Wczoraj zaliczyłem Szybkich i wściekłych 6 - nic odkrywczego nie napiszę, Koledzy pisali już wcześniej. Dźwięk na 5, obraz na 4+, efekty specjalne na 6-, fabuła na 3-, ogólne wrażenia z weekendowego seansu na odmóżdżenie: 5-.
Zacząłem ten oglądać After Earth - prawie godzina zaliczona. Potem rodzina wróciła do domu. Powiem tak. Czytałem same negatywne recenzje, dzięki temu podszedłem do filmu na zasadzie - popatrzymy, wyluzujemy się i zapomnimy. Okazało się, że coś tam nawet może się podobać. Film cieszy oko (w wersji 4K Mastered jest REWELACJA!!!!), dźwięki nie atakują bębenków usznych bez ładu i składu, pomysł na fabułę jest ciekawy (chociaż podkreślam, że jeszcze 40 minut przede mną). To co nie zagrało, to - ku ogromnemu zaskoczeniu - gra aktorska Willa. Jego syn wypadł nawet jeszcze gorzej. Słabizna. Ci co liczyli na wartką akcję na pewno się zawiedli, ale to ich problem. Dla mnie było super - akurat byłem zmasakrowany Szybkimi 6 ;P
I na koniec dodam coś co mi ostatnio nie daje spokoju. Wielokrotnie chwalony na naszym forum film Transformers 3 za dźwięk. Panowie, moje ostatnie odkrycie to... za dużo, bez ładu, bez klasy. Traktuję teraz T3 jako film, który wytyczył szlaki, pokazał możliwości, ale później wielu reżyserów (w szczególności dźwięku) na tej bazie zbudowało swoje LEPSZE warsztaty. W T3 walą po uszach wszystkie głośniki non-stop i z podobną siłą. Nie powiem, przy pierwszym oglądaniu było WOW! Ale to zamiata pokojem! Później jednak jak chciałem sobie powtórzyć jakąś "najlepszą" scenę to się okazało, że każda hałasuje tak samo i żadna już nie robi efektu WOW. Natomiast wiele innych filmów doceniam za to, że potrafią w ciągu emisji mieć 3-4 momenty, które mnie wgniatają w fotel i do których wracam co kilka dni i wciąż mnie powalają. Co więcej, wszystkie 4 są dużo lepsze, niż najlepsze fragmenty w T3. Coś na zasadzie skali emocji i wrażeń:
T3: 8, 8, 8, 8, 7, 7, 7, 6, 6, 6 i koniec filmu,
Inne: 3, 3, 3, 10, 3, 3, 3, 10, 3, 3, 10 i koniec filmu.
Nie wiem czy jasno się wyrażam. W każdym razie teraz doceniam takie filmy właśnie. Do T3 mam ogromny szacunek, udźwiękowiony jest extra, ale jest dla mnie taką filmową discobłysko łupanką ;P Jedyna rzecz, którą wspominam jako "jakościówkę" to głos Optimusa Prime. Może ewentualnie basik przy skoku komandosów z samolotu. Reszta ginie w natłoku strzałów, wybuchów, które same w sobie nie są wcale wybitne.
Żeby nie być gołosłownym to moje przykłady z ostatnich dni na dobre dźwięki (co nie oznacza, że całe filmy były super udźwiękowione):
- lądowanie Toma Cruisa na stadionie w Oblivionie (poezja),
- wybuch wulkanu w Star Trek Into Darkness,
- ten sam film, ale zamrożenie wulkanu,
- ten sam film i każdy skok w nadprzestrzeń,
- Ostatni Wolverine i wybuch atomówki, a później kroki cybernetycznego wojownika na koniec filmu,
- Występ czołgu w Szybkich i wściekłych,
- Auta 1 i 2 i przejazdy samochodów koło kamery.
I kilka starszych pamiętnych:
- Olifanty w LOTR,
- Gniew Tytanów i wyjście Kronosa,
- ten sam film i labirynt, gdzie przesuwają się bloki skalne,
- Helikopter w Ogniu to ciekawy przypadek, bo ogólnie jest tak przeładowany jak T3, więc męczy, ale kilka przelotów Helikopterów robi wrażenie

,
- Avatar

,
- Warczenie wilkołaka w Underworld (ostatnia lub przedostatnia część).
Finito ;P
PS. Podjąłem też ostateczną decyzję, że "olewam" 3D. Próbowałem na wiele sposobów, ale... obraz w 3D jest za bardzo skastrowany względem 2D. A ja lubię mieć na ekranie żyletę. Jak mam dopłacać do wersji 2D to wolę inwestować w 4K Mastered, a nie w 3D ;P