Jako że byłem wczoraj świadkiem konkretnej gleby na ścieżce rowerowej (zresztą jak co roku) naszła mnie pewna refleksja : )
Dlaczego na tych ścieżkach nie ma na środku lini oddzielających/przerywanych/ciągłych? Dziunia na oko 20 lat na swoim rożowym rowerku jechala z mamusia, oczywiście obok siebie, nie zważając na to, że jedzie pod prąd widząc gościa zaczęła robić niezdecydowana slalom, gość zgłupiał i wyrznął z tego wszystkiego na asfalt. Pinda nawet nie podeszła pomóc, mamusia też zresztą wyrżneła (nie wiem jakim cudem), popatrzyła i odjechala jakby nic się nie stało, sam musiałem podejść i pomóc, a następnie założyć łańcuch. Krew z kolana, poobijany. Mówię bierz ją za fraki i dzwonimy na Policję, ale machnął ręką. Dramat i już nie chodzi o zachowanie, bo to, że pokolenie mamy jakie mamy wiemy nie od dziś, ale myśle, że jakiekolwiek linie/pasy środkowe przynajmniej dały by do myślenia niektórym.
Wgl. powinni wprowadzić obowiązkowe kursy na kartę rowerową i niech to będzie nawet 2h kurs, bo przy tej ilości cyklistów i braku elementarnej wiedzy, to istny armagedon.