To jest ZWŁASZCZA na temat. Oczywiście w odniesieniu do bytności w sali z grajątkami.
Jeśli ktoś się wybierze do sklepu i zechce posłuchać, to obiektywnie rzecz biorąc nie ma to sensu. Otóż żeby przeprowadzić rozsądne porównanie muszą być spełnione 2 warunki.
1. Różnice w głośności odsłuchu pomiędzy dwoma elementami, które się porównuje muszą być bardzo małe. Przyjmuje się, że poziomy nie powinny się różnić o więcej niż 0,1 dB, gdyż zawsze(no prawie) źródło głośniejsze zostaje ocenione jako lepsze.
2. Filtr grzebieniowy zrujnuje każde porównanie w jeszcze większym stopniu niż różnice poziomów.
Co to jest filtr grzebieniowy? Ano jest w każdym pomieszczeniu, gdzie gra muzyka
Dźwięk dobiega do uszu nie tylko bezpośrednio z głośników. Dociera nieco opóźniony po odbiciach od ścian, sufitu, podłogi, mebli itd. Fala bezpośrednia i odbita(opóźniona w czasie względem bezpośredniej) nałoży się. W efekcie mamy wzmocnienia pewnych częstotliwości i osłabienia innych. Są one tak duże, że wykres charakterystyki przenoszenia zwłaszcza niskich częstotliwości wygląda gorzej niż Himalaje. Góry, doliny, różnice w poziomie i kilkadziesiąt(!!!) dB.
Co ciekawe, jeśli się poruszy o nawet kilka centymetrów, to ta charakterystyka się diametralnie zmieni. Przy pomiarach mikrofonem i przesunięciu do zaledwie o kilka centymetrów otrzymuje się całkowicie niepodobne do siebie przebiegi.
Dlatego odsłuch sprzętu w sklepie nie ma sensu. Jeśli się nie zrównoważy poziomów do mniej niż 0,1 dB, to nie ma o czym mówić. No i na dodatek nie można się ruszyć z miejsca nawet o centymetr, bo się usłyszy coś zupełnie innego.
I to są tylko niektóre z aspektów mających wpływ na ocenę i odbiór.
A jak się przekonać czy w naszym domu, gdzie słuchamy też nam filtr grzebieniowy bruździ i jak mocno?
Najlepiej włączyć szum pomiędzy stacjami UKF. Niektóre tunery się wyciszają, czasem pomaga włączenie mono. Oczywiście odstrajamy tuner i wyciągamy antenę. Teraz zakrywamy jedno ucho ręką(jak się słucha obydwoma uszami, to trudniej jest to wyłapać, jedno ucho słyszy co innego niż drugie i w sumie różnice trochę się mogą znosić) i siadamy w miejscu odsłuchu. I teraz najważniejsze:
Pomalutku, co kilka sekund zmieniamy pozycję o kilka centymetrów za każdym razem i uważnie słuchamy.
To jest też test na jakość naszego słuchu. Muzyka się nie nadaje, bo jest bardzo zmienna. Chyba, że mamy jakieś nagrania, że praktycznie powtarzają się w kółko te same nuty. No ale ja uważam, że szum jest lepszy do takiego testu.