Eh, upłynęło trochę czasu od kiedy zasiadłem po raz pierwszy do GTA IV... Na początku byłem oburzony brzydotą gry. Później, wybaczyłem to programistom i przestałem zwracać uwagę na pixelozę, pop up' y itp - całość była na tyle interesująca i złożona. Była, bo zainteresowanie grą nagle spadło. Czegoś tu wyraźnie zabrakło. Jeszcze parę dni temu śmiałbym się z niedowierzaniem z komentarzy sgt. Harrisa i babojagolaka. Dziś widzę, ile w nich, IMO, prawdy.
Pamiętam czasy SA, grałem w tę części bez wytchnienia i pochłonęła mnie bez reszty. Wydawało mi się, że GTA IV może być tylko lepsza. Myliłem się, choć na początku bardzo chciałem uwierzyć w to, że IV odsłona jest tą "Naj". Niestety, nie jest. Poszczególne elementy wciąż mnie urzekają, ale te sztampowe i banalne misje po przejściu 25% gry zaczynają wyjątkowo drażnić. Może za parę dni wrócę do Liberty City, tj. po tygodniowej przerwie...Choć teraz, myślę wyłącznie o Paradise City i planowanym zakupie MGS 4.
Tak, hype był zbyt wielki, a gra, nie mogąc go utrzymać na swych barkach, legła pod jego ciężarem i teraz broczy krwią - jak widać, nie tylko w moich oczach. GTA IV to dobry produkt, ma wiele do zaoferowania za swoją cenę, ale to nie jest gra, na którą tyle czekałem, to nie gra, której świat winien dać 10/10 pkunktów.