Pierwsze wrażenia są takie, że basu nie jest więcej (te Studio 190 to jednak REWELACYJNE kolumny i można bez suba dużo osiągnąć - naprawdę nie przesadzam) co oczywiste, bo przecież nie po to jest sub - bas się bierze z nośnika, a nie z głośnika, ale jest bardziej mięsisty. W kolumnach był dobrej jakości, ale raczej nie masował żołądka. Był hałas, było łupnięcie, ale raczej oddziaływał na uszy. Z subem nie zauważyłem zjawiska, które ludzie opisują "łopotem nogawek", ale jest coś na zasadzie "masowania żołądka". Wibracje porządne. Szczególnie w nocy jest różnica. Przy głośnym odsłuchu bas jest po prostu bardziej "jakościowy". Lepiej kontrolowalny. Natomiast przy cichym dodatkowo jest ta mięsistość w tle. Coś co przenika do żołądka i do mózgu
Natomiast w muzyce dosyć łatwo z nim przesadzić. Rzeczywiście w stereo można poprzestać na kolumnach. Chociaż to jeszcze potestujemy. Generalnie w muzie trzeba go bardziej zbijać na głośności. W filmach radzie sobie nawet podkręcony wysoko.
Zobaczymy za kilka miesięcy - kolumny też się musiały wygrzać, rozruszać.
Na koniec estetyka: wygląda super

Tyle
I jeszcze jedna uwaga. Jeśli nie zauważam różnicy przy fazie 0 i 180 to znaczy, że:
- to możliwe?
- mam zepsute ucho lub przełącznik w subie?
A może różnicę czuć tylko w miejscu odsłuchu? Znaczy przełączać musi druga osoba?
Podłączenie LFE, Volume na połowę, kabel mono, cross na subie na maxa (chociaż przy LFE i tak nie działa), odcięcia na 80Hz wszystko (czyli small).