Każdy ma jakiś fetysz, Piramida ma na bickach i nie narzeka ; )
Nie ma co się czarować, pojawienie UHD pogrzebało wiele karier, szczególnie płci pięknej, gdzie kult wiecznej młodości jest idealizowany na każdym kroku.
FHD, czy tym bardziej SD maskowało przez dekady te niedoskonałości i siłą rzeczy wydłużało okres świetności na ekranie, a UHD brutalnie demaskuję tą magię kina. Z jednej strony mamy jakość, a z drugiej strony, nie wyobrażam sobie takiego Van Damma z lat 90-tych w 4K. Ma to swój urok, ale to tak jak ze słuchaniem muzyki, prawdziwy fan nie potrzebuje sprzętu za pierdyliart monet, żeby cieszyć się treścią i przekazem. Sam za każdym razem, jak trafie na film z VD, mam wielką przyjemność z seansów i jakość jest tutaj ostatnią rzeczą o której myślę. To nie Avatar ; )