Spectre (2015) - IMDb zaliczony.
Małe spoilery...
Bond,to według mnie powinno być kino czysto rozrywkowe "z przymrużeniem oka",więc tutaj na pochwałę zasługuje więcej akcji,niż to było w przypadku "Skyfall" (chociaż znów za mało gadżetów) oraz w pewnym stopniu odejście od zbytniego uczłowieczania Jamesa,w stylu pokazywania jego trzęsących się dłoni na skutek problemów alkoholowych,jak to było w poprzedniej części...
No i to chyba same plusy.
Fabuła schematyczna,mało zaskakująca i dosyć przewidywalna.
"Czarny charakter nr. 2" powinien zostać inaczej dobrany,mieć jakieś ukrytą zabójczą broń,czy coś w tym stylu...Tutaj dostaliśmy po prostu dużego gościa.Równie dobrze można było obsadzić Steva Austina...
"Czarny charakter nr. 1" również bez większych rewelacji.Waltz nie pokazał nic nadzwyczajnego i znów robił te same 2-3 miny jak w innych filmach...
Bellucci,pomimo 50 lat na karku,jakoś niezdrowo/trupio się prezentowała i jej pocałunek z Jamesem nie wyglądał za smacznie...W ogóle mogła się jeszcze później pojawić.Ogólnie dużo się babeczka nie nagrała...
Uroda dziewczyny Bonda - Léa Seydoux,to rzecz gustu.Może nie za piękna,jednak niektórzy mogą stwierdzić (podobnie jak w przypadku innej francuzeczki - Mélanie Thierry),że ma coś w sobie...
Sam James wydawał mi się tutaj już trochę "zdziadziały",co dodatkowo podkreślała jego "opieka" nad Madeleine.Dodatkowo laska przez większość czasu dawała mu do zrozumienia że jest dla niego niedostępna a przecież Bond miał babki na "pstryknięcie palcem"...
Jeśli chodzi o sprawy techniczne,to o ile dźwięk był w miarę ok,to obraz niestety słaby jak na film z 2015 (+ dużo szumów).
Ogólnie czułem że ta część robiona już jest trochę na siłę a Craig zaczął mnie powoli nudzić...(on sam sprawiał wrażenie jakby był już znudzony graniem tej roli )
