Czymże jest e-popeja zapytacie? Jest to twór literacki kodem pisany o istotnym znaczeniu dla danego narodu. W tym przypadku Narodu Polskiego lub trochę poprawniej: dla narodu polskiego. Od wielu lat z naszych mass mediów słyszymy o wybitnych Polakach, którzy jeśli coś już osiągną to do nóg padają im inni. I tak wielkie prezenty dostali np. Marcin Gortat - otrzymał każdy z zespołów w jakim kiedykolwiek grał. Wg ostatnich doniesień posiada on Washington Wizards. W ostatnich rozgrywkach najlepszej ligi świata Washington Wizards Marcina, dzielnie walczył w fazie pucharowej. Idąc za ciosem wielkich sportowców pamiętamy takiego Jerzego Dudka i jego Real Madryt. Przykładów można mnożyć do woli. Tak, podane są same przykłady sportowe, bo kogo by tam interesowały inne. Wracając jednak do naszej popei narodowej. Znaczy e-popei. Rodzima prasa przyjęła najnowszą część Wiedźmina z wielkim entuzjazmem, co z resztą na podstawie powyższego wywodu nie dziwi. Nasz narodowy Wiedźmin (dla przyjaciół Wiesiek) jest według nas świetny. Na całe szczęście, w przeciwieństwie do porównań ze sportowcami, cały świat się z tym zgadza i to właśnie dzięki temu Wiedźmin 3 Dziki Gon jest godny bycia naszą e-popeją cyfrowo narodową. Czy aby na pewno?
Że-bagietka a.k.a. Fa-buła
"Kawalkada upiorów pędząca przez nocne niebo. Tylko nieliczni dostrzegli znaki zwiastujące wypełnienie prastarej przepowiedni. Jako Geralt z Rivii, przedstawiciel ginącej kasty łowców potworów, wyruszasz w ostatnią misję. Musisz odnaleźć dziewczynę z przepowiedni, zanim zrobią to inni. Przemierzaj rozdarty wojną świat, walcz z potworami, i dokonuj wyborów, których konsekwencje ścigać cię będą do samego końca. Miecz Przeznaczenia ma dwa ostrza. Jednym jesteś ty." Tak w skrócie swój tytuł prezentuje twórca e-popei Adam Mick... Studio CD Projekt RED. Jest to wzorowe przedstawienie tego, co mniej więcej czeka nas podczas zbliżającej się przygody, do której nie sposób nie zadać pytania zasadniczego. Skoro Geralt tak bardzo się spieszy aby odnaleźć dziewczynę przed innymi, którzy także jej szukają, której imię brzmi Ciri, która ma jasne włosy i jest bardzo ładna i która ma buty na obcasie, to w jaki sposób znajduje on czas na polowanie na potwory, obrzęki lub obchody dziadów (jak kto woli) i pomoc czasem nawet bezinteresowną? Czy wielogodzinne polowania i wyprawy nie są czymś zgoła odwrotnym od pośpiesznego poszukiwania? Są. Ale w grze nie ma to wpływu na rozgrywkę. Niczym nałogowiec powtarzający sobie w głowie, "a to może ostatnie ciasteczko" możesz odkładać bez konsekwencji dalsze poszukiwania Ciri na rzecz np. kolejnej zabawy z dziewczętami w domu rozpusty ("no tym razem to już na pewno ostatni raz i lecę ratować"). Jest to w pewnym stopniu zaprzeczenie jednego z największych atutów tego utworu jakim są konsekwencje wyborów. To Twoje wybory mają wpływ na okolicę, w której właśnie przebywasz. Możesz karać srogo poprzez śmierć lub być łagodniejszym. Możesz uwolnić ducha, którego nie znasz lub go zabić. Gdy go uwolnisz zginą niewinne dusze, gdy go zabijesz zdarzy się coś zgoła innego. Niemal każda decyzja w bardzo widoczny sposób wpływa na środowisko dzięki czemu gracz bardzo mocno łączy się z wirtualnym światem.
Nie musicie mi płacić za mą mocarność. Ale Ty musisz nam.
Geralt? Coś tam słyszałem, nawet bardzo dużo, nawet go znam, znam go bardzo dobrze, no i co z tego. Tak w większości potrafią zachowywać się osoby, które liczą się w opowieści wobec Wieśka. Bo kimże on dla nich jest jak nie Wieśkiem skoro tak się zachowują? O ile na początku historii może to być zrozumiałe, iż musisz zdobyć zaufanie pewnych osób aby móc potem zdobyć np. pewne informacje. Niestety taki stan rzeczy utrzymuje się niemal przez całą opowieść. Na palcach można policzyć przykłady zaufania do najsławniejszego "potworoubiciela" nawet ze strony jego sprzymierzeńców. Jest to schemat, który w późniejszych partiach gry może się nie podobać a dodając, iż w niektórych przypadkach nie mamy możliwości wyboru odpowiedzi, która przystawałaby do potężnego Wiedźmina mogłaby być nawet frustracja. Na szczęście schemat można przeboleć a przypadki braku odpowiedniego wyboru bywają rzadkie.
Nie samą bułą Wiesiek się cieszy a światem.
Podsumowując fa-bułę pozostaje pewien niedosyt. Pomimo, iż jest ona skonstruowana bardzo dobrze brakowało intryg i całkowitych zwrotów akcji. Lecz to tylko jednostkowa ocena. Nie smućcie się jednak, ponieważ tam gdzie ta buła się kończy, zaczyna się świat. Świat niesamowity, wielki, przepiękny, czarujący, porywający, homogeniczny a zarazem tak zróżnicowany, dopasowany i pasujący, wypełniony po brzegi. Całkowite przeciwieństwo rogalika 7days czy ilości dodatków w hamburgerze z Mefistofelesa, znaczy McDonalda. W celu najpełniejszego zachwytu nad tymże światem trzeba by skontaktować się z Miodkiem ponieważ do buły czasem się przyda. Nie jeden raz złapałem się na tym, iż podczas ważnej misji robiłem sobie krótką przerwę na podziwianie widoków. Fascynujące miasta, wielkie twierdze czy choćby ścieżki w górach skalistych drastycznie różnią się w zależności od pory dnia lub nocy. Niemal każdy szczegół dopracowany jest do perfekcji. Nie sposób zapamiętać czy eksplorując tę ogromną krainę spotkałem dwie identycznie wyglądające osoby lub mówiące tym samym głosem. Ukryte skarby, zatopione statki, ghule, alghule, topielce, gryfy. Wszystkiego jest dużo i wszystkiego jest nadzwyczaj rewelacyjnie bardzo dobre. Aż się chce zaśpiewać słowa cudownej pieśni "...wskakuj na koń, pokażę cały wszechświat Ci i inne miejsca też".
A jednak musicie mi płacić za mą mocarność.
Zawód jaki jest każdy widzi. Chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć czym w życiu zajmuje się łowca potworów. Aby móc sprawnie wykonywać swoje zajęcie i dostawać tantiemy za wykonaną pracę musi wiedzieć jak brzmi porządny metal, oczywiście w kontakcie z potwornym mięsem. Wiedzieć także musi jak przyrządzić pyszne mikstury i się nimi nie udławić. Musi wiedzieć w jakich trzewikach jego stopy nie będą nadmiernie się pocić i przy okazji będą posiadać odpowiedni pancerz. Tytuły z tego gatunku z założenia posiadają dość skomplikowany system świata, walki czy rozbudowy postaci. Najlepiej na samym początku dogłębnie przestudiować samego Wiedźmina i zdecydować się czy i jakie umiejętności chcemy aby rozwijał. Miecze, kusze, magia, eliksiry... to tylko niektóre wybory. Samo menu choć skomplikowane to łatwe do opanowania. Skorzystamy niemal z każdego przycisku dostępnego na padzie, a z niektórych na różne sposoby. Wszystko w sposób intuicyjny i poprawny. Walka jest bardzo przyjemna i o niebo lepsza niż w poprzedniej części. Ciekawe przedmioty nie są bardzo trudne do zdobycia a satysfakcja z ubicia latającego stwora jest bardzo duża nawet przy niskich poziomach trudności. Jeśli ktoś jednak się upiera, że jest szaleńcem to skorzysta np. z najtrudniejszego trybu rozgrywki, ale tutaj to nawet Pudzian miałby trudności ze spacerem farmera a cała opowieść w takich warunkach może zająć spokojnie kilkaset godzin.
Zanim (P)odpalisz!
Zanim podpalisz się i zabierzesz się za odpalenie konsoli i granie w Wiedźmina 3 Dziki Gon musisz koniecznie to wiedzieć. Jest jedna niezmiernie ważna, niemal decydująca rzecz, od której zależy jakość fabuły. Dubbing. Ta zmienna to całkowity "zmieniacz" gry. Gry, która wg mnie w naszym ojczystym języku brzmi nienaturalnie, sztywno, bez polotu. Po zmianie na wersję angielską, postacie na ekranie ożywają, budzą się w nich prawdziwe istoty. Dlatego zanim zaczniesz na dobre, sprawdź koniecznie, która wersja językowa jest dla Ciebie lepsza. Szczególnie, że nawet jak wybierzesz wersję angielską, można do niej skorzystać z rodzimych napisów.
Drugą niezbędną rzeczą niezbędną do całkowitego wycieszenia się zakupioną pozycją jest zapoznanie się z drugą odsłoną trylogii. Tak, dwa razy drugą i dwa razy niezbędną. Nie, tak do końca to nie namawiam do końca do zakupu i gry w drugą część, ponieważ była ona według mnie średniakiem. Ale zapoznanie się z jej treścią to już co innego. No dobrze jest się zapoznać z jej treścią. Jak? Choćby poprzez obejrzenie z filmików youtube lub jeśli na prawdę musisz to już w nią zagraj w tą drugą część. Powodaż jest taki, iż większość postaci z trójki nawiązuje do poprzednich wydarzeń z tej właśnie dwójki a wybrane wybory mają wpływ na akcję w trójce właśnie. No, może nie definitywnie, bo CD Projekt udostępniło możliwość własnych wyborów, jednak dużo lepiej wsiąknie się w historię po pełnym zapoznaniu się z poprzednikiem. Tak!
Następny akapit sponsoruje literka "X" i literka "Ł".
Technicznie gra na konsoli Xbox One nie sprawia większych kłopotów. Grafika wygląda rewelacyjnie. Spadki ilości klatek i przycinanie się zostały wyeliminowane w ostatniej łatce 1.3. Łatce, która po pojawieniu się, przerwała grę w trakcie zadania nie pytając o zdanie i zaczęła ją aktualizować! Jeśli zamierzacie grać a dowiecie się, że zbliża się patch koniecznie odłączcie konsolę od Internetu. Co prawda Oskar twierdził, iż "jesteśmy normalni i żadnych udziwnień nie będzie" to gra w pewnych momentach pokazywała coś innego. Szybka podróż wcale nie jest taka szybka, przynajmniej z punktu widzenia, krótkich odległości. Czas ładowania po wybraniu właśnie szybkiej podróży jest zdecydowanie zbyt długi. Wiedźminie, jeśli twa podróż ma być krótka, wybierz parzystokopytnego ludka, tudzież konia. Lecz ładowanie jeszcze napsuje krwi... Choć dotyczy to jednego przypadku jest on dość ciężki. Zasadniczo zbyt często gra doczytuje się podczas finałowych scen zarówno walki jak i przerywników. Czy coś jeszcze? Ot drobnostka w postaci braku możliwości zapisania stanu gry gdy jest się w dynamicznym ruchu lub podskoku. Reszta to same superlatywy. Nawet po kilkugodzinnej sesji z grą dłonie są wypoczęte. Pad od Xbox One spisuje się wyśmienicie i porównując go do wygody z PS4, PS3 czy Xbox 360 wypada znacznie lepiej (ręce rozmiar około L), sterowanie jest wygodnie a gałki działają precyzyjnie.
Wracając do Pompei, e-popei znaczy.
Być może Wąski powiedziałby, że "kilka niedociągnięć jest" to parafrazując Misia trzeba przypomnieć, żeby minusy nie przysłoniły plusów. W porównaniu do całości te minusy nie są znaczące, są niczym minus na klawiaturze qwerty, którego często szukamy. Przepiękny świat pełen bardzo ciekawych zadań pobocznych, przepięknej muzyki, niesamowitych widoków, wschodów i zachodów itd. itp. etc. www. onz. Podsumowując:
Dzieło? Jest!
Materiały Historyczne? Są!
Charakterystyka epoki? Jest!
Rysy narodu? Są
Wysoki stopień artyzmu? Jest!
Jednym słowem e-popeja!
Na deser: Gwint.
Ale jaki znowu tam Gwint? A no Gwint całkowity. Gra w grze, która jeśli lubimy "karcianki" potrafi wciągnąć niczym piaski mułu. Z czym to się je zapytujecie? Na starcie posiadamy podstawową talię, którą w miarę przemierzania świata możemy uzupełniać poprzez zakupy głównie u karczmarzy. Następnie po każdym wygranym pierwszym pojedynku otrzymujemy kolejne karty z różnych talii i tak aż do końca, właściwie to nie ma końca ponieważ każda rozgrywka jest inna a dobór kart do danej rozgrywki następuje losowo. Różne talie, różne strategie zwycięstwa. Ale nie będę więcej zdradzał, bo zbyt długo już piszę artykuł, czas zagrać jeszcze raz, w końcu w Wiedźminie 3 są aż 3 różne zakończenia...
Gra Wiedźmin 3 oraz konsola Xbox One dzięki uprzejmości