W jedenastym tegorocznym numerzez polskie edycji HiFi Choice znalazł się test najnowszych kolumn podłogowych Tannoy model Precision 6.2. Dzięki znakomitemu i realistycznemu odwzorowaniu przestrzeni, głębokiemu, nisko schodzącemu basowi oraz dynamicznemu i swobodnemu brzmieniu w całym paśmie, szkockie kolumny otrzymały wyróżnienie „WYBÓR REDAKCJI”.
Stereofonia na szóstkę!
Zanim zacznę od opisu wrażeń z odsłuchu, muszę podkreślić ważną rzecz – model Precision 6.2 dotarł do mnie jako nowy, fabryczny egzemplarz, więc potrzebował sporo czasu, aby osiągnąć pełnię swoich możliwości. Kolumny marki Tannoy, jeśli wcześniej nie grały lub pracowały niezbyt intensywnie, koniecznie należy wygrzać. Naturalnie proces ten można przyśpieszyć specjalnie do tego przygotowana płytą. Ale w normalnych warunkach te kolumny potrzebują zwykle ok. tygodnia podczas codziennego kilkugodzinnego grania.
Przetwornik Dual Concentric, stworzony z myślą o jak najlepszej i najwierniejszej reprodukcji sceny dźwiękowej, wywiązuje się z powierzonego mu zadania śpiewająco, bo stereofonia budowana między kolumnami, w głąb i wszerz zasługuje na najwyższe noty. Nie tylko ze względu na ostrą jak brzytwa lokalizację, dzięki czemu bez wysiłku mogłem śledzić położenie poszczególnych źródeł pozornych na scenie, ale przede wszystkim spójność fazową, dającą niezwykle wiarygodny obraz nawet najdrobniejszych dźwięków w momentach dużego zagęszczenia poszczególnych partii muzycznych, jak podczas odtwarzania fenomenalnego albumu Mike’a Oldfielda „Amarok”. Oprócz fantastycznej przestrzeni, wciągającej i wzbudzającej podziw, model Precision 6.2 potrafi brzmieć szybko, z precyzyjnym odwzorowaniem zjawisk dynamicznych zarówno w skali mikro, jak i makro. W tym pierwszym względzie wyraźnie słychać swobodę, z jaką do akcji włącza się tytanowa kopułka wyposażona w tubkę Tulip WaveGuide, ale sporo daje też lekka i sztywna celulozowa, membrana stożka przetwarzającego zakres tonów średnich i niskich. Za dodatkowe wrażenia w skali makro odpowiada z kolei dodatkowy stożek basowy, równie szybko reagujący na zmieniający się rytm jak jego brat sprzężony ze wspomnianą tytanową kopułką. Jeśli jednak chodzi o reprodukcję głębi stereofonii, ostrość lokalizacji źródeł pozornych i przede wszystkim precyzji ich rozmieszczenia na scenie, to w tej cenie, poza kilkoma wyjątkami (np. KEF R700 z koncentrycznym głośnikiem Uni-Q), Precision 6.2 właściwie nie mają konkurencji. Testowane kolumny nie mają również problemu z oddaniem plastyki dźwięku, zwłaszcza w średnim zakresie, choć muszę przyznać, że pod tym względem nieco lepiej radziły sobie podłogowe Spendory A5. Pochodzący również z Wielkiej Brytanii rywal miał nieco więcej do powiedzenia w kwestii barwy i jej wiernego oddania, co uświadomiłem sobie podczas odsłuchu trąbki Milesa Davisa – wydaje się, że Spendory ciut lepiej oddawały klimat fantastycznych jazzowych utworów, aczkolwiek Tannoye miały nad nimi jedną zasadnicza przewagę – budowana przez model Precision 6.2 stereofonia pozwalała mi dosłownie przenieść się na scenę i poczuć się tak, jakbym znajdował się w tym samym pomieszczeniu, co muzycy.
Tannoye potrafią również sugestywnie budować napięcie, a to za sprawą stopniowania dynamiki w skali makro, co szczególnie zwróciło moją uwagę podczas odsłuchu dużych składów symfonicznych czy też klasyki „Four Seasons” Antonio Vivaldiego w interpretacji różnych orkiestr, łącznie z wydaniem na SACD. Duże skoki głośności i momenty, w których do głosu dochodziły gęste partie smyczkowe, model Precision 6.2 był w stanie przekazać bez zająknięcia, bez gubienia rytmu czy też dławienia się nadmiarem partii niskotonowych.
Łatwe do napędzania
Tannoy Precision 6.2 nie są zbyt wymagające dla wzmacniaczy, potrafią się zadowolić nawet 40W tranzystorową integrą. Musicie jednak być świadomi, że aby uzyskać naprawdę wysokie natężenia dźwięku w pomieszczeniach powyżej 20 metrów kwadratowych Tannoy’e trzeba koniecznie napędzić wydajnym wzmacniaczem. Podczas sesji odsłuchowych miałem do dyspozycji włoską integrę Goldenote S1 o mocy 40W na kanał oraz japoński Accuphase E-560. Podczas odsłuchu znakomitego utworu „Utopia” Brendana Perry’ego, znanego z zespołu Dead Can Dance, Tannoye zadowoliły się nawet słabszym wzmacniaczem, prezentując brzmienie dynamiczne, nie tracąc przy tym najważniejszych informacji zarówno w zakresie nisko-, jak i wysokotonowym. Jednak jeśli chodzi o swobodę brzmienia i potęgę w basie, to właśnie z modelem E-560 pracującym w klasie A, ale też niezwykle wydajnym prądowo jak na tego typu konstrukcje, Tannoye zagrały najlepiej.
Precision 6.2 znakomicie radzą sobie z reprodukcją przestrzenną, ale są też uniwersalne brzmieniowo i praktycznie każdy gatunek muzyczny wypadnie za ich pośrednictwem naturalnie. Te kolumny dają poczucie luksusu dzięki nienagannie wykończonym bryłom, a ich brzmienie zapewni Wam wierny i naturalny obraz muzyczny, nawet z dużo tańszego wzmacniaczami.

Stereofonia na szóstkę!
Zanim zacznę od opisu wrażeń z odsłuchu, muszę podkreślić ważną rzecz – model Precision 6.2 dotarł do mnie jako nowy, fabryczny egzemplarz, więc potrzebował sporo czasu, aby osiągnąć pełnię swoich możliwości. Kolumny marki Tannoy, jeśli wcześniej nie grały lub pracowały niezbyt intensywnie, koniecznie należy wygrzać. Naturalnie proces ten można przyśpieszyć specjalnie do tego przygotowana płytą. Ale w normalnych warunkach te kolumny potrzebują zwykle ok. tygodnia podczas codziennego kilkugodzinnego grania.

Przetwornik Dual Concentric, stworzony z myślą o jak najlepszej i najwierniejszej reprodukcji sceny dźwiękowej, wywiązuje się z powierzonego mu zadania śpiewająco, bo stereofonia budowana między kolumnami, w głąb i wszerz zasługuje na najwyższe noty. Nie tylko ze względu na ostrą jak brzytwa lokalizację, dzięki czemu bez wysiłku mogłem śledzić położenie poszczególnych źródeł pozornych na scenie, ale przede wszystkim spójność fazową, dającą niezwykle wiarygodny obraz nawet najdrobniejszych dźwięków w momentach dużego zagęszczenia poszczególnych partii muzycznych, jak podczas odtwarzania fenomenalnego albumu Mike’a Oldfielda „Amarok”. Oprócz fantastycznej przestrzeni, wciągającej i wzbudzającej podziw, model Precision 6.2 potrafi brzmieć szybko, z precyzyjnym odwzorowaniem zjawisk dynamicznych zarówno w skali mikro, jak i makro. W tym pierwszym względzie wyraźnie słychać swobodę, z jaką do akcji włącza się tytanowa kopułka wyposażona w tubkę Tulip WaveGuide, ale sporo daje też lekka i sztywna celulozowa, membrana stożka przetwarzającego zakres tonów średnich i niskich. Za dodatkowe wrażenia w skali makro odpowiada z kolei dodatkowy stożek basowy, równie szybko reagujący na zmieniający się rytm jak jego brat sprzężony ze wspomnianą tytanową kopułką. Jeśli jednak chodzi o reprodukcję głębi stereofonii, ostrość lokalizacji źródeł pozornych i przede wszystkim precyzji ich rozmieszczenia na scenie, to w tej cenie, poza kilkoma wyjątkami (np. KEF R700 z koncentrycznym głośnikiem Uni-Q), Precision 6.2 właściwie nie mają konkurencji. Testowane kolumny nie mają również problemu z oddaniem plastyki dźwięku, zwłaszcza w średnim zakresie, choć muszę przyznać, że pod tym względem nieco lepiej radziły sobie podłogowe Spendory A5. Pochodzący również z Wielkiej Brytanii rywal miał nieco więcej do powiedzenia w kwestii barwy i jej wiernego oddania, co uświadomiłem sobie podczas odsłuchu trąbki Milesa Davisa – wydaje się, że Spendory ciut lepiej oddawały klimat fantastycznych jazzowych utworów, aczkolwiek Tannoye miały nad nimi jedną zasadnicza przewagę – budowana przez model Precision 6.2 stereofonia pozwalała mi dosłownie przenieść się na scenę i poczuć się tak, jakbym znajdował się w tym samym pomieszczeniu, co muzycy.

Tannoye potrafią również sugestywnie budować napięcie, a to za sprawą stopniowania dynamiki w skali makro, co szczególnie zwróciło moją uwagę podczas odsłuchu dużych składów symfonicznych czy też klasyki „Four Seasons” Antonio Vivaldiego w interpretacji różnych orkiestr, łącznie z wydaniem na SACD. Duże skoki głośności i momenty, w których do głosu dochodziły gęste partie smyczkowe, model Precision 6.2 był w stanie przekazać bez zająknięcia, bez gubienia rytmu czy też dławienia się nadmiarem partii niskotonowych.

Łatwe do napędzania
Tannoy Precision 6.2 nie są zbyt wymagające dla wzmacniaczy, potrafią się zadowolić nawet 40W tranzystorową integrą. Musicie jednak być świadomi, że aby uzyskać naprawdę wysokie natężenia dźwięku w pomieszczeniach powyżej 20 metrów kwadratowych Tannoy’e trzeba koniecznie napędzić wydajnym wzmacniaczem. Podczas sesji odsłuchowych miałem do dyspozycji włoską integrę Goldenote S1 o mocy 40W na kanał oraz japoński Accuphase E-560. Podczas odsłuchu znakomitego utworu „Utopia” Brendana Perry’ego, znanego z zespołu Dead Can Dance, Tannoye zadowoliły się nawet słabszym wzmacniaczem, prezentując brzmienie dynamiczne, nie tracąc przy tym najważniejszych informacji zarówno w zakresie nisko-, jak i wysokotonowym. Jednak jeśli chodzi o swobodę brzmienia i potęgę w basie, to właśnie z modelem E-560 pracującym w klasie A, ale też niezwykle wydajnym prądowo jak na tego typu konstrukcje, Tannoye zagrały najlepiej.
Precision 6.2 znakomicie radzą sobie z reprodukcją przestrzenną, ale są też uniwersalne brzmieniowo i praktycznie każdy gatunek muzyczny wypadnie za ich pośrednictwem naturalnie. Te kolumny dają poczucie luksusu dzięki nienagannie wykończonym bryłom, a ich brzmienie zapewni Wam wierny i naturalny obraz muzyczny, nawet z dużo tańszego wzmacniaczami.