Lolek, zgadzam sie z Toba, ale to że koledzy graja ze słuchu to nie znaczy, że są audiofilami i słyszą niuanse w stylu: ta czestotliwosc na danym kablu jest tyci mniej lub bardzeij wyeksponowana".
Tez skonczylem szkole muzyczna, potrafie grac ze sluchu, spedzilem wiele lat w branzy w roznych konfiguracjach, ale granie ze słuchu nie ma nic wspólnego z jego wrazliwoscią, a nawet ultrawrażliwością. Muzyk nie musi być audiofilem i odwrotnie, to się nie wyklucza, ale nie ma ze sobą nic wspólnego, no może tyle, że szkola muzyczna i studia nagraniowe sluch wyrabiaja.
Granie ze słuchu to umiejetnosc zagrania tematu po jego usłyszeniu, z zachowaniem melodii, rytmu, zmian gloscnosci, itp., ale nie trzeba od razu slyszec roznic na kablach.
Wiesz o co mi chodzi, ze ten argument nie ma tu za wiele wspólnego
