Po przeczytaniu tego wątku, stwierdziłam, że moje przygody z agito, to mały pikuś w stosunku do tego, czego doświadczył autor tego wątku.Postanowiłam jednak opisać je tu, bo potwierdzają one pewien styl działania "Zespołu_Agito", który można streścić jako: "wciskać
klientom ciemnotę, a potem grać na zwłokę, żeby im się odechciało dochodzić swoich racji".
Ale do rzeczy.
W sierpniu kupiłam w agito.pl aparat fotogr. Kodak z712IS wraz z akcesoriami. Zakup poprzedziła korespondencja z działem technicznym agito, w której zadałam pytanie: "jakie akumulatorki polecają do tego aparatu" -- jako odpowiedź przysłali link do standardowych aku. NIMH AA (oczywiście w ich sklepie). Złożyłam zamówienie na kwotę ok 1200 zł (w tym ok. 100 zł akumulatorki wraz z ładowarką). Zamówienie zostało zrealizowane dość sprawnie. Moja radość trwała jednak krótko!
Wkrótce okazało się, że na tych aku. mogę zrobić tylko ok. 25 zdjęć (na moje nieszczęście okazało się to w czasie wyjazdu zagranicznego). Po powrocie postanowiłam reklmować sprzęt.
24.09 wysłałam do agito maila z opisem sytuacji i propozycją zwrotu akumulatorków (odstąpienia od umowy).
Szybka odpowiedź agito:
Sprzedaliśmy tysiące tego typu zestawów jak Pani zakupiła i jest to dopiero pierwsze tego typu zgłoszenie o takim charakterze
Po zapoznaniu się z opisem zamieszczonym przez Panią można zaryzykować twierdzenie, że akumulatorki są uszkodzone. (...)"
I tu padła sugestia, żeby reklamować akumulatorki.
26.09. Wysłałam akumulatorki do serwisu Agito
Po 2 tygodniach odesłano mi akumulatorki z adnotacją, że sprawdzono i są sprawne. Napisałam więc do agito, że w dalszym ciągu mam sprzęt, którym nie mogę robić zdjęć i w związku z tym proponuję, że odeślę im aparat oraz akumulatorki, żeby przetestowali cały zestaw. Oto odpowiedź
Ilość wykonanych zdjęć przez aparat jest uzależniona od ustawień aparatu, jakości wykonanych zdjęć a w końcu w warunkach w jakich były robione zdjęcia.
Nie wydaje nam się żeby aparat był uszkodzony bo do tej pory nie spotkaliśmy się z sytuacją żeby aparat miłą za duży pobór mocy co mogło by być przyczyną usterki.
W związku z powyższym nie możemy przystać na Pani propozycję odesłania obu produktów celem weryfikacji, zważywszy dodatkowo na fakt że akumulatorki są w pełni sprawne.
W międzyczasie ustaliłam, że jednak wina leży po stronie akumulatorków, bo producent zaleca do zasilania aparatu specjalne akumulatorki o napięciu 3,7V (2 aku AA to 2,4V), więc zdecydowanie polecone mi akumulatorki nie spełniają wymagań producenta aparatu jeżeli chodzi o zasilanie aparatu, co też napisałam w kolejnym mailu, w którym również zarządałam rozwiązania umowy i zwrotu ceny z powodu wprowadzenia mnie w błąd przez pracownika firmy agito.
Po kilku dniach nadeszła odpowiedź z agito:
Naturalnie Pani żądanie o rozwiązanie umowy kupna-sprzedaży zostanie uznane, pod warunkiem że uzasadni nam Pani, w którym miejscu nasz pracownik wprowadził Panią w błąd. Jak już informowaliśmy ilość zdjęć zrobionych na jednym "ładowaniu" akumulatorków jest uzależnione
od wielu czynników takich jak np. wysoką rozdzielczość zdjęcia czy robienie zdjęć z użyciem lampy. Na to jakie zdjęcia Pani wykonuje nie mamy żadnego wpływu.
Zgodnie z ekspertyza autoryzowanego serwisu producenta akumulatorki są w pełni sprawne i trzymają wszelkie normy określone przez producenta.
W związku z faktem że posiada Pani obawy że uszkodzony może być aparat, możemy go poddać stosownym testom w autoryzowanym serwisie producenta, które mogą wykluczyć bądź potwierdzić obawy zgłaszane przez Panią.
Na zakończenie dodam że aparaty marki Kodak charakteryzują się tym że mają dosyć duże wymagania, w stosunku do produktów innej marki, jeśli chodzi o zużycie energii.
:hmm:
Nie wiedziałam w tym momencie, czy śmiać się czy płakać.
Opisałam jeszcze raz całą sytuację kładąc nacisk na niezgodność parametrów technicznych aku. z wymaganiami aparatu, jako na przyczynę szybkiego wyczerpywania się akumulatorków. Dodatkowo załączyłam opinię działu obsługi technicznej Kodak Digital dotyczącą możliwości zasilania aparatu akumulatorkami AA.
I wreszcie sukces 23.10 dostałam odpowiedź, że mogę odesłać im akumulatorki z ładowartką.
Jednak (na pewno przez przeoczenie) nie dostałam numeru RMA (umieszczenie go na przesyłce jest warunkiem przyjęcia przez agito przesyłki). Jeszcze jeden mail i zostłam szczęśliwą posiadaczką numeru RMA.
Sprzęt wysłałam 24.10 i... zapadła cisza!
12.11 upomniałam się i już następnego dnia dostałam maila z informacją, że właśnie wczoraj została do mnie wysłana faktura korygująca (ach cóż za zbieg okoliczności).
Podpisaną fakturę odesłałam, pieniędzy jescze nie otrzymałam (ale w końcu jescze się o nie nie upomniałam!).
Za kilka dni upłyną 2 miesiące od momentu zgłoszenia problemu do Agito!
Ja wiem, że nie ma ludzi nieomylnych. Jednak jak się kogoś źle poinformowało, to trzeba umieć przyznać się do błędu, a nie wciskać klientowi, że nie umie posługiwać się sprzętem. Dobrze byłoby powiedzieć przepraszam. Ale... Takie rzeczy to na pewno nie w agito!
Podoba mi się nowy slogan reklamowy agito "najtaniej za wszelką cenę" -- byle cena nie była zbyt wysoka!

Szanowni Państwo z agito. Zadowolenie klienta też ma swoją cenę. Moje mogliście kupić za 100 zł. Z zakupów u Was wyciągnęłam lekcję, że najniższa cena nie jest najważniejsza i następnym razem mocno się zastanowię, czy różnica w cenie warta jest ryzyka, jakie niesie robienie zakupów u was.