Witam,
Mam taki oto dylemat na pograniczu zagadnienia kina domowego i stereo, otóż:
W pokoju specjalnie przygotowanym do relaksu audio-wizualnego
planuję połączyć zestaw stereo z zestawem kina domowego.
Pokój na poddaszu ze skosami, powierzchnia ok. 21m2
To co mam teraz.
- kolumny Dynaudio Audience 42, których nie mam zamiaru zmieniać w torze stereo
- do tego wzmacniacz stereo i CD (ale to już mniej istotne).
Teraz chciałbym dokupić amplituner 5.1 i nagłośnienie do kina.
Na frontach nie mam miejsca na kolejne kolumny i jedyne co się zmieści i będzie wyglądało, to jakieś małe satelity z równie małą centralką (myślałem np. o: cabasse alcyone-2)... te konkretne mogę kupić z rynku wtórnego za około 1500zł.
Zawsze myślałem o całkowitym rozdzieleniu toru stereo od kina domowego. Jednak kilku znajomych stwierdziło, że nie wykorzystać moich Dynaudio jako frontów do kina domowego to prawdziwy grzech!
Przepinanie kabli głośnikowych między wzmacniaczem stereo, a amplitunerem AV zdecydowanie odpada. Pojawiła się więc opcja wykorzystania przełącznika Beresford TC-7220, o którym czytałem, że to jedyne dostępne na rynku urządzenie, które nie wpływa na jakość odsłuchu (swoją droga, patrząc na te cienkie kabelki w środku urządzenia mam niestety duże wątpliwości). Wtedy musiałbym dokupić centralkę i dwie tylne satelity, bo Ci sami znajomi twierdzą, że basu będę miał wystarczająco dużo z moimi Dynaudio więc obejdzie się bez subwoofera.
No i pytanie, który wariant wybrać?
Czy różnica w dźwięku między dobrymi frontami (moje Dunaudio) a jakimiś satelitkami z osobnym suboowerem będzie znacząca?
Różnica cenowa będzie raczej mała, bo w jednym przypadku muszę kupić cały zestaw 5.1, a w drugim zestaw 3.0, ale dodatkowo ten Beresford TC-7220 (540zł) no i muszę zdublować swoje kable głośnikowe (300 zł)… nie mówiąc o tym, że każda późniejsza chęć wymiany właśnie kabli głośnikowych będzie x2.
Co uważacie?
Pozdrawiam.
Mam taki oto dylemat na pograniczu zagadnienia kina domowego i stereo, otóż:
W pokoju specjalnie przygotowanym do relaksu audio-wizualnego
Pokój na poddaszu ze skosami, powierzchnia ok. 21m2
To co mam teraz.
- kolumny Dynaudio Audience 42, których nie mam zamiaru zmieniać w torze stereo
- do tego wzmacniacz stereo i CD (ale to już mniej istotne).
Teraz chciałbym dokupić amplituner 5.1 i nagłośnienie do kina.
Na frontach nie mam miejsca na kolejne kolumny i jedyne co się zmieści i będzie wyglądało, to jakieś małe satelity z równie małą centralką (myślałem np. o: cabasse alcyone-2)... te konkretne mogę kupić z rynku wtórnego za około 1500zł.
Zawsze myślałem o całkowitym rozdzieleniu toru stereo od kina domowego. Jednak kilku znajomych stwierdziło, że nie wykorzystać moich Dynaudio jako frontów do kina domowego to prawdziwy grzech!
Przepinanie kabli głośnikowych między wzmacniaczem stereo, a amplitunerem AV zdecydowanie odpada. Pojawiła się więc opcja wykorzystania przełącznika Beresford TC-7220, o którym czytałem, że to jedyne dostępne na rynku urządzenie, które nie wpływa na jakość odsłuchu (swoją droga, patrząc na te cienkie kabelki w środku urządzenia mam niestety duże wątpliwości). Wtedy musiałbym dokupić centralkę i dwie tylne satelity, bo Ci sami znajomi twierdzą, że basu będę miał wystarczająco dużo z moimi Dynaudio więc obejdzie się bez subwoofera.
No i pytanie, który wariant wybrać?
Czy różnica w dźwięku między dobrymi frontami (moje Dunaudio) a jakimiś satelitkami z osobnym suboowerem będzie znacząca?
Różnica cenowa będzie raczej mała, bo w jednym przypadku muszę kupić cały zestaw 5.1, a w drugim zestaw 3.0, ale dodatkowo ten Beresford TC-7220 (540zł) no i muszę zdublować swoje kable głośnikowe (300 zł)… nie mówiąc o tym, że każda późniejsza chęć wymiany właśnie kabli głośnikowych będzie x2.
Co uważacie?
Pozdrawiam.