Teoretycznie rzeczy zawarte w niedawno wydanym tytule Rainbow Six istnieją już od dawna w innych produkcjach opartych na walkach online z użyciem borni. W praktyce - tytuł ten wnosi wiele świeżości, powodując niczym mentos pożądane skutki nieuboczne. Czy Ubisoft stworzył diament bez skazy?
Odbijcie zakładnika, rozbrójcie ładunki wybuchowe, przejmijcie wskazane pomieszczenie - dokładnie takie zadania będą czekać Twój zespół w grze Rainbow Six Siege, a wszystko przeciw nader niesztucznej inteligencji. Tytuł ten podobnie jak wiele ostatnich gier to typowa "sieciówka". Jeśli myślicie, że obędziecie się bez wsparcia kolegów i Internetu możecie już na wstępie darować sobie zainteresowanie tą produkcją. A jest czym się interesować. Dzięki podziałowi na rozmaite klasy, z których każda wprowadza unikatową umiejętność Ubisoft stworzył istną maszynę wymagającą współpracy i przynoszącą tony frajdy podczas gdy ta współpraca zachodzi. Przed rozpoczęciem akcji pojawiła się faza przygotowań. Atakujący za pomocą dronów muszą zlokalizować cel, broniący natomiast nie dopuścić dronów do celu. To jednak nie koniec, broniący mogą fortyfikować się i zastawiać rozmaite pułapki. To nie jest gra dla Lackiego Lucka. Jeśli w zespole trafią się kowboje, to w 90% przypadków taki zespół poniesie klęskę. Ponieważ różne umiejętności budują zespół. W ataku do dyspozycji macie specjalne tarcze balistyczne, ładunki potrafiące roznieść fortyfikacje w drobny mak czy choćby snajpera, który z daleka osłaniać będzie podejście do celu. Obrona dysponuje natomiast między innymi ładunkami na podczerwień zakładanymi na drzwi, wzmocnieniami ścian, zakłucaczami sygnału lub np akumulatorami z prądem. 10 klas dla każdej ze stron i tylko 1 osoba może mieć daną klasę w zespole.
Tereny działań są zróżnicowane i każdy z nich możemy spotkać zarówno za dnia jak i w nocy. Ambasada, bank, Samolot prezydencki czy zwykły dom na przedmieściach Los Angeles to tylko niektóre z map dostępnych w Rainbow Six Siege. Większość z nich jest całkiem duża dzięki czemu ich opanowanie zajmie trochę czasu. Konstrukcje budynków zostały dobrze pomyślane, do każdego miejsca możemy dostać się na co najmniej 2 sposoby, a wiele z nich pozwala na wejście nawet z kilku stron. Cechą szczególną jest możliwość destrukcji/wzmocnienia niektórych typów ścian bądź nawet sufitów. W drewnianym stropie czy ścianie możemy zrobić dziury, przez które nie tylko zobaczymy wroga ale możemy go zaatakować. System ten całkowicie zmienia przyzwyczajenia z dotychczasowych gier fps, gdzie mogliśmy mieć pewne schronienie. Jednym słowem rewelacja. Dodajmy do tego, że rozegranie identycznego scenariusza przez pierwsze 50 godzin gry graniczy niemal z cudem to otrzymamy Wielki Dorodny diament. Chcielibyśmy, ale nie do końca...
Skazy w diamentach występują, w naszym jest ich kilka. Co z tego, że do dyspozycji mamy 10 map skoro może nam się trafić ciąg np. 4 gier po 4 rundy na tej samej! Jak to możliwe? Rainbow Six Siege nie posiada serwerów dedykowanych, na których jest cykl zapętlonych map i gramy je po kolei. Tutaj zarówno tereny działań jak i ich zakres dobierany jest losowo po zakończeniu każdej z rozgrywek. Nie tylko nie wiadomo ile razy pod rząd będzie dana plansza ale np. czy w ogóle zagrasz w swoją ulubioną przez kilka kolejnych godzin. Kolejną skazą jest często pozostawiający wiele do życzenia system łączenia drużyn. Wielokrotnie zdarzyło nam się czekać nawet po kilka minut zanim gra znalazła odpowiednich członków drużyny i przeciwników po czym okazywało się, że połączono tych doświadczonych z całkowitymi świeżakami. Przypadki, w których gospodarz gry wychodzi a reszta graczy zawiesza się zdarzały się wg nas zbyt często. Niestety jeszcze nie koniec. Zadziwiającym jest fakt braku zabezpieczenia przed eliminacją swoich własnych współtowarzyszy na początku rundy. Taki delikwent bez konsekwencji, może pozbyć się całej swojej drużyny przed upływem kilku pierwszych sekund. Do całości należy dopisać skazy merytoryczne. W trybie zaawansowanym tzw rankingowym możemy niechcący podczas akcji zranić swoją kulą zawodnika z drużyny, możemy go nawet całkiem zlikwidować, lecz nie odpali on ładunku na podczerwień lub nie poniesie żadnych konsekwencji podczas użycia gazu bojowego pomimo, iż nie jest wyposażony w maskę gazową. Na koniec skaz zostawiamy możliwość opuszczenia budynku przez osoby broniące. W teorii jest to niedozwolone, lecz w praktyce jest całkiem bez sensu. System "pozwala" na opuszczenie budynku osobie broniącej na 5 sekund po czym zdradza jego dokładne położenie. Po pierwsze 5 sekund w takiej grze wystarczy na pokonanie całej drużyny a po drugie jeśli zobaczycie mapy i masę radiowozów dookoła budynku to też zorientujecie się jak irracjonalna jest możliwość wyjścia pojedynczego "złoczyńcy" pomiędzy dziesiątki samochodów policyjnych.
Rainbow Six Siege to rewelacyjny tytuł mający swoje skazy, które być może są do poprawienia. Godziny świetnej zabawy mogą być dostarczone wprost do twojego monitora, jeśli będziesz miał swój zespół i będziecie grać zespołowo. Jeśli jesteś wolnym strzelcem dużo trudniej będzie znaleźć współpracę, jednak nie będzie to niemożliwe. Zdecydowanie powiew świeżości na arenie gier FPS.
Tytuł do recenzji dostarczył UBISOFT za co serdecznie dziękujemy. Grę testowaliśmy na PC na platformie UPLAY.