Ugotowany z Bradleyem Cooperem - zaliczony.
Świetna pozycja, mocno naciągany (dla znawców tematu), ale przecież nie o to tutaj chodzi. Zdecydowanie warto zaliczyć.
Praktykant z De Niro i Hathaway - podobnie.
Chociaż mam wrażenie, że film prędzej trafi w gusta damskiej części, ew. tej starszej.
Przewidywalny, może przesłodzony, ale przyjemnie się ogląda.
Zdecydowanie wolę takie kino, jak przesiąknięte efektami szmiry.
Hathaway, świetna. Robuś, bez zastrzeżeń. Trudno go też oceniać z perspektywy starszych kultowych już pozycji, dla mnie te wszystkie ostatnie role, to druga odsłona tego pana. Nie jest żle, wyważony dżentelmen. Mi pasuje.
Pozytywna pozycja, z przesłaniem. Bez zbędnych analiz, to nie dzieło.
Piotruś Pan (PAN) - prawie zaliczony, zaliczyłem jakieś 3/4 filmu.
Początkowo miałem wyłączyć po kilkunastu minutach (jednak nie moja bajka), ale po scenie z kawałkiem Nirvany Kurta Cobaina, usiadłem z wrażenia.
Wspomiana scena opisana w wątku "Atmos".
Sam film wydaje się ok, nie drażni i z czasem się rozkręca, ale to nie mój target.
Sporo muzyki, momentami robi się infantylnie, ale jest ok.
Mi wystarczy krótka scena z kawałkiem Nirvany, przyćmiła wszystko.