Zgodnie z obietnicą nasmaruję kilka słów na temat odsłuchu. A więc….. ( proszę nie traktować poniższego tekstu jako próby klasyfikowania poszczególnych kolumn – to tylko i wyłącznie moje sugestywne odczucia )
Założenie było takie, cena do 6 tys, chętnie z przednim basrefleksem ( z tylnym basrefleksem oczywiście nie były skreślone ) i jeżeli chodzi o gabaryty to raczej „spore” ze względu na pomieszczenie – 32m2
No i się zaczęło, podłączyłem moje klocki. Kabelki sieciowe seryjne – znaczy te co z klockami od producenta dostałem – czyli „żadne”. Przedwzmacniacz z końcówkami połączony budżetowym XLR + kable głośnikowe – poprosiłem o najbardziej neutralne jakie Sprzedawca miał do dyspozycji. Tak to sobie „wymysliłem”, ma być teraz na „najprostszym” okablowaniu a w przyszłości jak będę kompletował to może być już tylko lepiej. Jeżeli to założenie jest złe – możecie mnie tutaj zrugać – pojedynczo i w grupach
Na pierwszy ogień poszły Polk Audio TSx550T. Monumentalne, potężne skrzynie, ciężkie jak związek małżeński. W kwestii wykończenia nie będę się wypowiadał, większość zainteresowanych wie na jaką jakość stolarki można liczyć w zakresie 5-6 tys za parę głośników. Ruszyły PA-TSx550T, góra ładna, środek bez zarzutu – wszystko poukładane – instrumenty było słychać wyraźnie i nie było bałaganu. Bas niestety jakiś taki wycofany, nieobecny, znaczy bas generalnie był ale jakiś taki…… Tu postanowiłem wybrać po 2-3 dobrze znane mi utwory kilku wykonawców ( Marillion, Dream Theater, Iron Maiden, Dire Straits, Spear of Destiny, The Cult, Nick Cave, Sting, Chris Rea i Pani bez włosów z kompozycją Troy ). Zresetowałem się malborkiem na zewnątrz i podejście nr 2 do Polk Audio. Odczucia bez zmian, góra i średnica oki, bas – nie oki.
Zapieliśmy Klipscha R-28F – bo był w planie. Po kilku minutach wrócił na poprzednio zajmowane miejsce. To zupełnie nie moje granie. Absolutnie nie twierdze że złe – po prostu nie moje. Nie będę się też silił na opis brzmienia Klipscha – mi nie podszedł. Sprzedawca zasugerował że w podobnym "stylu" gra JBL Studio, które miało być przesłuchane w dalszej części przygody.
Nr 3 to Dali Ikon 6. - ładniutkie, fajny dźwięk w całym zakresie ( Ikonów 7 akurat nie było – bo całkiem mi to granie przypadło do gustu ). Po jakiś 30 min Ikony ustąpiły miejsca Paradigm Monitor 11v7 – i te zagrały „zupełnie inaczej” niż Ikony. Monitor zagrał zdecydowanie twardziej od Ikonów - mam tutaj na myśli niskie tony. W tym momencie nasunęła mi się myśl że Ikony faktycznie grają ciepło a Monitory bardziej „zadziornie”. To było też nie do końca moje granie aczkolwiek na tym etapie faworytem były Monitory.
W trakcie przepinania kabli i słuchania muzyki Sprzedawca kilkukrotnie zaproponował mi podłączenie KEF Q700 które stały w pokoju odsłuchowym razem z KEF R700 ( R-ki ładniutkie – ale ten lakier fortepianowy trzeba lubić ). Zerknąłem na kefy, bas refleksu nie widze – pomyślałem – oki spróbujmy – inna konstrukcja – inne granie ( chociaż kojarzyłem że w opisach widniały jako „kolumny podłogowe z bas refleksem ). No nic – podpięliśmy KEFa. Sinead z utworem Troy zabrzmiała inaczej niż na poprzednich głośnikach z tym że najbliżej było jej do Monitorów. Następnie Marillion z That Time of the Night zrobili mi z gęby banana ( nawet Sprzedawca zauważył że się ożywiłem ). Dream Theater / Chris Rea i Sting przypieczętowały werdykt. Na moje stwierdzenie „szkoda że nie mamy Q900 bo te jakieś trochę mikre na moje m2” Sprzedawca się uśmiechnął i wytargaliśmy z pomieszczenia obok kartony z parą Q900. Podłączyliśmy, usiadłem – dostałem pełnego banana, pomimo iż wszystkie głośniki wcześniej były już używane po kilkadziesiąt godzin ( nie mniej jak 20 godzin – info od Sprzedawcy ) to Q900 nie odbiegały bardzo od Q700 i to był mój klimat, ten basik mnie połechtał.
Po prostu miały to pie……cie ( nie mylić z pierdnięciem ) które mi akurat bardzo przypasowało. Grają u mnie zaledwie 3 dni fajnie wypełniając pomieszczenie nawet przy cichym słuchaniu jak i przy zdecydowanie głośnym ( to tylko jak żona z dzieciakami wyskoczy do miasta ). Jest coś takiego że nie mam uczucia zmęczenia, które przy moich starych kolumnach jednak było – ale dopiero teraz to zauważyłem.
Żałuję że nie miałem możliwości posłuchania Cantonów, no ale…. Nie można mieć wszystkiego, z drugiej strony jakbym posłuchał jeszcze 2-3ech egzemplarzy więcej to pewnie miałbym taki mętlik w głowie ( uszach ) że przestałbym słyszeć jakiekolwiek różnice.
JBL nawet nie podłączałem i to nie dlatego że nie chciałem ale dlatego ze było tylko Studio 270. Zupełnie niedawno miałem możliwość posłuchania JBL4429 – i to jest bajka, ale zupełnie inna półka cenowa a i moja elektronika zapewne do nich za uboga.
Reasumując. Jeszcze kilkanaście dni przed odsłuchem byłem gotów kupić kolumny w ciemno – bez odsłuchu. Celowałem też w pułap 3 tys z lekkim plusem, jednakże sugestie forumowiczów ( do takiej elektroniki to trochę słabo na kolumny ) postanowiłem umówić się na odsłuch tym bardziej, iż kwota zwiększyła się znacznie od kwoty pierwotnej.
Poza tym, w obecnej chwili jestem przekonany, że przed zakupem kolumn trzeba wybrać się na odsłuch. Bez znaczenia jest to czy chce się na nie wydać 1 tys czy wielokrotność tej kwoty. Naprawdę warto posłuchać i wybrać to co komu przypasuje.
I chyba tylko to poprzednie zdanie jest warte zapamiętania. W sumie to mogłem napisać je na początku, nie musielibyście czytać tego wszystkiego, o ile ktokolwiek dotarł do tego momentu.
Teraz kolej na kabelki – oj,oj,oj, to też będzie bolało.