Ciekawe jaka jest metodologia pomiaru mocy pobieranej z sieci. Wysterowanym na full jednym kanale, dwóch, wszystkich? Bo jeśli normy nie ma to jest znowu wolna amerykanka tak jak z podawaniem mocy, kontrastu dyn. w telewizorach itp. Na forum audio stereo jest ciekawy wątek w którym gość przytacza ślepe testy w których okazuje się że żadna z osób deklarujących się jako audiofile nie potrafiła odróżnić przeciętnych klocków od hi-endu. Nie dotyczy to kolumn bo te odróżniano z kolei bez żadnego trudu. Przy takich możliwościach regulacji elektroniki, podbarwień, eksponowania poszczególnych pasm itp chyba nie ma problemu aby brzmienia w danej klasie były łudząco podobne. Zabawa z equalizerem robi takie zmiany że głowa mała a to średnica ujada z głosnika, a to znów tylko cyka albo wstrząsa pokojem itp. A znów pomiary nie oddaja ponoć wszystkiego. Wystarczy że wzmak jest mniej efektywny to musi miec lepsze zasilanie ale za to jest z reguły bardziej liniowy. Ale czy nasz słuch tez taki jest?? Dzisiaj puszczałem taką płytke testową z dźwiekami co herc lub kilka. Kolumna potrafi mieć wyraźnie słyszalne osłabienie w przedziale kilku Hz, które należałoby jakoś skorygować albo zgrać z wzmakiem. I nie będzie to nic nowego jak napiszę że moc zasilacza to mało istotne w porównaniu z doborem kolumn.