Zasadniczo, wiadomo, jeśli kolory opisane są 10 bitami, jest ich więcej, co daje "oryginalniejszy" ich wygląd na wyświetlaczu. Ale 10 bitów, to również ogromna masa danych, które obsłużyć musi szybszy procesor (czyli droższy i bardziej energochłonny) a podejrzewam, że 90% ludzi nie odróżni palety 8-bitowej od 10-bitowej, szczególnie podczas standardowego korzystania z telewizora. Różnice najlepiej widać na zdjęciach, czy dobrych filmach rysunkowych.
W skrócie
8-bitowa paleta kolorów daje 16.7 mln odcieni kolorów 8^8
10-bitowa paleta kolorów daje 1.1 mld odcieni kolorów 8^10
Pomysł Toshiby z FRC to takie małe oszustwo stosowane kiedyś w pierwszych monitorach komputerowych LCD. Były one 6-bitowe (tylko 262 tyś odcieni kolorów) i za pomocą FRC czyli szybkiej, naprzemiennej zamiany wyświetlania sąsiadujących kolorów uzyskiwano odcienie pośrednie, co dawało w sumie 16.2 mln odcieni kolorów. Rozwiązanie proste, ekonomiczne i poszerzające znacznie paletę barw, jednak ówczesne układy FRC i stosunkowo wolne matryce skutkowały tym, że wyświetlenie jakiegoś odcienia w ten sposób powodowało drżenie obrazu.
Toshiba po prostu poszła na kompromis. Ich układ FRC niewielkim kosztem zwiększa ilość odcieni kolorów z 16.7 mln do prawie 1 mld, co daje głębię obrazu w stosunku do paneli 8-bitowych, jednocześnie cena pozostaje przystępna (w przeciwieństwie do paneli 10-bitowych). A minimalne niedoskonałości technologii są dość skutecznie niwelowane.
Podsumowując :
10-bit daje więcej kolorów, co przekłada się na głębię obrazu i "łagodniejsze" przejścia między kolorami, ale trzeba chcieć to zobaczyć i jest droższym rozwiązaniem.
8-bit+FRC nie daje idealnie takich efektów jak 10-bit, ale jednak zwiększa ilość odcieni kolorów i pogłębia obraz, do tego jest tańsze.
Dla dociekliwych proponuję jeszcze poczytać w wikipedii o ditheringu:
pl.wikipedia.org/wiki/Dithering_(grafika_komputerowa)