Ale macie ubaw. Nie ma co. Nawet jeśli nie ma to większego sensu, nikt naukowo nie potrafi udowodnić, czy warto. Jeśli coś nie szkodzi, a może pomóc, to czemu nie? Skoro KER dociera, choć nie bardzo wie dlaczego, oznacza to tylko tyle, że podświadomie czuje taką potrzebę, choć sam o tym nie wie.
Dwie generacje temu wszyscy doradzali docieranie Pioneerów. Od czasu Kuro mamy zwrot o 180%, czyli nie docierać. Naprawdę wierzycie, że technologia pozbyła się swoich genetycznych wad? Nie sądzę. One są jedynie mniej dokuczliwe, ale nadal są. Skoro można sobie na początku pooglądać na nieco spokojniejszych ustawieniach, to dlaczego nie. Przecież docieranie nie wiąże się z jakimś fizycznym wysiłkiem, prawda?
Dajmy już temu spokój. Nie budujmy dogmatów. Bo przypomina mi to stwierdzenia typu, że LCD pobiera mniej mocy i już. I nie ma dyskusji. I nie przekonasz kogoś takiego, że nie jest to do końca prawdziwa teza. Bo on w to wierzy. I większość z was również wierzy, że Kuro jest już tak świetne, że
nie wolno nikomu go podocierać.
Ja zawsze mówię tak: to wybór właściciela. Obecne telewizory plazmowe są odporniejsze na powidoki, ale jednak nieco dbałości o ekran nie zaszkodzi. Ponieważ nikt nie udowodnił, że docieranie jest
szkodliwe, to dlaczego odradzacie docierać? Proste. Bo to buduje wyjątkowość waszych telewizorów.
Popieram lekarską tezę:
primum non nocere, czyli
po pierwsze nie szkodzić.
Na pocieszenie dodam, że na forum Panasonika panuje taka sama obsesja o bezsensowności docierania.
ArtS
