Sprawa jest prosta - ściągając i instalując jakiekolwiek płatne oprogramowanie (w tym system i gry) popełniamy kradzież (w świetle polskiego prawa karnego tak jest klasyfikowane użytkowanie softu niezgodnie z licencją).
Nie dotyczy to filmów, czy muzyki, gdzie przestępstwo popełnia tylko i wyłącznie osoba udostępniająca te utwory.
Ja mam cały soft legalny (w tym z pięć WinXP), ale sporo używam softu open source, albo darmowego do użytku domowego (wystarczy trochę poszukać - na co mi m$ office czy photoshop, skoro do moich potrzeb starcza darmowy open office czy gimp? Z grami tak samo (ostatnio na PC kupuję gry raczej sentymentalnie, bo wygodniej gra mi się na PS3). Konsoli nie mam po co przerabiać i nawet jak będzie taki mod dostępny, to nie skorzystam.
Co do filmów - kupuję oryginalne wydania, ale kiedyś moją żonę wkurzyły kolejne gnioty sequeli Disneya i teraz najpierw ściąga bajkę dla dzieci, ogląda, a potem decyduje się na zakup - bo niestety w Polsce nie można oddać nagrania, które nie spełniło pokładanych nadziei widza do sklepu (chociaż raz oddała DVD, bo nie miało oryginalnej niemieckiej ścieżki językowej, mimo iż na pudełku była wzmianka o jej istnieniu). Prawdę mówiąc, musiałem usunąć prawie wszystkie płytki z oryginalnych pudełek i wrzucić je w wieżę, która trzyma koszulki w celu oszczędności miejsca (zamiast 10 pudełek upycham tam co najmniej 50 płyt).
Uważam, że za pracę należy płacić w bardzo egoistycznym celu - jeśli była dobra, i przyniosła producentowi zyski, to zdecyduje się on na kontynuację. Natomiast, jeśli dobra gra nie przyniosła spodziewanych zysków, z powodu piractwa, to gracze nie będą mieli okazji pobawić się na kolejnej części gry...