Walencja
Drugi raz w tym roku ścigamy się w Hiszpanii. Pierwszą wizytę nie wspominam zbyt miło (7 miejsce). Ten weekend jednak miał być inny. I był. Zaczął się jeszcze gorzej.
Kwalifikacje:
Po naszych wspólnych treningach znalazłem fajny setup więc w bolidzie nie musiałem nic szukać podczas Q. Nie musiałem ale mogłem, więc trochę się jeszcze pobawiłem.
Trochę pozmieniałem to tu to tam i wyjazd. W każdym moim okr popełniałem jakiś błąd. Bolid wcale nie prowadził się lepiej niż na setupie, który miałem przygotowany.
Zjazd do boksu. Straty miałem ok 9 sek ale w ogóle się tym nie przejmowałem. Wiedziałem, że stać mnie na czas ok 1:41 na twardych. Wrzuciłem setup do auta, nowe kapcie i w drogę.
Okrążenie wyjazdowe, pierwszy zakręt i zostawiam skrzydło na bandzie. Na budziku było niecałe 5 min do końca sesji. Szybkie obliczenia w głowie. Całe kółko zejdzie mi pewnie gdzieś ok 2 min więc zostanie 3 min. Ale czeka mnie jeszcze wymiana skrzydła czyli naprawa pewnie ok 2 i pół min. Hmmm...no to zakończyłem Q- pomyślałem. Dojechałem do boksu, zostało jeszcze grubo ponad 3 i pół min. Naprawa: niecałe 3 min. Ale okazało się, że szkrzydło naprawiło się natychmiast i mogę szybko wyjechać na kółko może dwa.
Pierwsze okr pomiarowe delikatny błąd i już strata w pierwszym sektorze. Po drugim sektorze mój czas zapowiadał się gdzieś na 1:44 więc trochę odpuściłem trzeci sektor żeby zrobić
sobie więcej miejsca. Linie start meta przekroczyłem dokładnie gdy na budziku była 1 sek do końca

Ostatnią szanse zaprzepaściłem w zakręcie nr 10. Czyli zjazd ze zwodzonego mostu, dość wolny prawy zakręt. Za bardzo chciałem i obróciłem bolid. Koniec marzeń. 10 pole startowe.
Wyścig:
Start z ostatniego miejsca. Mimo, że nie głosowałem za przedłużeniem wyścigu to cieszyłem się, że jednak będziemy jechać dłużej

Start celowo opóźniłem żeby zostawić sobie trochę miejsca i popatrzeć z "góry" na bałagan, który pewnie się wydarzy na pierwszym zakręcie. No i wydarzył się. Naprawdę wielkim fartem przejechałem pomiędzy wszystkimi uczestnikami kolizji nie dotykając nikogo. Znalazłem się tuż za Tomi na 5 miejscu. Tomi zaczyna mi skakać i troche rozproszony sytuacją zdejmuje nogęz gazu
co od razu wykorzystuje Pawkaraku i przesuwa się na 5 pozycje. W kolejnych zakrętach walczymy bok w bok (myślę, że wszystko było fair) potem na prostej delikatnie odpuszczam żeby przypadkiem
nie zrobić sobie i Pawkaraku krzywdy. Po pierwszej długiej prostej atakuje czerwone Ferrari od zewnątrz. Opóźniam hamowanie i ląduje poza torem (na szczęście w Walencji mamy duży margines błędów na silnych dohamowaniach). Wracam na tor, na kolejnej prostej znowu zbliżam się do Pawkaraku. Tym razm atakuje od wewnątrz ale pełny zbiornik paliwa kolejny raz daje o sobie znać.
Znowu ląduje za torem. Tym razem tracę trochę więcej. Tracę 6 pozycję na którą wskakuje Komar. Na ostatnim zakręcie pierwszego okr dojeżdżam do Pawkaraku i Komara ale dostaje strzał w tyłek i tracę cenne sek. W lusterku zobaczyłem tylko Jakubusa ale nie jestem pewień czy to on mnie strzelił bo był tam jeszcze Arek, który zjechał do boksu.
Do Pawkaraku dojeżdżam na prostej i atakuje po wewnętrznej. Tym razem atak udany, wskakuje na 6 pozycję.
Początek trzeciego okrążenia i widzę Tomiego przyklejonego do bandy. Wykorzystuje sytuację i przesuwam się na 5 pozycję. I w tym wyścigu zakończyły się wszelakie akcję na torze. Do samego końca jechałem sam.
Oczywiście walczyłem z czasem bo wiedziałem, że chyba dwóch zawodników przede mną wcześniej będzie zjeżdżało bo nowe opony. Woytas zjechał dość szybko i przesunąłem się na 4 lokatę. Po cichu liczyłem na trzecie miejsce ale Ayrton, który miał jeszcze zjechać przedemną jechał dobry wyścig i po swoim pitstopie wyjechał 5 sek za mną. Uciec mu w żaden sposób nie mogłem. Zyskałem parę sek i po moim zjeździe do boksu wyjechałem ok 7 sek za nim ale w bezpiecznej odległości przed Woytasem. Goniłem goniłem Ayrtona ale kolejny raz brakło 2-3 okr (chyba trzeba przedłużyć wyścigi do 100%

).
4 miejsce i 12 pkt. Biorąc pod uwagę 10 pole startowe powinienem się cieszyć ale nie jestem zbytnio zadowolony całym weekendem. Wiedziałem, że bolid stać na walkę nawet o pierwsze miejsce.
Jak zwykle wrzucam skróty w których coś działo się koło mnie. Ale tak jak pisałem wyżej, od 3 okr jechałem do końca wyścigu sam więc wiele tego nie ma
YouTube - MOV03a