Nie ma wątku typowo z koncertów, więc tutaj w kilu zdaniach opiszę swoje wrażenia z koncertu A. Bocelliego na „Narodowym”, byliśmy w 4 osoby, każdy z nas był na wielu koncertach, ale niewątpliwie ten koncert długo zostanie zapamiętany w naszej pamięci, bo ludzie w dwojaki sposób go przezywali od wielkiej radości, entuzjazmu po wielkie skupienie na twarzach , a nawet łzy w oczach, rozmazane makijaże u kobiet, niewątpliwie jeden tak wielki artystycznie człowiek potrafi zrobić coś wyjątkowego, coś co na długo pozostanie w pamięci zapewne u wszystkich, którzy byli na koncercie (kilkadziesiąt tysięcy osób) i mogli na żywo podziwiać tego włoskiego Mistrza. I pomimo, że kilka razy koncert był odwoływany to warto było poczekać i móc to przeżyć na żywo, bo jak to się mówi, zachwytom nie było końca. Razem z tym wspaniałym artystą występowała Orkiestra Akademii Beethovenowskiej oraz Akademicki Chór Uniwersytetu Morskiego w Gdyni, dyrygowany przez Marcello Rotę. Na koncercie była również skrzypaczka Anastasiya Petrishak oraz śpiewacy Francesca Maionchi i Gianfranco Montresor oraz syn A. Bocelliego Mateo. A zatańczyli Maria Pawelec i Federico – Zeno Bassanese.
Jeśli chodzi o techniczne sprawy to było bardzo dobrze, co prawda to też zależy od tego, kto i gdzie siedział, ale z tego co mi jest wiadome to Bocelli przed każdym swoim koncertem wysyła ekipę swoich akustyków i robią pomiary obiektu na którym taki koncert ma się odbyć i tam, gdzie oni wskażą, że dźwięk jest powiedzmy średni tak to ja rozumiem, to na te miejsce bilety nie są sprzedawane i podobno na Narodowym też tak było z tego co można było się dowiedzieć od organizatora. Ale generalnie myślę, że każdy był zadowolony pod tym względem, choć pewnych kulminacyjnych momentach niektórych utworów mogło być troszkę ciszej, przynajmniej na głównej scenie było to odczuwalne, Sam koncert tak jakby z dwóch cz. się składał pierwsza to taka muzyka typowo operowa, a następnie była przerwa tak powiedzmy około 20 min i nie wiem, czy to przez fakt, że jednak ma już troszkę lat Bocelli , czy z faktu, że na stadionie było bardzo duszno, parno po prostu widać było, choćby po publiczności słuchającej, że i dla nich jak i dla nas jest to mega odczuwalne, więc tym bardziej dla tych, którzy umijali ten wieczór, wiec być może z tego powodu potrzebna była ta przerwa. Potem muzyka już była bardziej „przyjazna” dla tych, którzy z operą nie mają za dużo do czynienia, a po prostu od czasu do czasu lubią, czy też tolerują ten rodzaj muzyki, a koniecznie chcieli usłyszeć Bocelliego na żywo, więc niewątpliwe druga cz. dla takich osób była fajniejsza, milsza, bardziej klimatyczna generalnie mówiąc, bo też utwory były bardziej rozpoznawalne przez takie osoby. I na koniec odnośnie syna Bocelliego, bo naprawdę został przyjęty owacyjnie to może za duże słowo, ale myślę, że było mu bardzo miło, widząc radość jaką zobaczył od publiczności z faktu, że i jego będą mogli posłuchać. I może nie jest to głos Ojca, ale też miło jest go posłuchać, przynajmniej dla mnie i moich bliskich, którzy byli ze mną na tym koncercie. Reasumując koncert na lata pozostanie zapamiętany, bo było to wielkie przeżycie pod każdym względem móc zobaczyć i usłyszeć na żywo Andrea Bocelliego.