Prośba o pomoc w dobrze sprzętu

meeshoo

New member
Wykopię wątek, z uwagi na spore "zazębienie się" typowanych rozwiązań.

Ze względu na to, że standardowo pytanie laika szukającego PIERWSZEGO sprzętu wygląda "jaki sprzęt do (kwota)", wyrzucę z siebie kilka refleksji pozakupowych. Refleksji takiego właśnie laika i zarazem refleksji, z którymi absolutnie każdy przynajmniej po części się nie zgodzi ;) Ostrzegam - długie i nudne.


  1. Po pierwsze - strategia. Z moich obserwacji 8 na 10 potencjalnych nabywców tak naprawdę chce zestawu KD, większość po zaczerpnięciu odrobiny wiedzy i konfrontacji tematu z budżetem dochodzi do wniosku, że jednak więcej słucha muzyki. Pytanie - czy lepiej w tej sytuacji kupić KD i pogodzić się z gorszą jakością, czy też pójść w stereo, pozostaje otwarte. Sam dość szybko dojrzałem do rozwiązania stereo.
  2. Po drugie - uczciwość wobec samego siebie. Jeśli plastikowy minizestaw Creativa podpięty do komputera i stosowany do odsłuchu mp3 to jest to, co do tej pory w pełni wystarczało, to kupno dedykowanych odtwarzaczy CD, super wypas kolumn, audiofilskiego wzmacniacza i kabelków z fajną metką jest chyba tylko dla szpanu. W takiej sytuacji nie pytać audiofili ;) Recepta zawsze będzie taka sama - patrz punkt czwarty. Osobiście rozróżniam kilka poziomów responsywności na falę dźwiękową - L1: coś gra; L2: z grubsza znam gatunek; L3: rozróżniam instrumenty; L4: motyla noga, głośniki mam słabej jakości; L5: niech to dunder świśnie, elektronika do wymiany; L6: do diaska, wejście nie to; L7: przecież to oczywista oczywistość, że nawet kable cyfrowe muszą być po kilka stów, inaczej wszystko do bani. Znów, mój przypadek oscyluje najwyżej wokół levelu 4, stąd mogę podjąć dyskusję o wyższości dajmy na to Klipschów RF-62 nad Jamo S606, cała reszta będzie musiała poczekać na nadrobienie oczywistych niedoskonałości ewolucyjnych. A szansa na to jest, tylko to trwa. Jeśli zdiagnozujesz u siebie level 3 lub poniżej, brać w ciemno Jamo - efekt wizualny robi, hałas generować potrafi, w kinie gra, za niecały tysiączek się kupi. Skoro nie słychać różnicy, po co przepłacać?
  3. Po trzecie - ograniczenia. Słyszysz ograniczenia, myślisz budżet. Jeśli to jedyne ograniczenie, to jesteś szczęśliwcem. Budżety mają tendencję do zwiększania się o jakieś 50% w miarę chłonięcia wiedzy i pomijania w ogóle tematu kabelków, na to trzeba być zawczasu przygotowanym. U mnie ograniczenia wyglądały dodatkowo tak: ściśle narzucony przez jej nadprezes małżonkę kolor (i zapewniam, nie w palecie 16-kolorowej), rozbieżność gustów muzycznych przyszłych słuchaczy, a zwłaszcza posiadany, nietypowy mebel - max 40 cm szerokości. Wszystko w pomieszczeniu ponad 25 m2. Konieczność uwzględnienia tunera radiowego - nie, internetowe nie wystarczy. Po długich poszukiwaniach sensownego rozwiązania i konsultacjach via PW, mebel został złożony na ołtarzu ofiar audio. Tu można odnotować - nietypowe warianty rozmiarowe = koszt dodatkowe +50%.
  4. Po czwarte - audiofil zawsze podkreśli bezwzględną wyższość wzmacniacza stereo nad jakakolwiek formą amplitunera, westchnie z rozżaleniem wspominając "stare dobre czasy" i odeśle na rynek sprzętu używanego. Co drugi napomknie o lampach. I racja jest niezaprzeczalna, nie bez powodu ludzie albo wspomagają dobre amplitunery KD drogimi wzmacniaczami po jakimś czasie użytkowania, albo kopią Aledrogo w poszukiwaniu Marantzów PM7200 czy innych ciekawych rozwiązań w dobrej cenie. Tak jak samochody od połowy lat 90-tych zaczęli projektować księgowi, nie inżynierowie, tak sprzęt audio się zchińszczył.Tym niemniej - jeśli nie masz sprawdzonego źródła, nie wiesz co to kondensator, w szczególności wyschnięty, diagnostyka i pomiar to nie Twoja broszka, nie wpadłbyś na to, że lampa nie jest na zawsze - i przede wszystkim - level 5 z punktu drugiego jest poza Twoim najśmielszym zasięgiem, think again. Nie mówię, że nie warto (bo warto), po prostu na pewnym poziomie cała ta zabawa jest niewarta świeczki. Grunt, by cena sprzętu nie przekroczyła ceny kolumn i by charakterystykę elektroniki dostosować do specyfiki kolumn. Osobiście w momencie odpuszczenia sobie używki (nie znalazłem tego, czego szukałem) uparłem się na wejście cyfrowe w rozwiązaniu stereo (przy tańszych źródłach dźwięku to jest wygodne), stąd przy kolumnach budżetowo już poszaleć się nie dało. Niedobrze.
  5. Po piąte - zaufanie do marki. Wprawdzie marki w dzisiejszym świecie uległy drastycznej dewaluacji, często czujemy się po prostu lepiej, podpinając się pod legendę jakiegoś producenta. U mnie tego typu pragnienia są w dolnej części normy - nie zmienia to jednak faktu, że ufam markom pokroju Marantz, Cambridge Audio czy Harman Kardon, a jakoś mi nie po drodze z Sony czy Yamahą, jak bardzo to drugie mogłoby dziwić. Przy doborze sprzętu dwa razy próbowałem przełamać tę nieufność, raz nawet stało to się faktem. Tak czy inaczej - w necie są różne fora i ich użytkownicy generalnie mają swoje "zafiksowanie" na niektóre marki z różnych powodów. Tutaj przy moich upodobaniach z pewnością skonsultujesz się w szczegółowych kwestiach technicznych, których jako laik nie jesteś w stanie ogarnąć i dostaniesz ofertę na cały komplet z okablowaniem od pojedynczego dostawcy na poziomie poniżej najtańszych ofert sklepów internetowych. Mi na tym pojedynczym źródle zależało - nie ma rozdrobnienia odpowiedzialności, kwestia serwisu. Jeśli Ci to nie po drodze, po prostu powiedz sobie "nie" i szukaj dalej. Pamiętać należy, że w pewnym momencie zaciera się granica pomiędzy uzyskaniem obiektywnej opinii (tu starałem się zawsze mieć "wsparcie" testów porównawczych - sporo takich jest w miesięczniku Audio lub publikacjach zagranicznych) a przejściem do negocjacji cenowych z konkretnym sprzedawcą. Tu najlepiej uderzyć mając wąską listę zestawów. Z kontaktu z dostawcą jestem jak najbardziej zadowolony, sprawnie, szybko, kompetentnie.
  6. Po szóste - żadna opinia nie zastąpi skonfrontowania teorii z realiami naszych małżowin. Z racji wkraczania w światek zdefiniowałem sobie budżet na relatywnie niskim poziomie (relatywizm - ważna kwestia), więc patrząc obiektywnie podszedłem do sprawy nonszalancko - nie biegałem po sklepach i nie porównywałem dziesiątków zestawów, po prostu wyeliminowałem największy dylemat spacerkiem do rodziny (Yamaha R-S500) i zweryfikowałem praktyczne znaczenie dla mnie niezrozumiałych kwestii w ocenach poprzez wizytę u znajomego z modelem kolumn, różniących się ostatnią cyferką od jednego z faworytów. Jakby budżet był o rząd wielkości większy, żadna kombinacja sprzętu nie uniknęłaby odsłuchania. Byłem pod wrażeniem pani nabywającej sprzęt za ponad 20k zł bez odsłuchu - z całego serca życzę, by porady były trafne.
  7. Po siódme, jak już rozgrzebiesz listwy podłogowe i takie tam (w zasadzie o ile - w sumie nie każdemu kable walające się po podłodze przeszkadzają) od razu proponuję obstalować kilkanaście/kilkadziesiąt metrów UTP k. 5e i puszczenie nawet tam, gdzie nie przewiduje się żadnych wynalazków w przyszłości - zaszkodzić nie zaszkodzi, kosztuje grosze, a wireless jest dobry do pewnego momentu, potem trza się nakombinować/wykosztować albo zaczynają się problemy).
Do rzeczy. Po zdecydowaniu się na stereo i wyeliminowaniu ograniczeń gabarytowych rozważałem następującą listę kolumn:

  • Magnat Quantum 655
  • Magnat Quantum 555
  • Klipsch Reference RF-52/RF-62
  • Mission m34i
  • JBL Studio 180/190
  • Jamo S608
Jako serce układu Yamaha R-S500 lub HK 3390/3490. Są to amplitunery stereo, nie typowe wzmacniacze. Czyli są kompromisem, dającym mi funkcje, na których mi zależało, jednocześnie nie przerabiając dźwięku na sieczkę jak tanie amplitunery KD. Cóż, budżet był jaki był, pomysł przewartościowania kosztów elektroniki niezależnymi urządzeniami za cenę nabycia najtańszych kolumn nie jest dobry, a jak wspominałem, poszukiwania (wybredne) solidnego sprzętu używanego się nie powiodły.

Jeśli ktoś przeczytał wątek wprowadzający, pejoratywnie bylem nastawiony do Yamahy i JBL. I jedno i drugie dostało swoją szansę. Cichym faworytem były Klipsche, bardziej realistycznie - pozytywnie zweryfikowane Quantumy. Klipsche okazały się mocno pozabudżetowe (na mój salon odpowiednie byłyby RF-62) - przy większych środkach właśnie to rozwiązanie bym wybrał. Yamahy brzmienie nie przypadło do gustu, odsłuch Jamo sobie darowałem po dokładnym przestudiowaniu testów. Missiony jakoś zaginęły w akcji, Magnatom żona powiedziała twarde nie - bo nie (chyba nie ten odcień ;P ). Na placu boju ostały się JBL-e + HK, szczęśliwie zestaw pasujący do siebie. Wybrałem droższy 3490 z racji optyka na wejściu (nie wierzę w przetwornik D/A w moim telewizorze, XBOX slim ma takie wyjścia jakie ma, świat idzie do przodu itd.) oraz wirtualnych trybów przestrzennych.

Jeśli chodzi o amplituner stereo - brzmienie takie, jakiego należałoby się po HK spodziewać, i to najważniejsze. Strona wizualna do przeżycia (osobiście wolę rozwiązania typu Marantz PM6004, inni mocno sobie chwalą, kwestia gustu). Spiąć się to dało dokładnie tak, jak chciałem, działa jak należy, mocowo daje radę. Tryby surround wyłączyłem od razu po włączeniu. Budzące mój wewnętrzny sprzeciw podświetlenia, przez większość nabywców zachwalane, pięknie da się stonować lub wyłączyć. O ile wpadniemy, jak to zrobić, i przełączymy się wcześniej na wejście optyczne... Bo tradycjonalizm projektanta (który doceniam) w tym konkretnym przypadku sprowadza się do kwestii "musimy wprowadzić nowy guziczek, a w poprzednim modelu nie było takowego? Zmieńmy funkcję jakiegoś istniejącego, jak ktoś dobrze poszuka w manualu to się dowie! W końcu po coś się te manuale pisze...". Po przejściu tego etapu - idiotoodporne. Pilot może doskonale spełniać funkcję rakiety do tenisa.

Z kolei JBL studio 180 to chyba najbardziej kontrowersyjny produkt na rynku. Jedni zachwalają, inni zaciekle zwalczają. Seria dostaje nagrody i dobrze wypada w testach porównawczych (patrz np. Audio 12/2011), aczkolwiek nie wszystkim to brzmienie przypada do gustu (jak założycielowi wątku), a odważna stylistyka jednych urzeka, innych odstrasza. Mnie brzmienie zaskoczyło (jest... nieJBL-owe, co w moim przypadku jest zaletą), po prostu trzeba posłuchać. Żona nie wnosi zastrzeżeń, krótko mówiąc zakup uznaję za udany.

Pozdrawiam cierpliwych czytelników,
meeshoo
 
Ostatnia edycja:
Do góry