i nowe części traktuje z lekkim przymróżeniem oka, choć w ogólnym rozrachunku przypadają mi do gustu.
Cieżko nie traktować wszystkich filmów z serii z przymrużeniem oka, toż to bajki po prostu
Dla części fanów (do których się zaliczam) stara trylogia ma walor sentymentalny i wszystko co nowe będzie na wszystkie możliwe sposoby porównywane, analizowane itd.
Trzeba oddzielić ocenę filmu od strony technicznej, wizualnej, dźwiękowej, gry aktorskiej a nawet zarysu fabularnego od kwestii związanych z wpisaniem się w szeroko rozumiany kanon.
Moim zdaniem wszystkie filmy spod znaku Disneya sa filmami dobrymi lub bardzo dobrymi.
A teraz kanon
Część VII, która miała bardzo wysoki współczynnik emocjonalny z uwagi na powrót po latach, moim zdaniem wpisała się nieźle wiążąc wątki ze starej trylogii z "nowym".
Część III i pół czyli Rogue One - wg mnie najlepszy z nowych odsłon z uwagi na pokazanie historii na "serio" bez zbędnego śmieszkowania. Na plus zdecydował tu fakt, że wszyscy wiedzieli jak ta historia się skończy i komercyjnie Disney z niej nie mógł już niej wiecej wycisnąć.
Część VIII - mój największy zarzut to przeładowanie humorem, który w żaden sposób nie pasował do mojej wizji (z naciskiem na "mojej"
). Producenci musieli po prostu podjąć decyzję, o którego widza trzeba zawalczyć i wybrali tego młodszego, co jest absolutnie zrozumiałe. Fani pójda do kina tak czy owak - najwyżej sobie później ponarzekają i wyleja swoje żale. Natomiast młodszego odbiorcę, któremu pewnie bardziej podobały się części I-III niż IV-VI, Disney musi przyciągnąć takim filmem, który wg armii analityków potem wróći do kina.
Ja pójdę do kina na każdą odsłonę SW, nie będę się obrażał czy pisał petycje o likwidację rottentomatoes
za za wysokie oceny
, a jak będę chciał poczuć klimat to wezmę z półki BR i puszczę ulubione Imperium Kontratakuje....