B&W DM309
Bowers & Wilkins to jedna z najstarszych kolumnowych firm na świecie. Historia lubi się powtarzać, a historia B&W to spojrzenie w przyszłość. Patenty, badania i ciekawe rozwiązania techniczne nie muszą się kłócić z tradycją.
Zaszokować dziś kogokolwiek to sztuka, dlatego zespoły badawcze stoją przed sporym wyzwaniem. W B&W kolejne patenty powstają jednak nie po to, żeby można było nakleić na skrzynki kilka papierków z chwytliwymi hasłami. Rozwiązania techniczne trafiają najpierw do najdroższych serii i w miarę wdrażania do masowej produkcji migrują do przystępnych cenowo modeli. Seria 300 jest podstawą katalogu, więc zanim to i owo do niej trafiło, w Wiśle upłynęło sporo wody. Niech tam, warto było czekać kilka lat, bo większość drobiazgów ma techniczne uzasadnienie.
Za drobiazg nie można z pewnością uznać obudów. B&W składa je z grubego MDF-u i teraz nawet w najtańszej linii możemy się spodziewać dobrej roboty. Jest to wynikiem polityki marketingowej - firma ma być kojarzona z wysoką jakością i pewnie dlatego jej produkty nie mogą być sprzedawane w supermarketach. Okleina, którą wykańcza się skrzynki, jest wprawdzie sztuczna, ale wygląda nieźle. Pod nią kryją się 2-cm płyty MDF-u, które przypominają mi bardziej płyty wiórowe. Ale niech tam, bo konstrukcja jest skomplikowana jak miłość nastolatki. DM-309 to monitor połączony z jeszcze jedną skrzynką. Basową oczywiście. Dlatego górna część to w zasadzie DM-303, do którego przytwierdzono coś w rodzaju subwoofera. Podłogowe trumienki składają się z dwóch niezależnych komór akustycznych, przegrodzonych deską. Każda z nich ma osobny tunel bas-refleksu w postaci firmowego flow-portu. Nie jest to zwykła rura, ale tubowaty profil z plastiku, podziurkowany przez upartych golfiarzy. Choć i tak świstu dotąd nikt nie słyszał, powietrze z dziur wychodzi swobodnie jak z piersi pływaka - bez nikotynowego przydźwięku.
Kewlar to już czas zaprzeszły. Membrany (17 cm) nisko-średniotonowców B&W robi teraz z włókna węglowego, a fale dźwiękowe biegną wzdłuż nitek. Nic się nie zagina, a nad tempem wychyleń czuwa solidny magnes. Kopułka wysokotonowa ma z tyłu rurkę wyjętą wprost z Nautilusa. Pod wodą nie działa, ale energię tylnej strony membrany wygasza skutecznie. Obudowy, oprócz starannego wytłumienia dwoma materiałami i przegród wzmacniających, oferują sporo innych atrakcji. Plastik z przodu nie jest bynajmniej ozdóbką. Odgrodzony od skrzynki kratownicą i gumową wyściółką, ma za zadanie dalej rozpraszać fale dźwiękowe podziurkowaną fakturą lica. Nic nie załamuje się na ostrych kątach, bo takich tu nie ma. Boczki są zaokrąglone, tylko maskownica nie pasuje do całości. Lepiej ją zdjąć.
Ogólnie - wykonawstwo zasługuje na dobre noty; nie ma żadnych niedoróbek. Wręcz przeciwnie - obudowy mogą być wzorem dla innych, chociażby Duńczyków, którzy stolarkę mylą ostatnio ze stołami z Ikei.
Gniazda są plastikowe, ale za to możemy zrobić bi-wiring. Warto rozdzielić coś, co z założenia jest rozdzielone. Warto też wkręcić kolce. Gra lepiej. Co do konfiguracji - B&W są uniwersalne i jest to ich wielka zaleta. A producent mierzy parametry uczciwie. Bo jak tu uzasadnić, że 309 mają niższy bas niż Heco, a w tabelce, co jest - każdy widzi?
Brzmienie
309 grają, właśnie, uczciwie. Są bardziej zrównoważone od Audio Academy i pewnie dlatego słucha się ich przyjemnie. Mają dobrze wyważone proporcje między środkiem, basem i górą, co z kolei prowadzi do wniosku, że powinny brzmieć naturalnie. I tak jest. Wprawdzie trochę sucho, ale przyczepić się nie ma do czego. Saksofon nie zagłusza perkusji i vice versa. Bas porusza się pewnie i kiedy trzeba, zaznacza swoją obecność. Nie jest głęboki jak oczy Moniki Belucci, ale porusza powietrzem, zwłaszcza gdy chcemy słuchać głośno.
B&W grają do przodu. Owszem, budują interesujący plan, ale najważniejsze wydaje się to, co tuż przed nimi. Zgodnie z ideą starej, wyspiarskiej szkoły zachowują się bardziej jak monitor bliskiego pola niż elektrostat.
Dowodzi tego również prezentacja wysokich tonów. Są, krótko mówiąc, oczywiste. Wyraźne, czyste i choć nie tak lotne i wpadające w ucho jak w Phoebe - doskonale sklejone z resztą pasma. Osobiście wolałbym miękką kopułkę Vify, ale całokształt będzie dla was na pewno bardziej przekonujący. Tym bardziej, że niebezpieczeństwo dobrania niewłaściwego wzmacniacza jest nikłe. Kolumny poradzą sobie ze wszystkim. Im więcej kultury popłynie drutem, tym lepiej będzie się wypoczywać wieczorem. Trudno zepsuć efekt przewidziany w Worthing. Podobnie z elektroniką. B&W nie mają takiego potencjału jak Phoebe, ale też nie są wybredne w stosunku do wzmacniaczy.
DM-309 mają zaletę, którą trudno przecenić. Przy każdej głośności brzmią tak samo. Jasne, że jeśli będziemy chcieli je w pełni docenić, lepiej nie żałować watów; mózg nie lubi wysiłku. Jednak, żeby się przyzwyczaić do mniejszej ilości decybeli, nie trzeba dużo czasu. Kolumny zachowają wtedy porównywalną dynamikę i przejrzystość.
Konkluzja
Czasem zastanawiam się, czy warto iść na kompromisy. W życiu na pewno tak, ale czy w momentach, gdy chcemy zrobić sobie dobrze, potrzebne są wyrzeczenia? Jak zwykle, są dwie szkoły. Ktoś będzie przedkładać holograficzną przestrzeń nad barwę, ktoś woli bas, który zagłuszy resztę. O preferencjach z innych sfer egzystencji nie wspomnę, choć jak zwykle - ma na to ochotę. Powstrzymam się więc od zbędnych komentarzy i napiszę tylko, że tak zwany wyrównany poziom jest tym, o czym lew marzy, leżąc w otoczeniu polujących samic. Ma święty spokój i wie, że znalazł się we właściwym czasie i właściwym miejscu. I tak jest z B&W. Zero ryzyka.
B&W DM309
DystrybucjaAudio Klan
Cena1999 zł
Dane techniczne
Skuteczność88 dB
Impedancja8 W
Pasmo przenoszenia60 Hz - 22 kHz
Rekom. moc wzm.25-120 W
Ustawieniepodłoga
Wymiary (w./sz./gł.)91/20/29 cm
Ocena
Neutralność5
Dynamika5
Stereofonia5
Przejrzystość5
Muzykalność5
Bas5
Brzmienie5
Jakość/cena5
Test w numerze : 11/02 - (69)
Autor testu: Maciej Stryjecki
Z tego artykułu czerpałem informację o serii 300, a 600 słyszałem z Yamachą 659 i grały rewelacyjnie, przestrzennie i detalicznie z piękną sceną dzwiękową. Słucham różnej muzyki, ale zawsze preferuję polską muzykę lat 80, 90, BUDKA SUFLERA, PERFECT I dobrą klasykę rocka.

k: