Marcin_gps napisał:
Jeżeli kopia została wykonana poprawnie, przy pomocy narzędzia Exact Audio Copy i zgadza się co do bita - nie ma najmniejszej różnicy.
Zakładając, że płyta nie ma rysek, które powodują przekłamania - wtedy EAC pozwala na wielokrotny odczyt by uzyskać 99,9999% pewności, że dane są takie jak na płycie (np. metodą "przez głosowanie").
1) faza pierwsze: zgranie treści płyty - EAC z efektywną prędkością często poniżej 1x
2) faza druga: wypalenie płyty: może i dobre nagrywarki pozwolą na 100% nagrania
3) faza trzecia: odtworzenie zgranej płyty na CD playerze - przy efektywnej prędkości poniżej 1x (aby mieć pewność by dane były przekazane identycznie co do bitu) odsłuch w czasie rzeczywistym nie jest możliwy.
Wniosek: CD audio to technologia skazana na wymarcie (mój NAD525BEE mimo iż gra przyzwoicie ma jedną wadę: trzaski, bo walnięciu rączką mojej córeczki w stolik na któym stoi CD - zresztą stolik to kupa z IKEI)...
Marcin_gps napisał:
Widać, że nie masz pojęcia o sprzęcie z pktu widzenia budowy. Wymień chińszczyznę na BlackGate, posłuchaj i odnieś się do dyskusji ponownie. I wcale taki kupowaty kondensator nie działa tak samo, bo czas ładowania jest drastycznie odmienny.
Sprzęt cyfrowy spełniający założenia jakiegoś standardu MUSI być wykonany w taki sposób, by działał zgodnie z założeniami. W przypadku elektronicznych układów synchronicznych lepszy, czy gorszy kondensator nie ma znaczenia, pod warunkiem, że propagacja sygnału mieści się w takcie zegara. Przy układach asynchronicznych już nie jest tak wesoło i tam parametry muszą być dokładnie kontrolowane.
Do czego zmierzam? W czysto cyfrowych układach wada kondensatora eliminuje z użycia całe urządzenie. Jak długo kondensator mieści się w założonych przedziałach nie ma znaczenia, czy jest lepszy czy gorszy.
Oczywiście lepszy kondensator pozwoli na przykład na przetaktowanie płyty głównej (dzięki lepszemu zasilaniu), tyle że to jest bonus, który do niczego nie przydaje się w amplitunerach. Tam się liczy jakość w części zasilającej i analogowej: bardziej pojemny kondensator da większą rezerwę prądową do wykorzystania "na czarną chwilę" (czyli kiedy potrzebna jest CHWILOWA wartość mocy wykraczająca znacznie poza wydajność zasilacza). We wszystkich przypadkach jakość ma znaczenie dla trwałości urządzenia, ale nie ma bezpośredniego przełożenia jakości elementów na jakość całego urządzenia (przynajmniej tak długo, jak piszemy o czysto cyfrowych sygnałach).
P.S.
Co do sprzętu: od kilku ładnych lat siedzę w radiówce (wcześniej UMTS, z małą przerwą, teraz LTE - możemy pogadać na temat sprzętu który do pracy wymaga kilku kW i musi być cholernie odporny na zakłócenia i o tym jakie jest przełożenie specyfikacji na implementację i gdzie można ciąć koszty)...
P.P.S.
Przy urządzeniach wartych tysiące euro i produkowanych w setkach tysięcy egzemplarzy każda firma pokusi się o "drobne" 0,1Euro oszczędności na jednym, czy drugim kondziołku, bo daje to gigantyczny zysk (w skali całej produkcju). Przynajmniej tak długo jak trzymane są parametry (kiedyś szukałem błędu, bo jakiś niemiecki "geniusz" po takiej operacji przetaktował procek na karcie kontrolera przez co od czasu do czasu sypał się zapis do RAMu)... Dzisiaj to norma. Nie tylko w "chińszczyźnie" (chociaż Chińczykom wszystko jedno co wyprodukują i jak - kwestia tego, czy zleceniodawca, po testach, przyjmie ich produkt).