Dobra.
Ostre słowa na bok - mam dekoder Philipsa w domu...
Czy jest zły?
Nie nie jest zły...
JEST TRAGICZNY.
Po podłączeniu - ponad pół godziny spędziłem, by zmusić go do wysyłania sygnału po HDMI...
Nawet w instrukcji jest fragment o tym, co robić, gdy mimo ustawienia "HDMI" sygnał puszcza SCARTem... To źle świadczy... No i średnio mają się te instrukcje do rzeczywistości...
Co ciekawe rozwiązanie podane w instrukcji, to puszczenie z jakiegoś powodu dźwięku za pomocą czinczy (niezależnie od HDMI)... Co ciekawe ta metoda nie działała i dopiero w opcjach tunera zmieniłem, by dźwięk szedł po kablu HDMI...
(Poza tym nie przewidzieli, że telewizor wcale nie musi mieć czinczy przy złączu HDMI - ja tam mam małego Jacusia i musiałem kombinować z kablem, którym normalnie podłączam kamerę i aparat - wiem, że powinno działać, bo tak mam kompa podłączonego do wieży. A czincze w TV owszem są, ale dla kompozyta i S-Video)
Przejdźmy do dekodera - w poprzednim Philipsie nie wiedziałem co to jest reset. Już zostałem z tego wyleczony. Ten resetuje się ZAWSZE przy wyłączaniu satelity - gaśnie numer programu, na parę sekund zegarek, chwila pustego ekranu, po chwili "Init" i za chwilę wszystko wraca do normy. Tzn prawie wszystko, bo przez co najmniej pół minuty od powrotu do zegarka nie reaguje na próby zastartowania.
Właśnie - odpalanie.
Odpala jak 20-letni Ford Escort diesel zimą przy -20*C. Klikam - nic. Klikam jeszcze raz - znowu nic. Trzymam przycisk przez parę sekund - Łaskawie gaśnie ekranik, by po chwili wskazać numer kanału, który za parę sekund się pojawi na telewizorze... O ile oczywiście ten jest ustawiony na 'EXT6", bo z jakiejś dziwnej przyczyny od tego ustawicznego przelącznia źródel przy instalacji oduczył się automatycznego wybierania źródła...
Teraz najważniejsze - obraz.
Oczywiście, jako, że telewizor panorama i full HD, to takie opcje zostały wprowadzone do dekodera. No i wszystko byłoby spoko, gdyby nie jakość kanałów SD - Puszczona po HDMI w 1080i jest tragiczna (o dziwo SCARTem w SD była całkiem spoko, moze i lepsza, niż na starym dekoderze, a tam też nie narzekałem na jakość). W dodatku, jako, że sygnał jest HD, to opcje skalowania w telewizorze są ograniczone do "normalnie" i "downscaling", czy jakoś tak - różnica niemal żadna, format zachowany ten sam, tylko obraz jest w cienkiej czarnej ramce.
No to trzeba polegać na skalowaniu dekodera...
Opcji ma 4, bez żadnego opisu. Panorama, czarne pasy po bokach, panorama z uciętym dolem i górą, oraz jeszcze jakaśtam, chyba jeszcze większe przybliżenie.
Tragedia. Nie wiem jak oni to mierzyli, ale zarówno z bocznymi pasami, jak i z ucinaniem góry i dołu obraz staje się za wąski! Poza tym nie ma żadnej opcji pośredniej, czyli, jak w Sharpie stosunek 14:9, czyli przycięcie, ale takie trochę mniejsze.... A może to ja przywykłem do tego lekko rozciągniętego formatu?
Jest jeszcze jedno - za każdym razem, gdy odlączałem mu zasilanie zaczynał updateować się od nowa... Jak to wkurza - nie da się niczego zrobić - Dekoder w "standby" - okej, zabllokujemy, a tymczasem napis o updatecie wyświetlimy na małym wyświetlaczu. Jesteś na kanale - dobrze, poczekaj 2 minutki, pooglądaj sobie to, co oglądałeś, tyle, że gratis masz duży napis "proszę czekać, trwa aktualizacja", na ładnym, zielonkawym tle skutecznie zasłaniającym obraz... Dodatkowo od czasu do czasu otrzymujemy taki sam gratis na 2 do pięciu sekund podczas normalnego oglądania...
Wspominałem o wyświetlaczu - on... Miga! Mrygają albo wszystkie 4 znaki, albo pojedyńczy znak - staje się na moment jaśniejszy... Wygląda to tak, jakby coś nie kotaktowało.
Teraz o dołączonych kablach. Otóż są aż 2:
-Kabelek sieciowy. Nie, nie kabel do podłączania do komputera, tylko do zasilania...
-Kabelek, a właściwie drucik do związania pierwszego kabelka.
Kabel HDMI trzeba było dokupić osobno. Akurat mieli HDMI w Milanówku w punkcie Cyfry Plus, półtora metra, marki "foliowy woreczek", cena 60zł. Wydawało mi się, że skoro kabel jest tak krótki, to jego raczej wątliba jakość nie będzie wielką wadą...
...No i się myliłem - nawet głupi, zaledwie półtora metrowy kabel na National Geographic HD generuje TYLE zakłóceń, że poważnie zastanawiam się nad tym, by go zareklamować. Co chwile jakiś odstający od reszty kwadracik, zaś, gdy coś się przesuwa, to cała krawędź tego czegoś staje się nieczytelna, bo pokryta jest takimi błędnymi sektorami.... Na szczęscie na zwykłych kanałach tego nie widać (mimo, że przecież też są upskalowane do tej rozdzielczości)...
Mówiąc krótko - jak mówiliście, że jest źle, to nie wieżyłem, że AŻ TAK BARDZO.
Nikomu tego dekodera nie polecam.