Witam wszystkich HD-freaków! To mój pierwszy post, więc zgodnie z protokołem dyplomatycznym kłaniam się w pas.
Mam na stanie
LE46F86BD - laleczka, niesamowity TV, daje mi masę satysfakcji (szczególnie z PS3), a miny znajomych, którzy mnie odwiedzają... Nie do kupienia.
Żeby nie było jednak zbyt kolorowo,
po 3 tygodniach użytkowania MOJ TELEWIZOR SIE ZEPSUL!!!
Proszę o pomoc.
Objawy: po uruchomieniu TV, diody na panelu dotykowym zaświecają się i nie gasną. TV automatycznie ścisza się do poziomu zero i non stop widoczny jest "pasek Volume". Telewizor ciągle "pika", tak jakby cały czas dostawał sygnał ściszania z pilota. Oczywiście nie jestem idiotą i pilota od TV, jak i od wszystkich pozostałych sprzętów wyniosłem do innego pomieszczenia, a dodatkowo wyjąłem z nich baterie
. Nie pomogło.
Ponieważ TV tak jakby non stop dostawał sygnał z pilota, to nie reaguje na wszelkie realne próby pogłośnienia, zmiany kanału, cokolwiek. To znaczy sygnał z pilota odbiera (świeci czerwona dioda na panelu dotykowym, gdy wciskam dowolny klawisz na pilocie), ale nie reaguje wówczas na komendy (jest "przebijany" przez "wirtualny sygnał"). Gdy podchodzę do TV i manualnie obsługuję go z panelu dotykowego - wówczas jest w porządku,
tzn. odblokowuje się ("wirtualny sygnał" zanika) i mogę wówczas z panelu lub pilota zrobić to, co chcę. Gdy już siedzę zadowolony na kanapie, po chwili horror się powtarza.
Na razie się męczę, z pomocą przychodzi amplituner obsługujący dźwięk, więc mogę jako-tako korzystać z telewizora. Wychodzę jednak z siebie, bo telewizor nie zapamiętuje ustawień (zapewniam, że przestawiam go w tryb domowy, a mimo wszystko się resetuje), ponadto wkurza mnie ten widoczny cały czas pasek Volume, "pikanie", no i w ogóle świadomość, że zepsuła się laleczka za grubą kapuchę.
Próbowałem najbardziej paranoicznych rozwiązań, aby zaradzić:
1> przeczyściłem cały TV, szczególną uwagę przywiązując do wypolerowania panelu dotykowego (że niby jakiś paproch się wkręcił);
2> później odkurzyłem panel całą siłą ssącą odkurzacza (że niby jakiś paproch się wkręcił bardzo głęboko);
3> TV podłączyłem bezpośrednio do gniazdka w ścianie, olewając listwę przepięciową (że niby za dużo urządzeń na listwie i wariuje
wskutek przepięcia).
Wszystko na nic.
TV działa dobrze, gdy wyłączę go na kilka minut z kontaktu. Po uruchomieniu zazwyczaj śmiga i nie rzuca fochem. Do czasu. Raz świruje
od strzału, raz potrzebuje na to pół godzinki. Zawsze jednak świruje.
Jak na mój gust, padła elektronika. TV mam z Niemiec, więc wzbraniam się przed usługą serwisową. Proszę o pomoc, bo nie widzi mi się rozstanie z moją laleczką. Jak będzie trzeba, to trudno - wyślę.
Czy ktokolwiek z Was miał/ma podobne problemy? Anyone? Pomocy.
Pozdro!