Buba, spokojnie.
Rozumiem Twoją argumentację i poniekąd (gdybym musiał) sam mógłbym jej użyć i wiem dokładnie o co Ci chodzi, ale mam wrażenie, że nie rozumiesz mojej. To co dla Ciebie jest odgrzewanym kotletem, dla mnie jest powrotem do lat młodości, kto powiedział, że musi być zawsze "świeżo"? Czasami (nie zawsze) lepszy stary poczciwy mielony, jak świeże medaliony z jelenia flambirowane w armaniaku po której dostaniesz sraczki.
Mi pasuje ta forma, ta rzekoma "nuda", powolna akcja, granie ciszą.
Nie interesuje mnie też kto ile zarobił i co reklamuje, dla mnie mogą reklamować podgrzybki z Biedronki, widzę Pacino, De Niro, Pesci i jestem wielce usatysfakcjonowany, że mogę na fali moich doświadczeń kinowych, być może sentymentów oglądać ich ponownie, szczególnie, że kucharzem jest Scorsese.
Powiem więcej, dla mnie (jak napisał już Caparzo), ten film mógłby trwać jeszcze dłużej, ja na tej spokojnej, znanej mi już fali popłynąłbym o wiele dalej.