Wiesz...nie chodziło mi o to co lubię lub nie.
Pamiętam ,że gdy powstawała grupa to achom i ochom odnośnie składu nie było końca.Umówmy się,
Steve'a Howe (
Yes),
Carl Palmer (
ELP) ,
John Wetton (
King Crimson) oraz
Geoffrey Downes (
Yes i
Buggles) to nie byli ludzie ,którzy na co dzień przesiadują na murku pod sklepem monopolowym z jabolem w recę.
Zebrano cuzamen do kupy doświadczonych,bardzo dobrych muzyków z topowych wtedy zespołów i liczono na...no właśnie,sam nie wiem na co.Chyba na cud.
I ten cud był.Ale chyba tylko w "Heat Of The Moment".Bo kolejne single sukcesu nie powtórzyły.
Drugi album "Alpha" był już raczej rozczarowaniem.Gdzieś jeszcze coś słyszałem ,ale to by było na tyle w temacie Asia.
I nie...to nie jest zła muzyka.Może gdybym teraz zaczął ich słuchać to odbiór byłby inny?Nie wiem.
Ale wtedy.po początkowym przypale związanym ze składem dość szybko wszystko "ostygło".
I tak wracając do początku.Muzyka może się podobać,ale super muzycy nie muszą gwarantować jakiegoś spektakularnego sukcesu.