Jestem po dwugodzinnym odsłuchu. Wybrałem się tam z kolegą, który zna się na rzeczy, kilka lat w Londynie pracował w sklepie audio, a dziś sam buduje wzmacniacze lampowe i nie tylko. Postanowiliśmy opiniami podzielić się dopiero po odsłuchu by nic sobie wzajemnie nie sugerować. Chciałem przekonać się czy jest sens kupować dwa osobne systemy do słuchania muzyki w stereo: amplituner video z odtwarzaczem Blue Ray spięty HDMI i analogowo oraz wzmacniacz stereo z odtwarzaczem CD spięte po analogu. Innymi słowy czy różnica jest zauważalna oraz czy jest warta wydania dodatkowych 3-4 tys.
Za każdym razem słuchałem tych samych kilku utworów (rock, blues, instrumenty klasyczne – głownie klawisze i struny, oraz gitara basowa) na kolumnach Dali Ikon 6 MkII, okablowanie Audio Note. Jako amplitunery kina domowego specjalnie wybrałem dość wysokie modele za ok. 5-6 tys. Natomiast wzmacniacze CD potraktowałem jako dodatek, więc celowałem w niską klasę – ok. 2 tys.
Testowałem 4 firmy, w celowo zaplanowanej kolejności:
- Onkyo Ampituner TX-NR818, Blue Ray BD-SP809, Wzmacniacz stereo A-9377, CD C-7030
- Yamaha Ampituner RX-A2010, Blue Ray BD A1010, Wzmacniacz stereo A-S700, CD –S700
- Denon Ampituner AVR-3313, Blue Ray DBP-1611UD, Wzmacniacz stereo PMA-710AE, CD DCD-710AE
- Marantz Ampituner SR6006, Blue Ray UD5005, Wzmacniacz stereo PM6004, CD6004
Inne nie, gdyż potrzebuję amplitunera z dwoma wyjściami HDMI.
Po każdym odsłuchu z amplitunera prosiłem też o puszczenie dźwięku z BD poprzez RCA.
Wrażenia:
Na pierwszy ogień poszło Onkyo. Amplituner i BD – pomimo – jak mi się wydawało – w miarę silnego modelu kompletna nuda, nic się nie działo. Było bardzo płytko, brak przestrzeni, bardzo mało precyzji, przy głośnym słuchaniu było brudno. Brak średnicy, bas wycofany. Po puszczeniu przez analog – niemal niezauważalne zmiany, jeśli nawet raczej kwestia autosugestii.
Z zestawu stereo było ciut lepiej, zauważalnie, ale nieznacznie ciut lepiej – kilka procent. Werdykt - nie warto. Gdybym miał stopniować – lepiej o 5%.
Kolejna poszła Yamaha. Zrobiło się trochę żywiej, pojawiło się ciut przestrzeni, jednak nadal było zauważalnie zbyt płytko. Nieco oczyściły się wokale, przyzwoicie zachowywały się klawisze, basu nadal nie było. Po RCA nie było słychać różnicy.
W stereo kolumny nagle dostały polotu. Pojawiła się przestrzeń, pojawił się bas i średnica, Jednak wysokie partie były lekko zniekształcone, lecz nie na tyle by zdyskwalifikować zestaw. Jak na tą klasę grało dobrze. Lepiej o 15-20%.
Kolejny w kolejce był Denon. Krótko – kino Denona do muzyki to kompletny niewypał – było gorzej niż u Yamahy, ale nie tak źle jak w Onkyo.
Dopiero stereo Denona dowiodło, że to firma która jednak specjalizuje się w dźwięku stereo. Tu - jak się okazało – nie zgadzaliśmy się co do wyboru. Gdybyśmy mieli wybierać między stereo Denona a Yamahy ja wybrałbym Denona – zachwyciły mnie wokale, natomiast obaj stwierdziliśmy, że zestawy – mimo, iż grają innym charakterem – są na takim samym, dobrym poziomie. W porównaniu do Yamahy Denon grał czyściej kosztem przestrzeni, której w Yamaszce było więcej, jednak kosztem czystości. Na pewno zakup warty tylko czy kosztem aż połowy zestawu kinowego?
Na koniec, niemal jak wisienkę na torcie zostawiliśmy sobie Marantza. Kolega chciał sprawdzić, czy nadal gra tak samo dobrze jak modele sprzed 17 lat, dla mnie była to brzmieniowa nowość. Nie ukrywam, że wygląd kuchenki mnie odpychał od sprzętów Marantza. To był pierwszy sprzęt do kina, który grał naprawdę bardzo dobrze w muzyce. Myślę, że grał co najmniej tak samo dobrze jak sprzęty Stereo Yamahy czy Denona. Było sporo dołu, czysta góra, świetna średnica, niczego tu nie brakowało. Dało się jednak wyczuć delikatny zadzior, chrypkę, która zniknęła po puszczeniu dźwięku przez RCA.
No i stało się podłączono na koniec Stereo. Gdy odpalono CDka wraz ze wzmakiem w pierwszych sekundach uśmiechnęły nam się gęby i znacząco popatrzyliśmy na siebie. Nagle kolumnom Dali Ikon nie brakowało już niczego, było sporo basu, dobrze kontrolowanego, z wybrzmiewaniem akuratnym, dużo mięcha i przeczysta, precyzyjna góra, przestrzeń, dźwięk odrywał się od kolumn, wypełnił pomieszczenie, a jednocześnie można było dokładnie zlokalizować instrumenty na scenie. Za to połączenie dopłaciłbym bez wahania.
Po tym jeszcze Pan zaproponował połączenie wyższego modelu wzmacniacza PM7004. Było jeszcze lepiej, bardziej ciepło, lecz słychać było szumy nagrane na płycie, czego nie dawały pozostałe, słabsze sprzęty. Zdaje się ów wzmak wyciągał z płyty wszystkie szczegóły. Ikony świetnie zgrywają się z Marantzem.
Na sam koniec końców posłuchaliśmy jeszcze szalonego połączenia odtwarzcza BD w połączeniu analogowym ze wzmakiem stereo. Było tylko delikatnie, ciut gorzej niż jak z CD. W związku z powyższym na dzień dzisiejszy postawiłbym na słabszy sprzęt do kina, a różnice finansowe przekierowałbym na sprzęt stereo, z tym, Ze chyba zrezygnowałbym z odtwarzacza CD. Zaoszczędzę 2 tys., a BD radzi sobie niemal równie dobrze.