U mnie kalibracja była robiona jakieś 5 razy. Za każdym razem wychodziło podobnie i za każdym razem wszystkie odczyty były zgodne z prawdą (odległości, odcięcia). Więc albo nie każdy umie ją dobrze przeprowadzić, albo ma niefortunnie spasowany sprzęt (do spółki z pomieszczeniem odsłuchowym).
Moja ostatnia kalibracja ustawiła centrala na -2 i prawy przód na -1. Reszta na 0. Łącznie z subem (potencjometr na godzinę 12.00) [de facto wszystko było o -2 niżej, ale ponieważ nie używam "reference volume" tylko "0-100" wyrównałem wszystko +2 czyli mam same zera i centrala -2, a prawy przód -1 jak pisałem wyżej - kto czyta instrukcje i internet ze zrozumieniem wie o co chodzi].
Co do samego Audyssey. U mnie ten pakiet ma trzy funkcje:
- dynamic EQ (działa na częstotliwości dźwięków - opisywałem milion razy),
- dynamic Volume (działa na głośność dźwięków - opisywałem milion razy),
- room correction (wielu forumowiczów opisuje to po prostu jako Audyssey movie/music/off; de facto jest to zwykła korekta pokoju dla grania wilokanałowego: odbicia, odległości, głośność, itd).
Przypominając i uzupełniając wiedzę:
Dynamic EQ: teoretycznie (i zdaniem Crisa) działa tylko poniżej głośności reference i im jest niej bliżej tym mniejszych korekt dokonuje. U mnie jednak jest różnica nawet przy głośności referencyjnej, więc o ile możecie podgłośnić film, lepiej tę funkcję wyłączyć.
Dynamic Volume: działa zawsze tak samo. O ile można słuchać głośno - też wyłączyć.
Room correction: teoretycznie przydaje się tylko do słuchania nagrań wielokanałowych i to tylko z miejsca odsłuchowego (plus trochę pomaga dla all channel stereo, ale to już taki kwiatek do kożucha). Niby dla filmów 5.1 jest to mus 100-procentowy, ale to już kwestia gustu.
Zatem podsumowując Z GRUBSZA i MNIEJ WIĘCEJ, BO DLA BARDZIEJ OPORNYCH NA SZCZEGÓŁOWĄ WIEDZĘ (bo dużo się pisze jednak - za przeproszeniem - głupot):
EQ - wydobywa niuanse dźwiękowe przy cichym odsłuchu,
Volume - jw. plus ścisza najgłośniejsze partie,
Audyssey (room correction) - powoduje, że niezależnie od warunków w pokoju, będziemy słyszeć dzwięki z głośników tak jak trzeba i kiedy trzeba.
Z moich doświadczeń jest tak, że z dobrymi filmami wolę zaczekać kiedy nie będzie dziecka w domu i słuchać z samym "audyssey: movie" bez dynamic EQ i Volume. Jest po prostu najlepiej i najbardziej spektakularnie. Zarówno kino jak i stereo (dla stereo audyssey music lub off). Słuchanie z Dynamic Volume tylko w ostateczności, więc zostawiam na nocne seriale, gorsze filmy bez efektów specjalnych i dla muzyki po północy. Natomiast EQ jest ok, ale czasem powoduje, że głośniki i sub za bardzo basują (pisali o tym spece dużych portali zachodnich) co przy takich piorunach basowych jak moje Studio 190 może być uciążliwe (kiedyś nawet napisałem cały topik obarczając winą JBLa - okazało się, że wina jest gdzie indziej*).
Generalnie cały misunderstanding tkwi w dwóch miejscach:
1. "Jak dali mi te wszystkie super systemy to muszę je wszystkie włączyć" - bzdura. Każdy z nich służy do konkretnych sytuacji i jest raczej lekiem na problemy dnia codziennego (małe dziecko, sąsiedzi, żona, pies), niż super polepszaczem. Innymi słowy te polepszacze są "kompromisami" - dzięki nim mamy lepiej, niż "słabo w nocy", ale zawsze gorzej niż "luzik w dzień i bez dziecka". Coś oddajemy, coś dostajemy. Oddajemy jakość nagrania, ale zyskujemy możliwość cieszenia się nim nawet w nocy.
2. "Jak włączam te systemy to system gra dynamiczniej, ostrzej, więc lepiej" - kolejna bzdura. Gra dynamiczniej dla niskiej głośności. Ale nie lepiej (tylko nie zaczynajcie teraz dyskusji, że lepiej to dla każdego coś innego - zgadzam się, ale teraz chodzi o coś innego, ważniejszego). Lepiej to zagra jak nie włączysz wspomagacza tylko podkręcisz gałkę potencjometru.
armaniq plus może 5 innych osób - czy ylko Wy (my ;P) jesteśmy w stanie zrozumieć te proste zasady? ;P
Przyznać jednak sprawiedliwie muszę, że z amplitunerami nie jest tak jak dawnymi sprzętami. Przynosisz, odpalasz i działa super. Niestety, ilość lektury (instrukcja, strona producenta hardware i softu, fora internetowe) przez którą przebrnąłem plus czas jaki poświęciłem na testy to ogrom słów i godzin. Efekt jet taki, że z grubsza umiem dostosować dżwięk w kazdym kawałku/filmie do swoich potrzeb. Pisał o tym ostatnio krzysiek1980 - wzmaki zawsze grają super. AV grają super, ale po każdym kawałku/filmie trzeba do ustawiać. Niestety. MAm przynajmniej satysfakcję, że mój sprzęt za X zł gra u mnie po tych wszystkich zmianach dużo lepiej, niż sprzęt za 2x (3x?) X zł u osoby, która od zakupu nie zmieniła nic i co gorsza nie wie co oznaczają poszczególne funkcje. Coś jak przejechanie całego WRC na jednych nastawach ;P
Dlatego te wszystkie dyskusje o wyższości sprzętu X nad Y traktuję z przymróżeniem oka. Uważam, że PRZYNAJMNIEJ 50% to ustawiene pod konkretnego słuchacza. Do tego jednak trzeba mieć jakąś wiedzę. Oczywiście nie twierdzę, że sprzęt nie ma znaczenia - dla niego zostaje drugie 50%. Po prostu jak niektórych czytam to trzeba kupić sprzęt z jak nawyższej półki i już jest ok. PEwnie tak, ale jego też trzeba skonfigurować.
*Kiedyś słuchałem z Dynamic EQ + Volume light i na głośności 30-35 było wszysko super z wyjątkiem zbyt dużej ilości basów. Teraz słucham bez Dynamic EQ i bez Dynamic Volume, ale na głośności 40-50. Jest podobna głośność, ale dużo lepsza reprodukacja dżwięków. Oczywiście w nocy, gdy domownicy śpią, bez EQ/Volume się nie obejdzie (tylko, że wtedy głośność jest nie 30, a 17-21).
PS. Ale się rozpisałem. Bardziej, niż lolek ;P