Wstęp
W związku z pojawiającymi się pytaniami o zintegrowane kina domowe „w drewnie” oraz dość małą ilością recenzji i opinii o tego typu produktach firmy Pioneer pozwalam sobie zamieścić kilka słów o zestawie kina domowego 5.1 oznaczonego numerem BCS-414. W momencie publikacji tego testu cena zestawu kształtuje się na poziomie 1850 – 2000 zł. Wyższy model BCS-717 jest około 200 zł droższy i wyróżnia się dodatkowo złączem dla IPhona/IPoda, obsługą WiFi oraz bardziej płaskim kształtem subwoofera.
Z racji ogólnodostępnej w necie specyfikacji obu modeli oraz faktu, że ta recenzja z założenia ma być opinią z użytkowania, pominę podawanie szczegółów technicznych oraz zdjęć. Tych ostatnich w necie jest na tyle dużo, że każdy zainteresowany do nich dotrze. Proszę nie traktować tej opinii jako profesjonalnej recenzji, bo do takiej ona nie aspiruje. Skupię się za to na cechach typowo użytkowych, które, mam nadzieję, pomogą odpowiedzieć laikowi na pytanie „czy warto inwestować w zintegrowane kino domowe kosztujące prawie 2000 zł?”
Tytułem wstępu jeszcze kilka uwag
Zestaw ten udało mi nabyć u znajomego połowę (sic!) taniej niż obecnie wynosi cena rynkowa. Sprzedający ów wymieniał całe kino domowe z zamiarem skompletowania mocniejszego zestawu: amplituner + kolumny + odtwarzacz blu-ray 3D osobno. Ten ktoś ma własny dom, dorosłe dzieci, nie posiada sąsiadów za ścianą i generalnie lubi pokazać, jaki ma wypasiony sprzęt niekoniecznie zdając sobie sprawę z jego faktycznych możliwości. Stwierdził, cytuję: „do tej pory brakowało mu mocy poza tym chce mieć osobno amplituner i większe głośniki”. Kino trafiło więc obecnie do mieszkania w bloku i służy mi do nagłośnienia pokoju o wielkości 22m2.
Jest to moje pierwsze kino domowe i pierwsze zarazem doświadczenie z blu-ray. Walory dźwiękowe mogłem porównywać jedynie z zestawem u innego znajomego, który posiada: odtwarzacz DVD Pioneer + amplituner Onkyo + przednie kolumny JAMO + satelity Tonsil. Proszę wybaczyć, ale nie znam dokładnie oznaczeń poszczególnych modeli. Ten zestaw podaję, aby pokazać, że starałem się znaleźć pewien punkt odniesienia co do doznań dźwiękowych przygotowując tę mini recenzję.
BCS-414 używany był niecały rok przez poprzedniego właściciela, natomiast przeze mnie już prawie dwa tygodnie. Posiada jeszcze gwarancję producenta i jest w stanie bardzo dobrym, bez widocznych śladów użytkowania. Współpracuje u mnie z kilkuletnim TV plazmowym Panasonic 37PV80.
Co w zestawie?
Kino dotarło do mnie zapakowane w trzy oryginalne kartony, z których dowiadujemy się, że amplituner i odtwarzacz Blu-ray 3D w jednym nosi oznaczenie XV-BD212, kolumny oznaczono symbolem S-BD212, natomiast subwoofer to S-BD707. Do tego otrzymałem oryginalne dołączane przez producenta kable oraz płaskie podstawki głośników z naklejonymi przez poprzednika podkładkami w miejscu ich styku z podłogą. Głośniki przednie i tylne są mocowane od spodu do okrągłych podstawek trzeba wkręcanymi śrubkami. W zestawie znajduje się dość szczegółowa instrukcja w języku polskim.
Wygląd i podłączanie
Dominuje głęboka fortepianowa czerń w przypadku odtwarzacza oraz głośnika centralnego. Kolumny przednie i tylne są smukłe i dość niepozorne w porównaniu z bardziej profesjonalnymi czy też tzw. „porządnymi kolumnami”. Są one również czarne, lecz bardziej matowe po bokach i prezentują się znacznie bardziej elegancko (moim subiektywnym zdaniem) od każdego oglądanego przeze mnie w sklepie zintegrowanego typowo plastikowego zestawu. Od razu rozwiewam też wątpliwość pierwszą, która czasami się pojawia przy okazji zapytań o ten model: podłogowe kolumny są DREWNIANE. Nie ma możliwości ich rozebrania i np. powieszenia samych głośników na ścianie. Głośnik centralny jest niewielki i łatwo znaleźć dla niego miejsce pod lub obok telewizora na stoliku. Subwoofer nie różni się bardzo od typowego suba ze zintegrowanego zestawu. W jego budowie dominuje tworzywo, a tył jest wykonany z jakiejś drewnianej płyty/sklejki. Całość jest bardzo elegancka i po rozstawieniu ładnie i dość dyskretnie wkomponowuje się w wystrój pokoju. Nie ma się wrażenia, że kolumny są centralną częścią wyposażenia wnętrza, ważniejszą od mebli. Dla mnie jest to ewidentny plus. I sądzę, że w pewnych sytuacjach może to stanowić plus i argument za kupnem tego zestawu w dyskusji z kobietą
.
Kable są miedziane, lecz dość cieniutkie, końcówki chyba ocynowane (jeśli dobrze zauważyłem) oznaczone kolorami. Nie sposób się pomylić podczas podłączania. Długość kabli to ok. 3 metry (centralny, sub oraz kolumny frontowe) i ok. 10 metrów (kolumny tylne). Podłączenie kabli odbywa się na zaciski. Całość została podłączona do mojego TV kablem HDMI oraz kablem Ethernet do routera.
Z ważniejszych dostępnych złączy należy wymienić dwa wejścia HDMI, jedno wyjście HDMI i złącze USB z przodu obsługujące pendrive. Odtwarzacz, wg zapewnień producenta, czyta m. in.: pliki DiVX, MKV oraz pliki tekstowe (ale nie we wszystkich formatach). Zestaw wspiera najnowsze formaty dekodowania dźwięku łącznie z DTS HD czy Dolby HD. Po szczegóły odsyłam do specyfikacji.
Pilot dość smukły, dobrze wykonany z przemyślanym rozplanowaniem przycisków. Czasami trzeba jednak wędrować ręką z góry na dół w poszukiwaniu odpowiedniego przycisku. Chociaż podczas użytkowania większość potrzebnych przycisków znajduje się w jego górnej części. Centralnie zlokalizowany jest na nim przycisk głośności.
Pierwsze wrażenie po podłączeniu, menu
Po odpaleniu kina wita nas gustowne niebieskie podświetlenie pokrętła na odtwarzaczu sterującego głośnością oraz informacja o statusie pracy urządzenia na wyświetlaczu. Natężenie podświetlenia zarówno wyświetlacza, jak i pokrętła można regulować odpowiednim przyciskiem z pilota.
Menu jest m.in. w języku angielskim, brakuje języka polskiego. Lecz nawigacja po nim, również bez patrzenia w instrukcję jest banalnie, podkreślam, banalnie prosta. Wystarczy średnio rozumieć angielski na poziomie dialogów z „Mody na sukces” by nie mieć z obsługą najmniejszych problemów. Polska, szczegółowa instrukcja, rozwiewa wszystkie wątpliwości. Plusem jest to, iż przechadzając się po menu nie mamy poczucia przerostu formy nad treścią. Wszystko jest czytelne, proste, a ilość ustawień nie przytłacza i powinna być wystarczająca dla przeciętnego użytkownika. Bardziej zaawansowany i świadomy użytkownik być może poczuje brak dodatkowych ustawień, które pewnie występują w bardziej rozbudowanych zestawach.
Połączenie z netem odbyło się błyskawicznie. Wybieramy opcję aby odtwarzacz pobrał wszystkie ustawienia automatycznie z routera. Połączył się także z obsługiwanymi serwisami sieciowymi (serwis pogodowy Accu Weather, Picassa i You Tube) szybko i bez problemu. Ich obsługa z pilota jest wygodna, a nawigacja po serwisach intuicyjna. Zastrzeżenie można mieć jedno: zbyt mała ilość serwisów sieciowych wspieranych przez Pioneera w porównaniu z innymi producentami, np. Samsungiem. Oczywiście to będzie wada dla tych osób, które uważają taką funkcjonalność za istotną.
Zestaw nie posiada automatycznego ustawiania głośności i trzeba to zrobić ręcznie. Natomiast cała procedura odbywa się szybko i jest bardzo intuicyjna. Polega na określeniu odległości, pomiędzy ustawianym głośnikiem od miejsca słuchania. Laik nie będzie miał z tym najmniejszego problemu. Całość ustawień można przetestować i skorygować poszczególne elementy.
Dźwięk i obraz
Przechodzimy zatem do sedna. Czy zintegrowane kino może grać na tyle dobrze, aby nie spowodować u właściciela bólu głowy, a u znajomych konsternacji i złośliwych uwag w stylu „trzeba było kupić lepszy sprzęt”.
Odsłuchiwałem BCS-414 oglądając m.in. Blu-ray z koncertem Stinga z Berlina z towarzyszeniem orkiestry symfonicznej z dźwiękiem DTS HD MA. Kino zaskoczyło mnie bardzo ładnym i czystym odwzorowaniem obrazu, z widocznym każdym detalem. Doskonała jakość obrazu to zapewne zasługa także świetnego przygotowania tego wydawnictwa, ale to już inna kwestia. Można siedzieć z nosem w ekranie tv.
Co do dźwięku: zachowana równowaga pomiędzy tonami wysokimi a średnimi, żadnych szumów z kolumn przy dużej głośności, bardzo wyraźny wokal Stinga, poszczególne partie instrumentów orkiestry wyraźnie słyszalne, niezła (jak na zintegrowane kino) głębia i bas, który podczas tego koncertu jest wyraźnie obecny ale nie dominuje nad całością. Ogólnie cud, miód i maliny. Ale to mój pierwszy raz z Blu-ray więc proszę wybaczyć zachwyt
.
Miałem już również możliwość oglądania DVD oraz słuchania CD z zapisem koncertu Sade czy Davida Gilmoura. Nagrania brzmią również bardzo czysto, ku mojemu zaskoczeniu zresztą. Zdefiniowane tryby słuchania muzyki (o których za chwilę), oferowane przez Pioneera, pozwalają na odpowiednie dobranie sceny muzycznej do odtwarzanego materiału.
Skala głośności w tym kinie domowym wynosi 40. Do tej pory maksymalna używana przeze mnie głośność bez ryzyka, że sąsiedzi zawiadomią policję i administrację spółdzielni, wynosiła 14/40. Było już bardzo głośno i wciąż czysto. Nie ma się poczucia, że dźwięk przerasta możliwości membran w kolumnach. Więcej głośności nie próbowałem do tej pory, gdyż i tak jej raczej na co dzień nie wykorzystam.
Z kolei muzyka filmowa i efekty dźwiękowe łącznie z basem podczas oglądania Władcy pierścieni (DVD) wbijają w fotel
. Ryk Orków podczas bitwy o Helmowy Jar, świst strzał, bębny, muzyka, walka, dialogi... Szok! Podobnie w przypadku oglądania Gwiezdnych wojen (DVD). Można poczuć się w centrum wydarzeń, gdyż dźwięk dosłownie wychodzi ze ścian. Bas wtedy kopie i wbija w fotel, ale trzeba uważać, aby nie przesadzić z jego natężeniem, bo wtedy może drażnić uszy. Obraz DVD jest skalowany przez odtwarzacz blu-ray Pioneera bardzo dobrze. Piksele widoczne jedynie przy wpatrywaniu się z bardzo bliskiej odległości od ekranu.
Nie miałem do tej pory zbyt wielu okazji na testowanie odtwarzania filmów divx i mkv. Z trzech do tej pory wrzuconych z pendrive filmów (dwa divixy i jeden mkv) Pioneer odtworzył wszystkie trzy. W dwóch przypadkach miał problem z napisami, ale to pewnie zasługa nieobsługiwanego formatu. Nad tym jeszcze muszę trochę posiedzieć.
Pionier dysponuje kilkoma profilami wyświetlania obrazu, do których zaliczają się: vivid, standardowy, kinowy oraz użytkownika. W moim przypadku najlepiej sprawia się połączenie trybu kinowy (w TV) + standardowy (Pioneer). Podobnie sprawa wygląda z dźwiękiem. Tutaj Pioneer również oferuje kilka profili, m. in.: Bypass (wierne odwzorowania nagrań), Bass Blast (mocniejszy bas), Night (czyli tryb nocny), Loudness, Clear voice i inne. Ważna uwaga przy tej okazji: warto dobrać odpowiedni profil muzyczny do tego, czego się słucha. Można się zdziwić, że jak dużą różnicę w czystości i głębi dźwięku można przez to osiągnąć.
Słuchając nieraz muzyki u znajomego na zestawie DVD Pioneer + ampli Onkyo + Jamo (przód) + Tonsil (satelity) miałem pewną skalę porównawczą. Kolega dał za swój zestaw kilka lat temu prawie 4000 zł. I powiem tak: ciężko mi znaleźć uzasadnienie w różnicy w cenie sięgającej ponad 2000 zł pomiędzy jego zestawem a zintegrowanym kinem Pioneera. Może szukając na upartego zestawowi znajomego towarzyszy większa głębia dźwięku. W moim rozumieniu słuchając płyt detale wydają się ciut wyraźniejsze, a dźwięk ciut bardziej przenikliwy. Ale różnica jest bardzo subtelna i nie podpiszę się pod stwierdzeniem, że jego zestaw za 4000 zł gwarantuje dwa razy lepsze doznania muzyczne niż kino domowe Pioneera za niespełna 2000. Oczywiście funkcjonalność każdego zestawu z osobnym aplitunerem jest nieporównywalnie większa od możliwości zestawu zintegrowanego. Ale o tym jeszcze parę słów w uwagach końcowych.
Podsumowanie
Dźwięk w filmach jest bez zarzutu, a jeśli chodzi typowo o muzykę, to naprawdę dobry. I co najważniejsze, czysty! A o możliwy brak czystości obawiałem się najbardziej. Czytając wcześniej różne recenzje i testy kin domowych wyrobiłem w sobie przekonanie, że zintegrowane kino domowe nada się jeszcze do filmów, ale w przypadku muzyki to będzie tragedia. Że będą trzaski, nieczystości, skrzeczenie z głośników itp. W przypadku testowanego Pioneera nic takiego nie miało miejsca. Może dlatego, że jednak Pioneer postarał się i zastosował drewno zamiast plastiku w budowie kolumn…
Oceniając zestaw w sześciostopniowej skali ocen:
Za design i wykonanie należy się piątka. Zestaw elegancki, z pewnością nie zdominuje wystroju wnętrza. Wykonanie i spasowanie całości bez większych zastrzeżeń. Z czystym sumieniem mogę wystawić solidną czwórkę z plusem za dźwięk, który jest czysty i zrównoważony niezależnie od odtwarzanego materiału. W przypadku jakości obrazu można spokojnie pokusić się o ocenę bardzo dobrą. Obraz z blu-ray zachwyca, DVD i mkv wyglądają bardzo ładnie. Ogólnie ergonomię, intuicyjność obsługi i funkcjonalność z uwzględnieniem obsługiwanych usług sieciowych, obsługi formatów (a tu jak wiadomo najlepszy jest i tak komputer) itp. po dwóch tygodniach używania oceniam na mocną czwórkę.
BCS-414 jest świetnym rozwiązaniem do mieszkania w bloku, w którym, zaryzykuję stwierdzenie, mało kto wykorzysta możliwości bardziej skomplikowanych zestawów. Kto może/chce wydać więcej i ma możliwości na taki sprzęt, pewnie skompletuje zestaw osobno i będzie zadowolony. W pozostałych przypadkach radziłbym się zastanowić czy warto wydawać kasę na sprzęt, którego się w pełni nie wykorzysta. Trzeba też się zastanowić, czy zestaw za ok. 2500 zł będzie faktycznie lepszy od tego typu Pioneera za 1800 zł w codziennych zastosowaniach (filmy + muzyka) tylko dlatego, że ma osobno amplituner i odtwarzacz i dwa lub trzy razy większe kolumny. To już pytanie do znawców i testerów. Prosiłbym jednak osoby, które nie miały możliwości odsłuchania BCS-414 o aby nie skreślały z miejsca tego zestawu.
Design, łączący drewniane kolumny z niewielkimi gabarytami oraz naprawdę niezłej jakości dźwiękiem czynią BCS-414 warte rozważenia, jeśli ktoś szuka zintegrowanego kina domowego w cenie max 1800-1900 zł do mieszkania w bloku. Wydaje się on idealnym kompromisem pomiędzy ceną a możliwościami. Każdy musi jednak sam dokonać wyboru. Jeśli będzie on przemyślany, to będzie dobrym wyborem. Niezależnie od tego, czy ktoś wybierze kino zintegrowane czy będzie kompletował każdy element osobno.
Ja, gdybym miał możliwości (naprawdę duży salon i dom, a nie mieszkanie) i odpowiednią sumę wybrałbym pewnie zestaw z amplitunerem i odtwarzaczem osobno oraz porządniejszymi kolumnami. Gdybym miał jednak do wydania góra 2000 zł i tą wiedzę, którą mam teraz, rozważyłbym poważnie zakup Pioneera BCS-414 jako zestawu do mieszkania. Nie mam jednak tego dylematu i mogę cieszyć się świetnym i prawie nowym kinem domowym znacznie taniej
.
Dziękuję za doczytanie opinii do końca. W przypadku zainteresowania tematem będę zamieszczał, już w formie skróconej, dodatkowe uwagi z użytkowania w miarę upływu czasu.
Pozdrawiam serdecznie
W związku z pojawiającymi się pytaniami o zintegrowane kina domowe „w drewnie” oraz dość małą ilością recenzji i opinii o tego typu produktach firmy Pioneer pozwalam sobie zamieścić kilka słów o zestawie kina domowego 5.1 oznaczonego numerem BCS-414. W momencie publikacji tego testu cena zestawu kształtuje się na poziomie 1850 – 2000 zł. Wyższy model BCS-717 jest około 200 zł droższy i wyróżnia się dodatkowo złączem dla IPhona/IPoda, obsługą WiFi oraz bardziej płaskim kształtem subwoofera.
Z racji ogólnodostępnej w necie specyfikacji obu modeli oraz faktu, że ta recenzja z założenia ma być opinią z użytkowania, pominę podawanie szczegółów technicznych oraz zdjęć. Tych ostatnich w necie jest na tyle dużo, że każdy zainteresowany do nich dotrze. Proszę nie traktować tej opinii jako profesjonalnej recenzji, bo do takiej ona nie aspiruje. Skupię się za to na cechach typowo użytkowych, które, mam nadzieję, pomogą odpowiedzieć laikowi na pytanie „czy warto inwestować w zintegrowane kino domowe kosztujące prawie 2000 zł?”
Tytułem wstępu jeszcze kilka uwag
Zestaw ten udało mi nabyć u znajomego połowę (sic!) taniej niż obecnie wynosi cena rynkowa. Sprzedający ów wymieniał całe kino domowe z zamiarem skompletowania mocniejszego zestawu: amplituner + kolumny + odtwarzacz blu-ray 3D osobno. Ten ktoś ma własny dom, dorosłe dzieci, nie posiada sąsiadów za ścianą i generalnie lubi pokazać, jaki ma wypasiony sprzęt niekoniecznie zdając sobie sprawę z jego faktycznych możliwości. Stwierdził, cytuję: „do tej pory brakowało mu mocy poza tym chce mieć osobno amplituner i większe głośniki”. Kino trafiło więc obecnie do mieszkania w bloku i służy mi do nagłośnienia pokoju o wielkości 22m2.
Jest to moje pierwsze kino domowe i pierwsze zarazem doświadczenie z blu-ray. Walory dźwiękowe mogłem porównywać jedynie z zestawem u innego znajomego, który posiada: odtwarzacz DVD Pioneer + amplituner Onkyo + przednie kolumny JAMO + satelity Tonsil. Proszę wybaczyć, ale nie znam dokładnie oznaczeń poszczególnych modeli. Ten zestaw podaję, aby pokazać, że starałem się znaleźć pewien punkt odniesienia co do doznań dźwiękowych przygotowując tę mini recenzję.
BCS-414 używany był niecały rok przez poprzedniego właściciela, natomiast przeze mnie już prawie dwa tygodnie. Posiada jeszcze gwarancję producenta i jest w stanie bardzo dobrym, bez widocznych śladów użytkowania. Współpracuje u mnie z kilkuletnim TV plazmowym Panasonic 37PV80.
Co w zestawie?
Kino dotarło do mnie zapakowane w trzy oryginalne kartony, z których dowiadujemy się, że amplituner i odtwarzacz Blu-ray 3D w jednym nosi oznaczenie XV-BD212, kolumny oznaczono symbolem S-BD212, natomiast subwoofer to S-BD707. Do tego otrzymałem oryginalne dołączane przez producenta kable oraz płaskie podstawki głośników z naklejonymi przez poprzednika podkładkami w miejscu ich styku z podłogą. Głośniki przednie i tylne są mocowane od spodu do okrągłych podstawek trzeba wkręcanymi śrubkami. W zestawie znajduje się dość szczegółowa instrukcja w języku polskim.
Wygląd i podłączanie
Dominuje głęboka fortepianowa czerń w przypadku odtwarzacza oraz głośnika centralnego. Kolumny przednie i tylne są smukłe i dość niepozorne w porównaniu z bardziej profesjonalnymi czy też tzw. „porządnymi kolumnami”. Są one również czarne, lecz bardziej matowe po bokach i prezentują się znacznie bardziej elegancko (moim subiektywnym zdaniem) od każdego oglądanego przeze mnie w sklepie zintegrowanego typowo plastikowego zestawu. Od razu rozwiewam też wątpliwość pierwszą, która czasami się pojawia przy okazji zapytań o ten model: podłogowe kolumny są DREWNIANE. Nie ma możliwości ich rozebrania i np. powieszenia samych głośników na ścianie. Głośnik centralny jest niewielki i łatwo znaleźć dla niego miejsce pod lub obok telewizora na stoliku. Subwoofer nie różni się bardzo od typowego suba ze zintegrowanego zestawu. W jego budowie dominuje tworzywo, a tył jest wykonany z jakiejś drewnianej płyty/sklejki. Całość jest bardzo elegancka i po rozstawieniu ładnie i dość dyskretnie wkomponowuje się w wystrój pokoju. Nie ma się wrażenia, że kolumny są centralną częścią wyposażenia wnętrza, ważniejszą od mebli. Dla mnie jest to ewidentny plus. I sądzę, że w pewnych sytuacjach może to stanowić plus i argument za kupnem tego zestawu w dyskusji z kobietą
Kable są miedziane, lecz dość cieniutkie, końcówki chyba ocynowane (jeśli dobrze zauważyłem) oznaczone kolorami. Nie sposób się pomylić podczas podłączania. Długość kabli to ok. 3 metry (centralny, sub oraz kolumny frontowe) i ok. 10 metrów (kolumny tylne). Podłączenie kabli odbywa się na zaciski. Całość została podłączona do mojego TV kablem HDMI oraz kablem Ethernet do routera.
Z ważniejszych dostępnych złączy należy wymienić dwa wejścia HDMI, jedno wyjście HDMI i złącze USB z przodu obsługujące pendrive. Odtwarzacz, wg zapewnień producenta, czyta m. in.: pliki DiVX, MKV oraz pliki tekstowe (ale nie we wszystkich formatach). Zestaw wspiera najnowsze formaty dekodowania dźwięku łącznie z DTS HD czy Dolby HD. Po szczegóły odsyłam do specyfikacji.
Pilot dość smukły, dobrze wykonany z przemyślanym rozplanowaniem przycisków. Czasami trzeba jednak wędrować ręką z góry na dół w poszukiwaniu odpowiedniego przycisku. Chociaż podczas użytkowania większość potrzebnych przycisków znajduje się w jego górnej części. Centralnie zlokalizowany jest na nim przycisk głośności.
Pierwsze wrażenie po podłączeniu, menu
Po odpaleniu kina wita nas gustowne niebieskie podświetlenie pokrętła na odtwarzaczu sterującego głośnością oraz informacja o statusie pracy urządzenia na wyświetlaczu. Natężenie podświetlenia zarówno wyświetlacza, jak i pokrętła można regulować odpowiednim przyciskiem z pilota.
Menu jest m.in. w języku angielskim, brakuje języka polskiego. Lecz nawigacja po nim, również bez patrzenia w instrukcję jest banalnie, podkreślam, banalnie prosta. Wystarczy średnio rozumieć angielski na poziomie dialogów z „Mody na sukces” by nie mieć z obsługą najmniejszych problemów. Polska, szczegółowa instrukcja, rozwiewa wszystkie wątpliwości. Plusem jest to, iż przechadzając się po menu nie mamy poczucia przerostu formy nad treścią. Wszystko jest czytelne, proste, a ilość ustawień nie przytłacza i powinna być wystarczająca dla przeciętnego użytkownika. Bardziej zaawansowany i świadomy użytkownik być może poczuje brak dodatkowych ustawień, które pewnie występują w bardziej rozbudowanych zestawach.
Połączenie z netem odbyło się błyskawicznie. Wybieramy opcję aby odtwarzacz pobrał wszystkie ustawienia automatycznie z routera. Połączył się także z obsługiwanymi serwisami sieciowymi (serwis pogodowy Accu Weather, Picassa i You Tube) szybko i bez problemu. Ich obsługa z pilota jest wygodna, a nawigacja po serwisach intuicyjna. Zastrzeżenie można mieć jedno: zbyt mała ilość serwisów sieciowych wspieranych przez Pioneera w porównaniu z innymi producentami, np. Samsungiem. Oczywiście to będzie wada dla tych osób, które uważają taką funkcjonalność za istotną.
Zestaw nie posiada automatycznego ustawiania głośności i trzeba to zrobić ręcznie. Natomiast cała procedura odbywa się szybko i jest bardzo intuicyjna. Polega na określeniu odległości, pomiędzy ustawianym głośnikiem od miejsca słuchania. Laik nie będzie miał z tym najmniejszego problemu. Całość ustawień można przetestować i skorygować poszczególne elementy.
Dźwięk i obraz
Przechodzimy zatem do sedna. Czy zintegrowane kino może grać na tyle dobrze, aby nie spowodować u właściciela bólu głowy, a u znajomych konsternacji i złośliwych uwag w stylu „trzeba było kupić lepszy sprzęt”.
Odsłuchiwałem BCS-414 oglądając m.in. Blu-ray z koncertem Stinga z Berlina z towarzyszeniem orkiestry symfonicznej z dźwiękiem DTS HD MA. Kino zaskoczyło mnie bardzo ładnym i czystym odwzorowaniem obrazu, z widocznym każdym detalem. Doskonała jakość obrazu to zapewne zasługa także świetnego przygotowania tego wydawnictwa, ale to już inna kwestia. Można siedzieć z nosem w ekranie tv.
Co do dźwięku: zachowana równowaga pomiędzy tonami wysokimi a średnimi, żadnych szumów z kolumn przy dużej głośności, bardzo wyraźny wokal Stinga, poszczególne partie instrumentów orkiestry wyraźnie słyszalne, niezła (jak na zintegrowane kino) głębia i bas, który podczas tego koncertu jest wyraźnie obecny ale nie dominuje nad całością. Ogólnie cud, miód i maliny. Ale to mój pierwszy raz z Blu-ray więc proszę wybaczyć zachwyt
Miałem już również możliwość oglądania DVD oraz słuchania CD z zapisem koncertu Sade czy Davida Gilmoura. Nagrania brzmią również bardzo czysto, ku mojemu zaskoczeniu zresztą. Zdefiniowane tryby słuchania muzyki (o których za chwilę), oferowane przez Pioneera, pozwalają na odpowiednie dobranie sceny muzycznej do odtwarzanego materiału.
Skala głośności w tym kinie domowym wynosi 40. Do tej pory maksymalna używana przeze mnie głośność bez ryzyka, że sąsiedzi zawiadomią policję i administrację spółdzielni, wynosiła 14/40. Było już bardzo głośno i wciąż czysto. Nie ma się poczucia, że dźwięk przerasta możliwości membran w kolumnach. Więcej głośności nie próbowałem do tej pory, gdyż i tak jej raczej na co dzień nie wykorzystam.
Z kolei muzyka filmowa i efekty dźwiękowe łącznie z basem podczas oglądania Władcy pierścieni (DVD) wbijają w fotel
Nie miałem do tej pory zbyt wielu okazji na testowanie odtwarzania filmów divx i mkv. Z trzech do tej pory wrzuconych z pendrive filmów (dwa divixy i jeden mkv) Pioneer odtworzył wszystkie trzy. W dwóch przypadkach miał problem z napisami, ale to pewnie zasługa nieobsługiwanego formatu. Nad tym jeszcze muszę trochę posiedzieć.
Pionier dysponuje kilkoma profilami wyświetlania obrazu, do których zaliczają się: vivid, standardowy, kinowy oraz użytkownika. W moim przypadku najlepiej sprawia się połączenie trybu kinowy (w TV) + standardowy (Pioneer). Podobnie sprawa wygląda z dźwiękiem. Tutaj Pioneer również oferuje kilka profili, m. in.: Bypass (wierne odwzorowania nagrań), Bass Blast (mocniejszy bas), Night (czyli tryb nocny), Loudness, Clear voice i inne. Ważna uwaga przy tej okazji: warto dobrać odpowiedni profil muzyczny do tego, czego się słucha. Można się zdziwić, że jak dużą różnicę w czystości i głębi dźwięku można przez to osiągnąć.
Słuchając nieraz muzyki u znajomego na zestawie DVD Pioneer + ampli Onkyo + Jamo (przód) + Tonsil (satelity) miałem pewną skalę porównawczą. Kolega dał za swój zestaw kilka lat temu prawie 4000 zł. I powiem tak: ciężko mi znaleźć uzasadnienie w różnicy w cenie sięgającej ponad 2000 zł pomiędzy jego zestawem a zintegrowanym kinem Pioneera. Może szukając na upartego zestawowi znajomego towarzyszy większa głębia dźwięku. W moim rozumieniu słuchając płyt detale wydają się ciut wyraźniejsze, a dźwięk ciut bardziej przenikliwy. Ale różnica jest bardzo subtelna i nie podpiszę się pod stwierdzeniem, że jego zestaw za 4000 zł gwarantuje dwa razy lepsze doznania muzyczne niż kino domowe Pioneera za niespełna 2000. Oczywiście funkcjonalność każdego zestawu z osobnym aplitunerem jest nieporównywalnie większa od możliwości zestawu zintegrowanego. Ale o tym jeszcze parę słów w uwagach końcowych.
Podsumowanie
Dźwięk w filmach jest bez zarzutu, a jeśli chodzi typowo o muzykę, to naprawdę dobry. I co najważniejsze, czysty! A o możliwy brak czystości obawiałem się najbardziej. Czytając wcześniej różne recenzje i testy kin domowych wyrobiłem w sobie przekonanie, że zintegrowane kino domowe nada się jeszcze do filmów, ale w przypadku muzyki to będzie tragedia. Że będą trzaski, nieczystości, skrzeczenie z głośników itp. W przypadku testowanego Pioneera nic takiego nie miało miejsca. Może dlatego, że jednak Pioneer postarał się i zastosował drewno zamiast plastiku w budowie kolumn…
Oceniając zestaw w sześciostopniowej skali ocen:
Za design i wykonanie należy się piątka. Zestaw elegancki, z pewnością nie zdominuje wystroju wnętrza. Wykonanie i spasowanie całości bez większych zastrzeżeń. Z czystym sumieniem mogę wystawić solidną czwórkę z plusem za dźwięk, który jest czysty i zrównoważony niezależnie od odtwarzanego materiału. W przypadku jakości obrazu można spokojnie pokusić się o ocenę bardzo dobrą. Obraz z blu-ray zachwyca, DVD i mkv wyglądają bardzo ładnie. Ogólnie ergonomię, intuicyjność obsługi i funkcjonalność z uwzględnieniem obsługiwanych usług sieciowych, obsługi formatów (a tu jak wiadomo najlepszy jest i tak komputer) itp. po dwóch tygodniach używania oceniam na mocną czwórkę.
BCS-414 jest świetnym rozwiązaniem do mieszkania w bloku, w którym, zaryzykuję stwierdzenie, mało kto wykorzysta możliwości bardziej skomplikowanych zestawów. Kto może/chce wydać więcej i ma możliwości na taki sprzęt, pewnie skompletuje zestaw osobno i będzie zadowolony. W pozostałych przypadkach radziłbym się zastanowić czy warto wydawać kasę na sprzęt, którego się w pełni nie wykorzysta. Trzeba też się zastanowić, czy zestaw za ok. 2500 zł będzie faktycznie lepszy od tego typu Pioneera za 1800 zł w codziennych zastosowaniach (filmy + muzyka) tylko dlatego, że ma osobno amplituner i odtwarzacz i dwa lub trzy razy większe kolumny. To już pytanie do znawców i testerów. Prosiłbym jednak osoby, które nie miały możliwości odsłuchania BCS-414 o aby nie skreślały z miejsca tego zestawu.
Design, łączący drewniane kolumny z niewielkimi gabarytami oraz naprawdę niezłej jakości dźwiękiem czynią BCS-414 warte rozważenia, jeśli ktoś szuka zintegrowanego kina domowego w cenie max 1800-1900 zł do mieszkania w bloku. Wydaje się on idealnym kompromisem pomiędzy ceną a możliwościami. Każdy musi jednak sam dokonać wyboru. Jeśli będzie on przemyślany, to będzie dobrym wyborem. Niezależnie od tego, czy ktoś wybierze kino zintegrowane czy będzie kompletował każdy element osobno.
Ja, gdybym miał możliwości (naprawdę duży salon i dom, a nie mieszkanie) i odpowiednią sumę wybrałbym pewnie zestaw z amplitunerem i odtwarzaczem osobno oraz porządniejszymi kolumnami. Gdybym miał jednak do wydania góra 2000 zł i tą wiedzę, którą mam teraz, rozważyłbym poważnie zakup Pioneera BCS-414 jako zestawu do mieszkania. Nie mam jednak tego dylematu i mogę cieszyć się świetnym i prawie nowym kinem domowym znacznie taniej
Dziękuję za doczytanie opinii do końca. W przypadku zainteresowania tematem będę zamieszczał, już w formie skróconej, dodatkowe uwagi z użytkowania w miarę upływu czasu.
Pozdrawiam serdecznie
Ostatnia edycja: