Barry Seal: Król przemytu - z Crusiem zaliczony
Barry Seal: Król przemytu (2017) - Filmweb
Film lekki, łatwy i przyjemny.
Cóż można więcej rzec, świetnie się bawiłem.
Jeżeli komuś taka konwencja pasuje, to będzie więcej jak zadowolony.
Długo czekałem na ten seans i nie żałuje.
Po ostatnich podbojach Cruisa położyłem już na niego lagę, a mam tu głównie na myśli żenadę pt. "Mumia", nie dość, że film marny, to i Tomcio nie miał za wiele pola do popisu - czyt. wypadł równie marnie jak sam film.
Za to po seansie Barry Seal, chciałoby się rzec - umarł król, niech żyje król.
Swoją rolą przypomniał mi to, za co go zawsze lubiłem, a szczególnie z takich pozycji jak "Jerry Maguire", "Szybki jak błyskawica" czy chociażby "Koktail".
Gość jest nadal w świetnej formie, a do tego przesympatyczny.
Właśnie takiego Tomcia lubię i nie wyobrażam sobie nikogo innego w tej roli, no może po za Leosiem ; )
Swoją drogą, momentami miałem skojarzenia z "Wilkiem z WallStreet", ale mimo wszystko, to nie ten poziom.