV]), ale wtedy musi się zwracać rabat, 999 zł (pomniejszany proporcjonalnie o 1/12 za każdy miesiąc korzystania z samoprzedłużonej umowy). Nie mówiąc już, że jak będzie się chciało wynegocjować lepszą cenę później niż magiczne 40 dni przed końcem promocji, to MM najprawdopodobniej się wypnie, bo i tak ma już nas w garści.
Warto wspomnieć, że takie samoprzedłużanie umów promocyjnych na kolejne okresy najprawdopodobniej prawnie jest klauzulą niedozwoloną w umowach firma - klient indywidualny (jest to dozwolone, ale w umowach firma - firma), tym niemniej póki co MM nic sobie z tego nie robi.