Tryskający geniuszem marketing Vectry.

brodacz

Active member
Bez reklam
Zapewne zetknęliście się z promocją, w której Vectra daje X-boxy, netbooki i coś jeszcze. Jak się okazuje zamówienie innej promocji na 2 lata i zakup tychże np. na Allegro wyjdzie taniej niż płacenie przez 3 lata za droższy pakiet. W wyniku tego "nieprzyjemnego zbiegu okoliczności" firma posiada tysiące niesprzedanych X-boxów i nie wie co z nimi zrobić bo sprzedaje się tylko kilka dziennie (jak ogromna musi być bezwzględność handlowców, którym się to udaje)! Obecnie nakazuje się zatem handlowcom by sprzedawali co najmniej po 2 sztuki w miesiącu bo w przeciwnym razie nie otrzymają premii (a tylko dla niej opłaca się ta praca). Zatem strzeżcie się bo i do Waszych drzwi może zapukać ktoś, kto będzie przekonywał, że kto nie ma X-boxa ten przegrał życie. W dodatku w W-wie szef sprzedaży pozyskany z upadającego Astera wywija takie numery, że i chyba miesiące Vectry będą policzone (o ile ktoś z zarządu nie zorientuje się czemu sprzedaż tak siadła). Aż zastanawiam się czy nie wysłać jakiegoś donosu na gościa do zarządu Vectry bo aż szkoda mi takiej fajnej firmy.
PS Wiem to wszystko bo chciałem zostać ich handlowcem w W-wie, jednak gdy zobaczyłem jak zorganizowano system wynagradzania, warunki pracy i metody sprzedaży oraz treść sms-ów przesłanych podwładnym to włos mi się zjeżył na głowie i przypomniały czasy gdy handlowcy Aster (wielu przeszło do Vectry) wciskali klientom umowy z dodatkowymi miesiącami gratis, których... tak naprawdę nie otrzymywali bo nie było o nich mowy w żadnym regulaminie. Ot taka zachęta.
 

brodacz

Active member
Bez reklam
Właśnie w W-wie wstrzymano przedstawicielom sprzedaż samego netu w promocji bez X-boxa. Jeśli już trafi się klient, mają obowiązek namawiać go na 30 % (i więcej) droższą wersję z "gratisem". Ciekawe jak dalej rozwiną się te pomysły.
 

czesiu.m

New member
To jest typowy przykład polskiego marketingu. Założenia są mniej więcej takie:
- klient to debil
- klient nic nie wie, nic nie pamięta, niczego nie kojarzy, nie zna cen, nie potrafi liczyć
- klient to zakompleksiony kmiot, który będzie się cieszył jak dziecko, że ktoś do niego przyszedł i coś tam oferuje

Zatem nie ma znaczenia co się sprzedaje, bo założenie jest takie, że klient wszystko kupi. W zasadzie można to ująć tak: "Ciemny lud to kupi."

Realizacja w praktyce odbywa się w taki sposób.:

Na samej górze zawsze siedzi ktoś, kto podejmuje decyzje. Prezes, zarząd, wszystko jedno jak go nazwiemy. Na samym dole jest handlowiec, który ma styczność z klientem, natomiast pomiędzy tymi na samej górze i handlowcem na samym dnie jest jeszcze kilka szczebli biurokracji, które idealnie izolują pomysłodawców z samej góry od faktycznego wykonawcy na dole.

Nawet jeśli 99% klientów będzie się pukać w czoło i kląć handlowca w żywy kamień, nazywając go lub pomysłodawców promocji debilami, złodziejami, embrionami z wadami genetycznymi, które jakimś cudem pozostały przy życiu, to do góry ta "ciepła" reakcja nigdy nie dociera. Rząd biurek jest zbyt długi.

Pomysłodawcy są zachwyceni swoją inwencją, a zwymyślany i sponiewierany będzie handlowiec. I nawet gdyby chciał coś z tym zrobić, to zaraz przy pierwszym biurku powiedzą mu - jak ci się nie podoba, to spier.....

Czyli taki polski kapitalizm opierający się na założeniu, że parobka można wywalić na zbity pysk, a klient to debil i trzeba go orżnąć.

Jedna jedyna rada: Nigdy nie kupować tu i teraz. Dziś się dowiedziałeś o ofercie, decyzję podejmij jutro. A wieczorem weź do ręki kalkulator i policz. Policz koniecznie. W końcu nie jesteś debilem i co jak co, ale liczyć umiesz.
 
Ostatnia edycja:
Do góry